Dominikanie na Targach Książki w Turynie: uważajmy na język zredukowany do sloganów

Przyjaźń poprzez studium źródeł biblijnych, doprawiona zdrowym humorem, przenikliwością, mądrością, życzliwością. O tym opowiadają o. Timothy Radcliffe i o. Łukasz Popko, dominikanie, współautorzy wydanej przez watykańską oficynę Libreria Editrice Vaticana pt. “Pytania Boga, pytania do Boga. W dialogu z Biblią” opublikowanego z przedmową papieża Franciszka i zaprezentowanego w Arsenale della Pace, w ramach Targów Książki w Turynie. 

Pytania zagłębiają się w tajemnicę miłości

Przy pełnym audytorium dwaj dominikanie – brytyjski o. Radcliffe, były przełożony generalny Zakonu Kaznodziejskiego, uważany za jednego z najbardziej znanych na świecie autorów w dziedzinie duchowości oraz polski zakonnik o. Popko, wykładowca École biblique et archéologique w Jerozolimie – wyjaśnili genezę książki, w której “nie spierają się o tezy i nie dochodzą do wniosków”, ale chcą pobudzić dojrzałą wiarę pod kontrolą ciągłego rozeznawania. Jest to książka zrodzona “z przyjemności rozmowy przy śniadaniu”.

“Rozmowa”, podkreślił o. Radcliffe, “jest najlepszym sposobem zgłębiania Biblii, sposobem, dzięki któremu zaprzyjaźniamy się z Bogiem. Biblia jest pełna rozmów, gniewnych, a nawet zabawnych. Jezus rozmawiał z każdym. Głębokie pytania zapraszają nas do nowego sposobu bycia, najlepsze pytania pomagają nam żyć. Pytania pomagają nam zanurzać się coraz głębiej w tajemnicę miłości. Ponieważ ostateczną odpowiedzią na wszystkie nasze głębokie pytania jest Pan”. 

Podczas prezentacji o. Radcliffe  podzielił się anegdotą odnoszącą się do osobistych perypetii, które go dotknęły a związanych z diagnozą guza, która pojawiła się wkrótce po napisaniu książki. “Jest to książka, która dała mi pocieszenie i nadzieję nawet podczas mojej rekonwalescencji” – wyznał zakonnik.

Bóg jest zawsze z nami

Z kolei o. Popko opowiedział o radości dialogu epistolarnego z o. Radcliffem, wolnego i szczerego dialogu opartego na wzajemnym zaufaniu. Przytaczając historię Hioba, wskazał, jak pozorne milczenie Boga jest przydatne. “Czasami jesteśmy zbyt pochopni. Z trudem formułujemy pytania w ogólnym chaosie. Albo rywalizujemy o to, kto może krzyczeć najgłośniej. Zadawanie pytań jest drogą do pełni prawdy, która również jest drogą: pierwszy krok jest tak samo ważny jak ostatni. Poszukiwanie prawdy jest zatem częścią prawdy, podejście do znaczenia jest częścią znaczenia” – podkreślił zakonnik. 

Zwrócił uwagę, że działanie Boga jest inne: na przykład pytanie Boga do Adama “gdzie jesteś?”, a nie “co zrobiłeś?” jest bardzo wymowne i wyraża styl Pana: nie być niewolnikami przeszłości, ale być sprowokowanym przez teraźniejszość”. 

“Bóg nie jest przeciwko nam, zawsze jest z nami. Doświadczyłem tego w Jerozolimie – wspomina o. Radcliffe – w czasie, gdy byłem daleko od Boga. On nie był daleko ode mnie, ale ja byłem daleko od siebie”. 

W rozmowie z Vatican News dominikanie, o. Radcliffe i o. Popko, skupili się właśnie na interakcji z Bogiem i ryzyku, że Słowo dotrze do serc mężczyzn i kobiet w zamieszaniu, zwłaszcza w dobie konfliktów:

VN: Czy Bóg zawsze odpowiada na nasze pytania? I jak odpowiada na wielkie pytanie o zło na świecie?

