Kapucyni na stałe mają osiąść na południu Gruzji, w 25-tysięcznym Achalciche, gdzie prawie połowa ludności to katolicy. Pod koniec ubiegłego roku w Achalciche został wyremontowany kościół katolicki, działalność rozpoczął również pierwszy kontemplacyjny klasztor benedyktynek. Na razie bracia intensywnie uczą się języka gruzińskiego i pozostaną przez jakiś czas w stolicy Gruzji, przy katedrze w Tbilisi, dawnym kościele kapucyńskim.
– Chcemy najpierw poznać życie Gruzinów – powiedział KAI brat Tomasz Wroński z Prowincji Warszawskiej, który będzie wspólnie z bratem Filippo Aliani z włoskiej Prowincji Emilia-Romagna prowadził misję w Gruzji. „Na razie wszystkie pomysły duszpasterskie, projekty i nasze wizje odkładamy na bok. Potrzebny jest czas na rozeznanie i na zdobycie zaufania. Dzieląc warunki w jakich żyją zwykli ludzie, mamy nadzieję poznać lepiej ich potrzeby i potrzeby Kościoła – dodał.
Jak tłumaczył brat Wroński, w rejonie Samche-Dżawachetii wiele osób przyznaje się do korzeni katolickich, ale z powodu braku stałej opieki duszpasterskiej utracili oni więź z Kościołem. „Trzeba te osoby odszukać. Sądzę, że jest to nasze pierwsze zadanie. Na razie jest nas dwóch, bo Chrystus rozsyłał po dwóch, ale już zgłaszają się inni bracia, niebawem do nas dołączą – zapowiedział polski kapucyn.
Opiekę nad misją w Gruzji objęły prowincje kapucynów z północnych Włoch. Pod koniec ubiegłego roku z wizytą na Zakaukaziu przebywała delegacja ministrów prowincjalnych zakonu, która odwiedziła miejsca, gdzie miałaby rozpocząć się kapucyńska działalność duszpasterska.
Biuro Prasowe Kurii Generalnej w komunikacie podało wówczas, że administrator apostolski dla katolików obrządku łacińskiego bp Giuseppe Pasotto w 2010 r. zwrócił się do ministra generalnego kapucynów z propozycją powrotu zakonu na te ziemie, gdzie był obecny do 1845 roku. Orędownikiem powrotu kapucynów do Gruzji był polski misjonarz, ks. Jerzy Piluś, który od lat lobbował za tym pomysłem we Włoszech i w Polsce.
Obecnie na terenie Gruzji żyje od 50 do 100 tys. katolików. To tylko 1,5 proc. spośród 4,6 miliona Gruzinów, którzy w większości należą do Kościoła prawosławnego. Oficjalnie chrześcijaństwo w Gruzji przyjął król Iberii (w Gruzji wschodniej) Mirian II w 337 roku, po cudownym uzdrowieniu jego żony przez świętą Nino.
Jak podaje Andrzej Majdowski, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu w pracy „O początkach kościoła katolickiego w cesarstwie rosyjskim”, „od średniowiecza katolicyzm na Zakaukaziu krzewiły zakony kaznodziejskie”, m.in. dominikanie, franciszkanie, teatyni.
Kapucyni rozpoczęli działalność w Tyfilisie około 1663 r., kiedy Kongregacja Krzewienia Wiary ustanowiła prefekturę gruzińską, objętą przez włoskich kapucynów. Pierwszy prefekt nie dotarł na miejsce, gdyż utopił się podczas przeprawy przez rzekę. „Następną grupę po części zainstalowano w nieodległym Gori (1666-1845). Kolejna stacja powstała w Kutaii (Kutaisi, 1668-72) – upadła w latach wojny i została wznowiona dopiero pod protektoratem rosyjskim (1802-1842)” – czytamy w pracy prof. Majdowskiego.
Kapucyni w ciągu stuleci byli poniżani, więzieni i wypędzani, a niekiedy płacili życiem za zasiedlanie i odbudowę klasztorów. „O ich przetrwaniu zdecydowała możliwość schronienia w tureckim Achałcych, gdzie kilkakroć przenoszono siedzibę prefektury” – podają źródła historyczne.
Kapucyni około 1767 r. wynajmowali w Tyflisie niewielki dom na skraju miasta, w Gori znaleźli schronienie u współwyznawcy, a w Kutais zamieszkali w szałasie, zanim z uposażenia miejscowego władcy nie przenieśli się do klasztoru. Siedzibą prefektury nadal był Achałcych, gdzie sytuacja uległa zmianie po uprowadzeniu misjonarzy przez Ormian w 1769. Po wielomiesięcznych interwencjach na dworze sułtana m.in. Watykanu i ambasadora Francji misjonarzy uwolniono.
Do wydalenia kapucynów z Gruzji doszło w 1845 r. w wyniku konfliktów pomiędzy katolikami ormiańskimi i gruzińskimi. Ostatni z prefektów tyfiliskich przeniósł się do misji w tureckim Trabzonie, dlatego kapucyni z Turcji także byli żywo zainteresowani powrotem Zakonu do Gruzji.
KAI/slo
Za: www.deon.pl