Był „apostołem lepszego świata”. Przypada 50. rocznica tragicznej śmierci niezwykłego oblata

W tym roku przypada 50. rocznica tragicznej śmierci jednego z najwybitniejszych socjologów w Boliwii. Uprawiał socjologię praktyczną, nie był biernym obserwatorem przemian społecznych, ale angażował się i tworzył system naukowy, który zachęcał do czynnego włączenia się w minimalizowanie nierówności społecznych, postulował walkę o odzyskanie godności osoby ludzkiej. Był kanadyjskim Misjonarzem Oblatem Maryi Niepokalanej, z wyboru i serca Boliwijczykiem. Nazywał się Mauricio Lefébvre Beaudry.

Kanadyjczyk o boliwijskim sercu

Urodził się 6 sierpnia 1922 roku w Saint Denis w Montrealu (Kanada). W 1940 roku wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Ukończył zakonny scholastykat w Chambly, przyjmując święcenia prezbiteratu w 1948 roku. Pięć lat później otrzymuje obediencję do Boliwii. Podejmuje posługę w środowisku górniczym Llallagua. W Boliwii panował komunizm, tereny, które objęli oblaci cierpiały na plagę alkoholizmu.

W rzeczywistości płakałem, widząc warunki, w którym żyją ludzie, rzeczywistość skrajnego ubóstwa, ponieważ mieszkali w małych pokojach i mieli wspólną łazienkę – pisał do przyjaciół w Kanadzie Lefébvre.

Stąd wzięło się jego zainteresowanie problematyką społeczną. Widział konieczność konkretnej reakcji, tym bardziej, że przyszłość narodu nie jawiła się obiecująco – przeczucie potęgował brak dobrej edukacji dzieci i młodzieży.

Drugą placówką ojca Lefébvre było La Paz, gdzie podjął posługę w robotniczej dzielnicy Achachicala. Ubolewał nad słabym kontaktem robotników ze wspólnotą Kościoła. Bardzo szybko zdobył ich sympatię i rozpoczął katechizację od podstaw.

Ksiądz – socjolog, praktyk a nie teoretyk

Zmotywowany przez Ruch na rzecz Lepszego Świata (Movimiento para un Mundo Mejor) udaje się do Rzymu. Podejmuje studia specjalistyczne z zakresu socjologii. Po powrocie do kraju, od 1968 roku kontynuuje specjalizację w tej dziedzinie naukowej na Universidad Mayor de San Andrés (UMSA). Staje się współzałożycielem katedry socjologii, jednocześnie angażując się w ruch Kościół i Społeczeństwo w Ameryce Łacińskiej (ISAL). Stowarzyszenie zrzeszało przedstawicieli różnych wspólnot wyznaniowych, którzy podejmowali praktyczne działania na rzecz poprawy warunków życia Boliwijczyków.

Nie obserwuję naszej narodowej rzeczywistości, jako niezaangażowany technik, któremu powierzono badanie sektora społeczno-gospodarczego i przygotowanie raportu wraz z odpowiadającymi mu ocenami i zaleceniami. Swoją analizę dokonam jako Boliwijczyk, za którego się uważam, Boliwijczyk, który chce być zaangażowany w postęp społeczny swojego kraju. Mieszkam w Boliwii od początku 1953 roku i mam nadzieję, że będę tu mieszkać do końca mojego życia. Jeśli nie miałem szczęścia urodzić się w tym kraju, to i tak uważam się za Boliwijczyka, ponieważ wierzę, że to jest bardziej decydujące o tożsamości narodowej, o miejscu, w którym chciało się dobrowolnie żyć, gdzie zostało się przyjętym; a nie miejscu, w którym się urodziło bez własnej inicjatywy.

Jego zaangażowanie wykraczało poza sferę duchową. Mocno podkreślał, że wiara i ewangelizacja muszą mieć wymiar praktyczny, społeczny.

Tym ludziom w nędzy: biednym, bezrobotnym, niedożywionym i bezdomnym, czy najpiękniejsza lekcja katechizmu może ich zainteresować, jeśli nie pomoże im wyjść z nędzy? (…) Być obecnością Chrystusa i Kościoła pośród cierpiącego świata i szukać z ludźmi lekarstwa na to zło (…) Być skutecznym świadkiem życia chrześcijańskiego pośród ludzi wszystkich tendencji: ideologicznych, politycznych, religijnych, antyreligijnych.

Ojciec Lefébvre walczył o urzeczywistnienie praw obywatelskich i politycznych. W latach 60. wdrażał to, o czym dzisiaj mówi papież Franciszek:

Dobry katolik miesza się do polityki. Polityka jest jedną z najwznioślejszych form miłości, bo służy dobru wspólnemu. Rządzący, który nie kocha, nie może rządzić; może najwyżej wymuszać dyscyplinę, wprowadzać trochę porządku, ale nie rządzić.

Męczennik

21 sierpnia 1971 roku o godzinie 17.30 o. Mauricio Lefébvre OMI opuszcza swój dom, aby na prośbę Czerwonego Krzyża udać się z pomocą rannym w wyniku krwawego zamachu stanu dokonanego przez gen. Hugo Bánzera Suareza – dyktatora Boliwii w latach 1971-1978. Poruszał się oznakowaną symbolem Czerwonego Krzyża furgonetką, towarzyszył mu lekarz i pielęgniarka. Pomagali rannym leżącym na ulicy. Kiedy próbował udzielić pomocy poszkodowanym, został przeszyty serią z karabinu maszynowego. Oględziny miejsca morderstwa nie pozostawiły wątpliwości, że do śmierci nie przyczyniła się zabłąkana kula. W furgonetce za plecami o. Lefébvre utkwiły 32 kule. Miał 49 lat, z czego 19 spędził w Boliwii.

Boliwijski Instytut Badań Socjologicznych od 1999 roku nosi imię tragicznie zmarłego oblata.

Mauricio kochał Kościół, ale chciał Kościoła, który pomaga budować społeczeństwo bardziej sprawiedliwe, braterskie i wspierające – mówi o współbracie Guillermo Siles Paz OMI.

(pg)

Za: oblaci.pl

Wpisy powiązane

Indie: 8 milionów pielgrzymów złoży hołd relikwiom misjonarza Azji

Ukraiński jezuita wzywa Europę i Watykan do przemyślenia wojny Rosji z Ukrainą

Generał dominikanów wskazuje na aktualność przesłania Piotra Jerzego Frassatiego