Bracia szkolni rozpoczynają prace nad obudową szkół w Turcji i Syrii

Po niedawnym trzęsieniu ziemi w Turcji jest ponad pół miliona wewnętrznych przesiedleńców, którzy potrzebują dosłownie wszystkiego – powiedziała Radiu Watykańskiemu Laura Ballerini z fundacji De La Salle, działającej przy sieci szkół braci szkolnych. Dodała, że fundacja organizuje pomoc humanitarną dla Turcji i Syrii, a obok tego zaczyna także pracę nad programami odbudowy uszkodzonych szkół.

Zapewnienie ciągłości edukacji jest niezwykle ważne dla dzieci w regionach nawiedzonych przez katastrofy naturalne. Nie chodzi tutaj nawet o wykształcenie, lecz o zapewnienie stabilności dzieciom, o danie im bezpiecznej przestrzeni, która pomoże im przejść przez ten trudny czas – zaznaczyła Laura Ballerini.

„Już następnego dnia po trzęsieniu ziemi nasze szkoły wysyłały pomoc humanitarną na tereny dotknięte katastrofą. Trzy z nich leżą w Turcji, ale nie w regionie nawiedzonym przez katastrofę. Mimo to okazały wielką solidarność ze swoimi rodakami, którzy ucierpieli w wyniku trzęsienia ziemi, i natychmiast przystąpiły do działania, zbierając różne artykuły humanitarne. Były to m.in. ciepłe ubrania – ponieważ w czasie trzęsienia ziemi temperatury spadły poniżej zera – woda, konserwy, mleko w proszku oraz materiały higieniczne, zwłaszcza dla dzieci. Sercem naszej misji jest jednak zawsze zapewnienie dostępu do edukacji. Obecnie oceniamy, jak możemy pomóc w odbudowie centrów edukacyjnych na obszarach dotkniętych przez kataklizm w Turcji. Chodzi tu o wsparcie dla szkół, które straciły wszystko. Już wysyłamy przybory szkolne, które w obecnej sytuacji służą do nauki w tymczasowych kontenerach. Jednak w dalszej perspektywie naszym celem jest pomoc w odbudowie szkół na terenach dotkniętych przez trzęsienie ziemi“ – powiedziała papieskiej rozgłośni przedstawicielka fundacji De La Salle.

Krzysztof Dudek SJ/vaticannews / Rzym
KAI

Wpisy powiązane

Kalendarz wydarzeń Roku Jubileuszowego 2025

Karmelici: Spotkanie Rad Generalnych OCARM i OCD w Rzymie

Alojzy Chrószcz OMI: w Kamerunie małe rzeczy potrafią ludziom dawać radość