„Wszędzie tam, gdzie wymagany jest dystans, gdy szkoły są zamknięte, to dla domów publicznych wydaje się nie mieć znaczenia. Klient jako klient jest często czyimś partnerem, członkiem rodziny lub współpracownikiem i dlatego może również zwiększyć ryzyko infekcji w swoim otoczeniu” – powiedziała s. Schlackl w wywiadzie dla czasopisma „Wspólnoty zakonne w Austrii”.
S. Schlackl uważa, że to, co ze strony polityki jest postrzegane jest jako indywidualna wolność i osobista odpowiedzialność, w tym przypadku budzi poważne zastrzeżenia. „Nie rozumiem tych działań ze strony polityków. Kilka razy interweniowałam u osób odpowiedzialnych. Argumentowi, że jest to jedyny sposób zarabiania na życie, należy przeciwstawić fakt, że podczas lockdownu osoby świadczące usługi seksualne zostały natychmiast porzucone przez swoich współpracowników i musiały polegać na pomocy innych. W Wiedniu trzeba było zbierać jedzenie dla tych kobiet, aby nie umarły z głodu. Prawdziwym beneficjentem otwarcia jest sektor usług seksualnych i klient” – powiedziała założycielka Solwodi Austria.
Jej zdaniem otwarcie domów publicznych i agencji towarzyskich ostatecznie stymuluje handel ludźmi, stawiając osoby świadczące usługi seksualne w trudnej sytuacji, która zmusza ich do podejmowania większego ryzyka dla zdrowia. „Każdy, kto mówi o dobrowolności, jest cyniczny wobec kobiet w systemie przymusu i wyzysku” – powiedziała s. Schlackl. Według zakonnicy najgorsze, nie tylko w czasach koronawirusa, jest to, że społeczeństwo przyzwyczaiło się do wyzysku kobiet, z których wiele pochodzi z innych krajów.
Salwatorianki wraz z innymi pięcioma innymi zgromadzeniami żeńskimi założyły w 2010 r. stowarzyszenie Solwodi Austria. Jego działania koncentrują się na kobietach i migrantach, którzy są ofiarami handlu ludźmi, przemocy i wykorzystywania seksualnego. Zaangażowane w pracę stowarzyszenia zakonnice postrzegają siebie jako „wyraźny głos przedstawicielski w społeczeństwie z odwagą do proroczych działań”.
Za: www.deon.pl