Bądźmy poruszeni historią wielu naszych braci i sióstr przeżywających trudności, którzy mają prawo zarówno do migracji, jak i do niemigrowania, i nie zamykajmy się w obojętności. Historia wzywa nas do wstrząsu sumienia, aby zapobiec zatonięciu cywilizacji – podkreślił Papież Franciszek podczas sesji zamykającej III edycję Spotkań Śródziemnomorskich, która dziś odbyła się w Marsylii w Palais du Pharo.
W wydarzeniu uczestniczył m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron z małżonką.
Franciszek zaznaczył, że trudności w przyjmowaniu, ochronie, promowaniu i integrowaniu osób niechcianych są widoczne dla wszystkich, ale głównym kryterium nie może być utrzymanie własnego dobrobytu, lecz raczej ochrona ludzkiej godności.
„Ci, którzy u nas szukają schronienia, nie powinni być postrzegani jako ciężar, który trzeba dźwigać: jeśli będziemy ich postrzegali jako braci, będą dla nas przede wszystkim darem. Jutro obchodzimy Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. Bądźmy poruszeni historią wielu naszych braci i sióstr przeżywających trudności, którzy mają prawo zarówno do migracji, jak i do niemigrowania, i nie zamykajmy się w obojętności. Historia wzywa nas do wstrząsu sumienia, aby zapobiec zatonięciu cywilizacji” – powiedział.
„Przyszłość nie będzie bowiem w zamknięciu, co jest powrotem do przeszłości, zawróceniem na drodze dziejów. Rozwiązaniem straszliwej plagi ludzkiego wyzysku nie jest odrzucenie, lecz zapewnienie, zgodnie z możliwościami każdego kraju, dużej liczby legalnych i regularnych wjazdów, zrównoważonych dzięki sprawiedliwemu przyjęciu przez kontynent europejski, w kontekście współpracy z krajami pochodzenia” – wskazał Ojciec Święty.
Przyszłość oparta na braterstwie
Papież zaznaczył jednocześnie, że integracja jest procesem żmudnym, ale dalekowzrocznym, ponieważ – jak powiedział – przygotowuje przyszłość, która, czy nam się to podoba, czy też nie, będzie razem lub jej nie będzie. „Asymilacja, która nie uwzględnia różnic i trwa rygorystycznie we własnych paradygmatach, sprawia natomiast, że idea przeważa nad rzeczywistością i zagraża przyszłości, powiększając dystanse i prowokując gettoizację, która podsyca wrogość i nietolerancję. Potrzebujemy braterstwa jak chleba. Samo słowo „brat”, wywodzące się z języka indoeuropejskiego, ujawnia źródło związane z odżywianiem i utrzymaniem. Utrzymamy się tylko wtedy, gdy będziemy karmić najsłabszych nadzieją, przyjmując ich jako braci” – dodał.
Przypomniał, że po Bari i Florencji miejscem Spotkań Śródziemnomorskich stała się Marsylia. „Także tutaj przywódcy kościelni i życia obywatelskiego są razem nie po to, by zajmować się wzajemnymi interesami, ale ożywieni pragnieniem troski o ludzkość; dziękuję, że czynicie to razem z młodymi, będącymi teraźniejszością i przyszłością Kościoła i społeczeństwa” – powiedział. Dodał, że Marsylia niesie przesłanie, iż pomimo trudności, współistnienie jest możliwe i jest ono źródłem radości.
„Marsylia jest miastem zarówno w liczbie mnogiej, jak i pojedynczej, ponieważ to właśnie jego wielość, będąca wynikiem spotkania ze światem czyni jego historię wyjątkową. Często słyszymy dziś, że historia śródziemnomorska miała by być splotem konfliktów między różnymi cywilizacjami, religiami i wizjami. Nie lekceważmy problemów, ale też nie dajmy się zwieść: wymiana, która miała miejsce między narodami, uczyniła z Morza Śródziemnego kolebkę cywilizacji, morze pełne skarbów” – wskazał. „W dzisiejszym morzu konfliktów jesteśmy tutaj, aby docenić wkład Morza Śródziemnego, aby ponownie było laboratorium pokoju” – zaznaczył.