O. Radcliffe: Bóg słyszy nas i odpowiada nam, a naszym zadaniem jest zrozumieć, w jaki sposób nam odpowiada. Zaproszenia, które Pan kieruje do nas poprzez swoje interwencje w naszym życiu, czasami nie rozumiemy. Czasami myślimy, że Boga tu nie ma, że jest nieobecny, ale, jak mówi Mistrz Eckhart, nawet gdy myślimy, że Go tu nie ma, On tam jest. I nawet gdy myślimy, że nie ma odpowiedzi, odpowiedź istnieje. I zawsze jest w formie, której On chce i która jest lepsza niż to, czego byśmy się spodziewali.

Które pytanie było dla Ojca największym wyzwaniem?

O. Radcliffe: Najbardziej dyskutowaliśmy nad pytaniem z Ewangelii Jana 21: Szymon Piotr jest na plaży z Jezusem, a Jezus pyta: “Czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?”. Powtarza to pytanie trzykrotnie. Jest ono najczęściej omawiane, ponieważ jest najbardziej intymne: mamy Szymona Piotra, który trzykrotnie zaparł się Jezusa i dlatego prawdopodobnie czuje się nieco zakłopotany, będąc na plaży i rozmawiając z Jezusem po raz pierwszy po tym, jak Go zdradził, a zatem jest to również moment delikatności, uzdrowienia, moment, w którym mówi mu się, że pewnego dnia będzie musiał pójść tam, gdzie nie chce iść, w którym ponownie deklaruje swoje powołanie. I że okaże swoją miłość i odda swoje życie. Myślę więc, że Bóg jest łagodny, ale i wymagający. Myślę, że jest to również ważne dla każdego z nas, kiedy być może zaprzeczyliśmy miłości, którą jest Pan.

Ojcze Popko, w jaki sposób wojna w biblijnych miejscach Jezusa stanowi dla ciebie wyzwanie w świetle wiary?

O. Popko: Sama Jerozolima jest dla mnie ikoną świata. Jerozolima jest szczególna dla nas, chrześcijan, dla wierzących. Z socjologicznego punktu widzenia jest to ziemia, na której krzyżuje się tak wiele napięć: Europa, Azja, Afryka… Tak wiele interesów świata politycznego. To, co dzieje się w Jerozolimie, jest znakiem wszystkich wojen na świecie. W tak małym miejscu koncentrują się światowe napięcia. Po tylu wiekach Jerozolima nadal jest punktem odniesienia nawet dla międzynarodowych mediów. Wojna jest z pewnością tylko wierzchołkiem góry lodowej: niesprawiedliwości, emocji, niezadowolenia. Wojna jest tylko ostatecznym szokiem. Wielkie nauczanie Soboru Watykańskiego II, nie oznacza braku wojny i nie ma pokoju bez sprawiedliwości. Znałem te teksty soborowe, ale będąc w Jerozolimie, przeczytałem je ponownie i jestem zdumiony ich prawdziwością.

Jak wygląda dziś życie w Jerozolimie?

O. Popko: Powiedziałbym, że zaskakująco. Jerozolima jest spokojna, niewielu ludzi chodzi po ulicach, jest niewielu pielgrzymów. Nie ma zorganizowanych grup, co utrudnia życie wspólnotom religijnym, które również żyją z przyjmowania ludzi, nawet my jako szkoła biblijna mamy pewne trudności, ponieważ studenci z rozsądku nie są tu wysyłani. Dominuje poczucie nie tyle niebezpieczeństwa, co niepewności jutra. Znajdujemy się w sytuacji zawieszenia.

Zadawanie pytań zakłada cierpliwe i głębokie wsłuchiwanie się w siebie. Czy tzw. cyfrowy człowiek ma taką postawę?

