„Inicjatyw było wiele. Ale wielkich wydarzeń, które zmieniłyby bieg historii tutaj, gdzie jesteśmy obecni, nie oczekiwaliśmy i nie miały one miejsca. Pojawiło się jednak wiele mniejszych projektów na szczeblu lokalnym: chodzi mi przede wszystkim o pomoc udzielaną uchodźcom, migrantom; mam na myśli także programy partnerskie między szkołami izraelskimi a palestyńskimi. Dużo niewielkich działań, które naznaczyły ten teren w codziennym życiu wielu ludzi” – powiedział o. Pizzaballa.
Odnosząc się do impasu w rozmowach izraelsko-palestyńskich administrator apostolski patriarchatu Jerozolimy podkreślił, że muszący podejmować decyzje politycy winni mieć odwagę i wizję. Z przykrością stwierdził, że w ostatnim okresie tego nie widać. „Kontynuujemy jednak na tym terytorium pracę z ludźmi, aby coś robić – powiedział abp Pizzaballa. – Jest wiele działań na szczeblu różnych organizacji, a także na płaszczyźnie religijnej między chrześcijanami, żydami i muzułmanami. Nie robią one rozgłosu i nawet dobrze, że tak się nie dzieje, bo w przeciwnym wypadku stałyby się widoczne i rozbudziłyby lęki, które mogłyby wszystko skomplikować”.
Franciszkański arcybiskup nawiązał także do niedawnej, uważanej za kontrowersyjną, rezolucji UNESCO o miejscach świętych we wschodniej Jerozolimie, uwzględniającej tylko ich tradycję arabską. Podkreślił, że należy szanować wszystkie miejsca święte, zarówno muzułmańskie, jak też, co jest oczywiste, chrześcijańskie i żydowskie. „A nade wszystko trzeba mieć szacunek do historii – powiedział jerozolimski administrator apostolski. – Nikt przecież nie chce negować obecnej rzeczywistości, ale historia jest taka, jaka jest, i nie ma niczego, co mogłoby ją zmienić”.
pp/ rv