W wyspiarskim kraju, jakim są Filipiny liczba pallotyńskich powołań rośnie z roku na rok. O swojej misji opowiadał w Polsce ks. Bineet Kerketta, misjonarz z Indii, rektor pallotyńskiego seminarium na Filipinach.
Księża pallotyni założyli misję na Filipinach w 2010 r., w Bacolod, na północno-zachodnim wybrzeży wyspy Negros. Chociaż Filipiny to kraj chrześcijański (aż 86 proc. ludności to katolicy), Kościół tam wymaga nadal wsparcia. Powodem jest ogromne rozwarstwienie społeczeństwa i przepaść, jaka dzieli biednych i bogatych. Najbogatsi mają w posiadaniu ogromne plantacje trzciny cukrowej i ryżu, a nawet całe wyspy. Najubożsi z trudem mogą się wyżywić. Nawet kościoły mają osobne. Większość działań w parafii prowadzą świeccy i postępują zgodnie ze swoją mentalnością, tradycją i kulturą. Dlatego wciąż ewangelizacja jest potrzebna.
Pallotyni z Indii już po czterech latach swojej działalności w Bacolod zdobyli pierwsze powołania. Wkrótce pierwsi pallotyńscy diakoni otrzymają święcenia kapłańskie. W seminarium jest obecnie 13 kleryków i 16 kandydatów. W przyszłym roku misjonarze spodziewają się dwukrotnie więcej. Niestety, seminarium znajduje się w niewielkim domu odkupionym od prywatnych właścicieli w dzielnicy slumsów. Na razie tylko taki lokal można było zakupić.
– To nie jest najlepsze otoczenie do formacji młodych duchownych. Musimy im stworzyć godne warunki do nauki i rozwoju duchowego. Jeszcze niedawno przyjeżdżali do nas misjonarze z Europy. Teraz, z powodu braku powołań na starym kontynencie już ich nie ma. Jesteśmy więc odpowiedzialni i wręcz mamy obowiązek, by kształtować dobrych kapłanów, którzy być może będą pracować w Europie – mówi ks. Kerketta.
Spotkanie z rektorem filipińskiego seminarium pallotynów miało miejsce w parafii św. Barnaby na warszawskim Zaciszu. Ks. Kerketta przyjechał do Polski na zaproszenie Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl, która wspiera dzieła społeczne prowadzone przez misjonarzy.