O. Radcliffe: Myślę, że bardzo tego pragnie i ma na to nadzieję. Szczególnie młodzi ludzie, którzy żyją w świecie cyfrowych treści, również tęsknią za światem, który do nich dociera, szukają i mają nadzieję znaleźć wspólnotę i przyjaźń. Najpopularniejszym programem dla młodych ludzi w języku angielskim, w Ameryce i Wielkiej Brytanii, jest program Friends: tęsknią za słowami przyjaźni, szukają słów, które są intymne, które przemawiają do nich osobiście, ale tak naprawdę nie znajdują ich zbyt często w tym kontekście. Musimy być obecni w cyfrowym świecie, abyśmy mogli ich odnaleźć i aby oni mogli znaleźć nas. Ale komunikacja, której szukają i którą my również chcemy im zaoferować, przenosi nas poza świat cyfrowy, abyśmy mogli spotkać się twarzą w twarz.

Czy sztuczna inteligencja wyczerpuje ludzkie pytania? Czy ogranicza wyobraźnię?

O. Radcliffe: Właściwie to nie wiem. Moje wrażenie jako laika jest takie, że nigdy nie osiągnie kreatywności, która jest głęboko ludzka. Jesteśmy stworzeni na obraz Boga, a to oznacza, że w pewien sposób jesteśmy częścią Bożej kreatywności. Myślę, że sztuczna inteligencja, choć robi rzeczy, które nas zaskakują, nie będzie w stanie wyrazić słów, które są prawdziwie kreatywne. Myślę, że nigdy nie będzie w stanie zaoferować nam na przykład poezji. Nie sądzę, by karała naszą wyobraźnię, ale jest to wyobraźnia wyalienowana. Jeśli używamy sztucznej inteligencji z wyobraźnią, może nam pomóc. Ale sama w sobie nigdy nie będzie obdarzona wyobraźnią.

Słowo i jego polityczne wykorzystanie w konfliktach: potężne w propagandzie, kruche w pracy dyplomatycznej?

O. Popko: Słowo nie może być oderwane od osoby. Śledząc trochę wojnę na Ukrainie, doszedłem do wniosku, że ludzie są skłonni wybierać propagandę, tak jakby chcieli wierzyć w kłamstwo. Prawda jest zbyt trudna do zaakceptowania, propaganda jest narzędziem do tworzenia zbiorowej iluzji. Mamy wiele środków, by słuchać i wybierać prawdę. Problem nadużyć w Kościele, na przykład, był taki sam: problem niechęci do słuchania “trudnych” głosów. W kontekście wojny Słowo Boże może być instrumentalizowane i jest to diaboliczne. To bardzo niebezpieczne.

Jak więc oczyścić wiarę, by nie była manipulowana?

O. Radcliffe: Myślę, że mocne słowo to słowo, które prawdziwe “ja” wypowiada do prawdziwego “ty”. Czasami nawet w kościołach padają słowa skierowane do “kogoś innego”. Zwracamy się do mediów dla własnego dobra. Zamiast tego autentyczne słowo to takie, które naprawdę dociera do drugiej osoby, na przykład tej, z którą jesteśmy w konflikcie. Myślę więc, że musimy uwolnić słowa od ich instrumentalnej funkcji, aby były słowami, które naprawdę przekraczają przepaść, aby dotrzeć do drugiej osoby, co oznacza bycie uważnym na to, kim jest druga osoba, co mówi, prawdę, którą pielęgnuje. Obawiam się, że to nie zdarza się przy dzisiejszych konfliktach, tak jak nie zdarza się czasami w Kościele.

Angielski pisarz, Ian McGillchrist, twierdzi, że dzisiejsza filozofia to ekonomiczny, nacjonalistyczny i religijny redukcjonizm, który niweluje wszelkie niuanse inteligentnej komunikacji zdolnej do wyjścia poza konflikty. Myślę, że wszyscy w Kościele muszą mówić prawdę i uciekać od używania zbyt prostych zwrotów w formie sloganów. Slogan jest aktem wojny.

tom/KAI

Wpisy powiązane

Franciszkanie – Rzym: spotkanie definitorium generalnego z asystentami, sekretarzami i delegatami generalnymi

Po 85 latach jezuici opuszczają Sekcję Polską Radia Watykańskiego

Papież zapowiedział na 20 października kanonizację 14 świętych, kiedy Carlo Acutis nie poinformowano