W homilii kaznodzieja Domu Papieskiego o. Raniero Cantalamessa OFMCap podkreślił rolę człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boże, w trosce o stworzenie i środowisko powierzone mu przez Stwórcę. „My, wierzący, mamy być głosem nie tylko istot nieożywionych, ale także naszych barci i sióstr, którzy nie dostąpili łaski wiary” – zaznaczył mówca.
W czasie nabożeństwa odczytano fragmenty 13. rozdziału Księgi Mądrości i jednego z „Przemówień” św. Piotra Chryzologa z V wieku. I do niego nawiązał na początku swego kazania włoski kapucyn. Zwrócił uwagę, że ten wielki teolog i Doktor Kościoła ponad 15 wieków temu przestrzegał człowieka, aby zadawał sobie pytanie nie o to, co może osiągnąć, ale po co został stworzony. Mówca zauważył również, że o ile przed wiekami człowiek czuł się prochem, który w proch się obróci, dziś natomiast niektórzy niewierzący ludzie nauki starają się przedstawić człowieka jako nic nieznaczącą istotę w bezmiarze wszechświata, która pojawiła się tam przez przypadek.
W tym kontekście kaznodzieja przypomniał, że tylko człowiek jako istota stworzona na obraz i podobieństwo Boże uczestniczy w głębokim, intymnym istnieniu Boga, pozostającym w relacji miłości między Ojcem, Synem i Duchem Świętym. I tylko on, będąc osobą zdolną do wolnych i świadomych więzi z innymi, uczestniczy w osobowym i relacyjnym wymiarze Boga. W tym sensie jest panem świata, ale nie jest to triumfalizm, lecz ponoszenie odpowiedzialności za słabych, ubogich i bezbronnych – przekonywał kaznodzieja papieski.
Między Stwórcą a stworzeniem istnieje „przepaść ontologiczna”, która jednak dzięki łasce może się ona wypełnić na tyle, że jest ona mniejsza niż między człowiekiem a resztą stworzenia. Czyż to wszystko nie jest formą triumfalizmu rasowego i może prowadzić do bezwzględnego panowania nad innymi stworzeniami, ze skutkami łatwymi do przewidzenia i częściowo już istniejącymi? – zapytał mówca. I odpowiedział, że nie, jeśli człowiek postępuje naprawdę na obraz i podobieństwo Boże, jeśli jest „bytem w komunii”, czyli nie jest egoistą, nie zamyka się w sobie i nie zapomina o innych.
Wcielenie Słowa nadało jeszcze większy sens trosce o słabych i ubogich, niezależnie od rasy czy religii, do których należą – podkreślił zakonnik.
Przechodząc następnie do spraw środowiska zwrócił uwagę, że „najgorsze szkody środowisku” i „ubóstwo wielkich mas ludzkich” są wytworem „nienasyconego pożądania niektórych powiększania ponad miarę własnych dóbr i korzyści”. Jednocześnie zauważył, że niekiedy uświadamiamy sobie boleśnie, że nie jesteśmy panami ziemi, gdy dochodzi do takich zdarzeń jak niedawne straszne trzęsienie ziemi we Włoszech. W tym kontekście o. Cantalamessa przypomniał, że dla św. Franciszka z Asyżu „miłość do ubóstwa i do stworzenia miały tę samą wartość i wspólny korzeń w jego radykalnym odrzuceniu chęci posiadania”. Podkreślił, że z „intymnej więzi między ubogimi a kruchością planety” Ojciec Święty uczynił jedną z „osi nośnych” swej encykliki „Laudato si”.
W obliczu takich tragedii jak wspomniane trzęsienie ziemi powraca pytanie: „Gdzie był Bóg?” – mówił dalej kaznodzieja papieski. I wyjaśnił: „Był z tymi, którzy cierpią i przyjmując w pokoju ofiary, pukające do bram Jego raju”. Dodał, że Bóg zaprojektował stworzenie nie tak, jakby chodziło o maszynę czy komputer, ale możemy mówić o swego rodzaju „wolności”, którą obdarzył On materię, aby zmieniała się zgodnie z własnymi zasadami i normami. Jezus zapewnia nas od początku, że istota ludzka nigdy nie jest całkowicie we władzy wyłącznie elementów ludzkich, ale ma dodatkowo swą godność i wielkość, otrzymaną od Boga.
Mówca zwrócił również uwagę, że św. Franciszek modli się nie „za” stworzenie i o jego przetrwanie, ale „ze” stworzeniem lub „za sprawę stworzenia” albo jeszcze „z powodu stworzenia”. Podkreślił, że człowiek ma bardzo wiele zadań wobec stworzenia, a wśród najważniejszych z nich wymienił troskę o wodę, powietrze, klimat, energię, obronę zagrożonych gatunków. Mówi się o tym na wszelkich spotkaniach i konferencjach ekologicznych, niewiele natomiast uwagi poświęca się – poza spotkaniami w gronie ludzi wierzących – modlitwie. Tego rodzaju obowiązek jest doksologią, czyli chwaleniem Boga jako Stwórcy stworzenia – zaznaczył kaznodzieja. I dodał, że ekologia bez doksologii czyni wszechświat ciemnym niczym ogromna szklana mapa świata bez podświetlenia od środka.
„My, ludzie wierzący, musimy być głosem nie tylko stworzeń pozbawionych duszy, ale także naszych braci i sióstr, którzy nie zaznali łaski wiary. Nie zapominajmy zwłaszcza wielbić Boga za zdumiewające osiągnięcia techniki” – zaapelował mówca. Wyraził przekonanie, że gdyby św. Franciszek miał dzisiaj coś do powiedzenia na temat ekologii, a w jego czasach nie było jeszcze takiej potrzeby, to tylko: modlić się „ze” stworzeniem, o jego przetrwanie lub z jego powodu.
Po kazaniu w modlitwie wiernych proszono Boga m.in. o błogosławieństwo Boże dla Kościoła i całego stworzenia, o sprawiedliwość i pokój dla świata, za osoby konsekrowane i żyjące w czystości, za ubogich i o wieczny pokój dla zmarłych.
KAI/ml
Za: www.deon.pl