„Nie można wykluczyć straszliwego nieszczęścia”, powiedziała była konserwator florenckich muzeów Cristina Acidini. Jej zdaniem to, co wydarzyło się w Santa Croce, „może wydarzyć się w budowli o wielowiekowej historii, czyli trudne do przewidzenia i nieprzewidywalne zachowanie materiałów możliwe jest nawet w miejscach poddawanych skrupulatnej i częstej kontroli”.
Włoska historyk sztuki uciekła się do porównania z drzewami upadającymi nagle pod podmuchem wiatru”. Zna ona dobrze florencką bazylikę i wyklucza, aby przyczyną wypadku był brak troski i przypomina, że cały kompleks zabudowań korzysta z godziwego dofinansowania, poddawany jest okresowym kontrolom i pieczołowicie konserwowany przez zespół wybitnych specjalistów.
Ze swej strony sekretarz generalny warsztatów zajmujących się na co dzień Santa Croce, Giuseppe De Micheli, przypomniał, że zaledwie tydzień temu bazylika poddana została dokładnym oględzinom i oderwanie się fragmentu kapitelu, co spowodowało natychmiastową śmierć turysty, „jest wydarzeniem, w które trudno uwierzyć”.
Ostatni jej gruntowny remont odbył się natomiast przed dziesięcioma laty. Bazylika florencka jest własnością państwa i podlega funduszowi miejsc kultu przy włoskim ministerstwie spraw wewnętrznych. Można z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że bazylika jest niekończącym się placem budowy, jak zresztą powinno być, ponieważ przy budowli takiej, jak ta, praca nie kończy się nigdy, oświadczył Giuseppe De Micheli.
Na znak żałoby po tragicznej śmierci turysty, florencka bazylika, jedna z najważniejszych świątyń franciszkańskich we Włoszech, będzie w piątek zamknięta.
KAI/ml
Za: www.deon.pl