Isora Maria urodziła się w uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej, 15 sierpnia 1841 r., w Cerro Famatina w Argentynie. Wiosną 1850 r. straciła matkę; zawierzyła wtedy swoje życie opiece Maryi. W swojej autobiografii wspomina o częstych, szczególnych doświadczeniach obecności Matki Bożej w jej życiu, zwłaszcza gdy cierpiała z powodu braku troski ze strony ojca, angażującego się w działalność polityczną, i rozmaitych niesprawiedliwości. Już w dzieciństwie Isora Maria wykazywała szczególne upodobanie do życia duchowego i sakramentalnego; wyjątkowo ceniła sobie milczenie i ukryty sposób życia.
Młodość spędziła w domu swojej ciotki. Dzięki pomocy o. Torresa rozwijała swoje życie modlitwy i pokuty, co często spotykało się z negatywnymi reakcjami jej bliskich, zanurzonych w świecie doczesnym. Wszelkie upokorzenia, a nawet fizyczne ataki znosiła w milczeniu, z wewnętrzną siłą i pokorą. Pewnego razu próbowała uciec z domu, ale szybko się opamiętała i wróciła. Dalej modliła się i rozważała swoje życie, szczególnie poprzez stacje drogi krzyżowej. Kiedy jej ojciec przeprowadził się do San Juan, przeniosła się tam razem z nim. W tym czasie starała się pogłębiać swoje życie chrześcijańskie, pozwalając wzrastać powołaniu do życia zakonnego pod duchowym kierownictwem dominikanina, o. Albarracina. Jednakże w klasztorze św. Katarzyny nie było dla niej miejsca; ponadto Isora Maria nie dysponowała posagiem, który był wymagany, ponieważ ojciec odmówił jej takiego prawa. Zwróciła się wówczas do krewnych i przyjaciół, żebrząc wśród nich. Nadal zachowywała dyscyplinę, korzystając z sakramentów, modląc się i praktykując pokutę, z życzliwością i zaangażowaniem zajmując się sprawami domu, towarzysząc chorym członkom rodziny, w tym także swojemu ojcu. Złożyła prywatny ślub czystości; pozostając w świecie, zaczęła żyć jak mniszka.
Wreszcie jej marzenie zostało spełnione: w czerwcu 1868 r. otrzymała pozwolenie na wstąpienie do klasztoru św. Katarzyny w Kordobie. W trwającym ponad 30 lat życiu zakonnym każde cierpienie przyjmowała jako swój udział w męce Chrystusa, do której już od dzieciństwa żywiła szczególne nabożeństwo. Życie wspólnotowe było dla niej bardzo wymagającym ćwiczeniem się w cierpliwości. Nierzadko jej szczera wiara i dobre intencje nie były rozumiane, zdarzało się też, że przeorysza zarzucała jej dziwactwo, co stawiało siostrę Eleonorę w niełatwej duchowo sytuacji. Nigdy jednak nie przestała traktować swojej przełożonej z miłością i szacunkiem. Pełniła w klasztorze rozmaite posługi: pielęgniarki, zakrystianki czy odpowiedzialnej za zaopatrzenie. Wszystkie te funkcje realizowała z życzliwością, pokorą i cierpliwością, w duchu służby, wyrzekając się samej siebie.
Mistyczna wręcz głębia jej życia zakonnego była potwierdzona także przez szczególne znaki Bożej miłości, takie jak ekstazy i zawieszenie zmysłów, sny, podczas których rozmawiała z Bogiem, Matką Bożą i Świętymi albo rozważała negatywne konsekwencje grzechu. Zdarzało jej się także słyszeć wewnętrzny głos, który pomagał jej dokonywać dobrych wyborów w kluczowych momentach jej życia. Nigdy nie wywyższała się ponad innych z powodu tych nadprzyrodzonych łask; raczej uważała je za dowód jej niedoskonałości i jeszcze bardziej pragnęła życia wypełnionego cnotami. Każde doświadczenie nadprzyrodzone przyjmowała ze skromnością, pokorą i wdzięcznością, uważając je za przygotowanie do przyjęcia konkretnego cierpienia. Z nikim nie rozmawiała o tych łaskach; opowiadała o nich jedynie swoim spowiednikom.
Gdy zachorowała poważnie na zapalenie płuc, zapowiedziała siostrom swoją bliską śmierć. Oczekiwała jej z głęboką wiarą, którą praktykowała przez całe życie. Zmarła 28 grudnia 1900 r.
Tłumaczenie z: www.op.org