„Potrzebujemy wstrząsu sumienia”
Franciszek zwrócił uwagę na znaczenie „myśli” Morza Śródziemnego, którą określił jako nie ideologię, a myśl wieloaspektową, „myśl żywotną, otwartą i jednającą: myśl wspólnotową”. „Jak bardzo jej potrzebujemy w obecnym momencie, w którym staromodne i wojownicze nacjonalizmy chcą zniweczyć marzenie o wspólnocie narodów. Ale – pamiętajmy – za pomocą broni prowadzi się wojnę, a nie pokój, a żądza władzy powoduje cofanie się do przeszłości, a nie budowanie przyszłości” – przestrzegł.
Papież zachęcił do przywiązywania większej wagi do potrzeb ludzi ubogich i dawania im nadziei – tak jak robił to Jezus. „Od tego musimy zacząć, od często milczącego krzyku ostatnich, a nie od prymusów, którzy będąc dobrze sytuowani, podnoszą głos. Zacznijmy na nowo, Kościół i wspólnota obywatelska, od wysłuchania ubogich, którzy nie są liczbami, lecz twarzami, których bierze się w ramiona, a nie liczy. Zmiana rytmu w naszych wspólnotach polega na traktowaniu ich jako braci, których historie trzeba poznawać, a nie jako kłopotliwe problemy; polega na przyjmowaniu ich, a nie ukrywaniu; na integrowaniu ich, a nie eksmitowaniu; na obdarzaniu ich godnością. (…) Samo zaangażowanie instytucji nie wystarczy, potrzebujemy wstrząsu sumienia, aby powiedzieć „nie” bezprawiu, a „tak” solidarności, która nie jest kroplą w morzu, lecz niezbędnym elementem do oczyszczenia jego wód” – podkreślił.
Zaznaczył również, że prawdziwym wyzwaniem społecznym jest nie tyle wzrost problemów, co osłabienie troski. „Kto dziś staje się bliskim ludzi młodych pozostawionych samym sobie, będących łatwym łupem przestępczości i prostytucji? Kto jest blisko ludzi zniewolonych pracą, która powinna czynić ich bardziej wolnymi? Kto troszczy się o zatrwożone rodziny, obawiające się przyszłości i przyjścia na świat nowych istot? Kto wysłuchuje się w jęk samotnych osób starszych, które zamiast być doceniane, są odsyłane na postój, z fałszywie godną perspektywą słodkiej śmierci, w rzeczywistości bardziej słonej niż wody morskie? Kto myśli o nienarodzonych dzieciach, odrzuconych w imię fałszywego prawa do postępu, które zamiast tego jest regresem w potrzebach jednostki? Kto spogląda ze współczuciem poza swoje brzegi, by usłyszeć krzyki cierpienia dobiegające z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu? Jak wielu ludzi żyje zanurzonych w przemocy i cierpi z powodu niesprawiedliwości i prześladowań” – mówił.
Integracja procesem dalekowzrocznym
Franciszek wskazał, że myśli o bardzo wielu chrześcijanach, często zmuszonych do opuszczenia swoich ziem lub żyjących tam bez uznania ich praw, bez pełnego obywatelstwa. „Proszę, zaangażujmy się, aby ci, którzy są częścią społeczeństwa, mogli stać się jego pełnoprawnymi obywatelami. A ponadto jest krzyk cierpienia, który woła najbardziej i który zamienia mare nostrum w mare mortuum, Morze Śródziemne z kolebki cywilizacji w grób godności. Jest to przytłumiony krzyk braci i sióstr migrantów” – powiedział.
Ojciec Święty ocenił, że jeśli chodzi o sytuację kryzysową, zjawisko migracji jest nie tyle chwilowym pilnym wyzwaniem, „zawsze dobrym do podsycania propagandy alarmistycznej”, ale faktem naszych czasów, procesem, który – jak podkreślał – obejmuje trzy kontynenty wokół Morza Śródziemnego i który musi być zarządzany z mądrą dalekowzrocznością: z odpowiedzialnością europejską zdolną do stawienia czoła obiektywnym trudnościom.
Ojciec Święty zaprosił też, do podjęcia inicjatywy i zastanowienia się nad stosownością utworzenia Konferencji Biskupów Śródziemnomorskich, która pozwoliłaby na dalsze możliwości wymiany i zapewniłaby większą reprezentatywność kościelną w regionie.
Paweł Rozwód, ks. Paweł Rytel-Andrianik – Watykan
Za: vaticannews.va