Takiej ilości tłumów Asyż nie widział podczas żadnego Jubileuszu – zgodnie twierdzą franciszkanie z Sacro Convento. Liczba pielgrzymów z całego świata, która przewinęła się przez miasto św. Franciszka w trzech dniach poprzedzających kanonizację, przekroczyła najśmielsze przewidywania.
Według danych służb miejskich Asyżu, małe średniowieczne miasteczko zmierzyło się w tych dniach z pielgrzymkową inwazją ok. 1200 autokarów, około 400 dziennie (dla porównania w Roku Jubileuszowym liczba ich maksymalnie dochodziła do ok. 200 autobusów), nie licząc setek samochodów, które wypełniły wszystkie parkingi w okolicach Asyżu oraz rzeszy pielgrzymów przybyłych środkami komunikacji publicznej.
Franciszkanów posługujących w Asyżu nie dziwi taki obrót sprawy, ponieważ w ostatnich latach Asyż stał się światowym punktem odniesienia nie tylko pod względem religijnym. Już od dłuższego czasu miasto Biedaczyny przyciąga rocznie ok. 70 procent całego ruchu turystycznego Umbrii, która jest jednym z najbardziej bogatych w zabytki rejonów Włoch.
Sama postać św. Franciszka z Asyżu jest dzisiaj źródłem fascynacji dla ludzi wszystkich kultur, ras i wyznań religijnych, nie mówiąc o postaciach obydwu kanonizowanych papieży. Wystarczy przypomnieć tylko, że Jan XXIII, dokładnie tydzień przed rozpoczęciem Soboru Watykańskiego II, 4 października 1962 odbył pielgrzymkę do Loreto i do Asyżu, aby u grobu św. Franciszka upraszać łaski dla soboru, który miał naznaczyć na zawsze historię chrześcijaństwa.
Jan XXIII wyraził przy okazji tej wizyty pytanie wielu osób, których uderza nastrój miasta Biedaczyny: „pytamy się: dlaczego Bóg dał Asyżowi ten urok natury, to piękno sztuki, tę fascynację świętości, która jest jak gdyby zawieszona w powietrzu i którą pielgrzymi i turyści odczuwają w sposób niemal namacalny? Odpowiedź jest prosta. Aby ludzie, poprzez wspólny i uniwersalny język, nauczyli się rozpoznawać Stwórcę i rozpoznawać się nawzajem braćmi”.
Jeszcze mocniejszy był związek z Asyżem Jana Pawła II, który zaledwie 25 dni po swoim wyborze na Stolicę Piotrową przybył tu, aby 5 listopada 1978 r. powierzyć wstawiennictwu św. Franciszka swój pontyfikat. Papież Polak przybył do Asyżu aż 6 razy i chyba poza Rzymem nie było we Włoszech miasta, które by odwiedził tyle razy. Do historii przeszedł dzień 27 października, w którym odbył się w mieście Biedaczyny pierwszy światowy dzień modlitwy o pokój, który zgromadził przedstawicieli wszystkich religii świata.
Prorockie są dzisiaj słowa Jana Pawła II, który podczas jednej ze swoich wizyt w Asyżu, 10 stycznia 1993 r. podał motywy swojego przywiązania do postaci Biedaczyny. „Franciszek jest konieczny dla Kościoła i dla świata, aby pisać nowe rozdziały historii” – stwierdził on wtedy, i nadejście papieża jezuity, który przybrał imię Franciszka jest wymownym dowodem realizacji tych słów.
Nie dziwi więc, że Asyż przeżywa w dniach poprzedzających i następujących po kanonizacji autentyczne oblężenie osób, które są gotowe na przezwyciężenie wszelkich utrudnień, aby móc pomodlić się przy grobie św. Franciszka. Niedogodności było sporo, bo o ile franciszkanom w Sacro Convento udało się sprostać napływowi rzesz ludzkich dzięki sprawnej organizacji i pomocy dodatkowej ekipy braci z Polski, którzy przybyli tutaj z wszystkich trzech prowincji franciszkańskich, aby wspomagać miejscową wspólnotę w tym gorącym czasie, to innym nie zawsze się to udało. Szczególnie krytycznym był dzień 25 kwietnia, podczas którego całkowicie „zakorkowały” się okolice bazyliki św. Klary, uniemożliwiając nie tylko modlitwę przed krzyżem z San Damiano, ale ruch w całym centrum średniowiecznego miasta, które prawdopodobnie w całej swojej historii nie widziało takich tłumów ludzi za całego świata.
Najliczniejszą grupą odwiedzającą w tych dniach Asyż są oczywiście Polacy, którzy stanowią ok. 70% wszystkich pielgrzymów. Są oni także najbardziej specyficzną grupą, ponieważ przybywają nie tylko jako zwykli turyści, czy okazjonalni pielgrzymi do grobu Biedaczyny, ale są zazwyczaj częścią zorganizowanych pielgrzymek, pochodzących ze środowisk parafialnych, młodzieżowych czy ewangelizacyjnych. Pomimo obiektywnych trudności logistycznych, aby pomieścić tę rzeszę ludzi we wszystkich możliwych kościołach i kaplicach Bazyliki św. Franciszka (bardzo często było sprawowanych kilka Eucharystii na raz, z pobiciem wszelkich rekordów pojemności skromnych przestrzeni Sacro Convento), grupy polskie budowały wszystkich swoją postawą.
Uderzała wzorowa niemal organizacja grup i zachowanie pielgrzymów, którzy pomimo długiej podróży i zarwanych nocy mieli doskonałą świadomość bycia świadkami i bohaterami historycznego wydarzenia kanonizacji papieża Polaka.
O inny piękny polski akcent postarali się Bracia Mniejsi w równie uczęszczanej Bazylice Porcjunkuli u podnóża miasta. W jednej z bocznych kaplic przestrzennej świątyni urządzili oni miejsce adoracji relikwii obydwu papieży, dołączając do nich relikwie bł. Jerzego Popiełuszki wraz z obszerną informacją o jego życiu i męczeństwie.
Intrygująco brzmiała końcowa wzmianka informacji o bł. Jerzym, która mówiła, że w oczekiwaniu zatwierdzenia cudu koniecznego dla kanonizacji, nie będzie on jeszcze tym razem kanonizowany wraz z obydwoma papieżami, którzy dostąpią chwały ołtarzy 27 kwietnia.
Kto wie, czy to oryginalne zestawienie wielkich świadków wiary i męczeństwa otworzy także w niebie furtkę konieczną do przeżycia w przypadku bł. ks. Jerzego tak wielkiej radości, jakiej mogli doświadczyć pielgrzymi przewijający się w tych dniach przez miasto św. Franciszka?
red
foto: M. Breski/red.