16 września 2015 r. ludzie dawnego prezydenta Błażeja Compaore dokonali zamachu wojskowego. Kraj przygotowywał się do wyborów prezydenckich i legislacyjnych na 11 października.
Od 1987 r. przy władzy był prezydent Błażej Compaore. Dokonał on wtedy zamachu stanu, w wyniku czego, został zamordowany przez jego ludzi poprzedni prezydent Tomasz Sankara. Była parodia demokracji, niby odbywały się wybory, ale wciąż fałszowane. Ludzie wciąż manifestowali i wreszcie rok temu, 29-30 października 2014 r., ponad milion ludzi wyszło na ulice Ouagadougou (stolica państwa) żądając, aby prezydent odszedł od władzy. Od kilku lat, bo aż od 2011 r., Błażej Compaore miał już problemy z wojskiem – zabrał mu więc broń, a ałożył Specjalny Regiment Prezydencki (SRP), około 1200 ludzi, po zęby uzbrojonych, bardzo dobrze opłacanych przez niego, aby na wypadek zagrożenia, mogli utrzymać go przy władzy.
Widząc tłumy, ponad milion ludzi, SRP nie mogło nic zrobić. Sami byli też tą manifestacją zaskoczeni i nie byli przygotowani na natychmiastową ripostę. Nie mogli strzelać do ludzi, a ci poszli tłumnie na pałac prezydencki. W ostatniej chwili Francja wysłała komandosów z helikopterem, aby „in extremis” wybawić prezydenta. Uciekł i przebywa do dzisiaj w Wybrzeżu Kości Słoniowej, sąsiednim do Burkina Faso kraju.
Zaraz potem utworzono rząd przejściowy, a jego zadaniem było przygotowanie demokratycznych wyborów. Mają się odbyć 11 października 2015 r. W tym czasie SRP nie został rozwiązany i wciąż obawiamy się, że dokona zamachu stanu. Wojsko nie może im odpowiedzieć, bo nie ma broni. Wiec się stało. SRP, pod przywództwem Gilbert Diendere, prawej ręki Błażeja Compaore, skonfiskował demokrację w Burkina Faso.
Ludzie manifestują, gromadzą się. Wprowadzono godzinę policyjną. SRP jeździ po całym mieście i strzela, aby odstraszyć manifestujących. Zabili już 8 osób i ranili około 60. Jest ich tylko 1200, natomiast miasto liczy ponad 2 miliony mieszkańców. Już się więc zmęczyli i poprosili policję oraz żandarmerię o pomoc, ale ci znowu odmówili im posłuszeństwa. Myślę, że długo nie pociągną w ten sposób i będą musieli się poddać. Oby się tak stało bez przelewu krwi. W wielu innych miastach są tez ogromne manifestacje. Tam nikt nie przegoni ludzi, bo SRP nie może tam pojechać, bo ich jest za mało. Wskutej strajku generalnego wszystko jest zamknięte, szkoły również. Życie jakby się zatrzymało.
Teraz boimy się jednej rzeczy: Błażej Compaore trzymał dobrze z islamistami i może ich poprosić o pomoc militarna. W Nigrze, kraju sąsiadującym z Burkina Faso jest ich pełno. Jeżeli oni zaatakują Burkina Faso, to znajdziemy się w bardzo niebezpiecznej sytuacji. Sytuacja jest za dnia na dzień coraz bardziej napięta.
Dzisiaj, 21 września regimenty wojskowe z Fada N’Gourma, Koudougou, Bobo Dioulasso, Ouehiguya i Kaya przybyły do Ouagadougou i stacjonują kilka kilometrów od stolicy. Wojsko jest wierne rządowi tymczasowemu, który przygotowywał kraj do wyborów. Wręczyli ultimatum żołnierzom SRP, aby złożyli broń. Jeżeli tego nie zorbią, to dojdzie do zbrojnego starcia. Tego się bardzo obawiamy, bo żołnierze wtedy dokonują aktów przemocy na niewinnych ludziach.
Polecajmy Bogu kraj Burkina Faso prosząc, aby zapanował upragniony pokój.
o. Marek Marszałek CSsR, Burkina Faso
Więcej (zdjęcia) na: www.redemptor.pl