Na obecny urząd włoskiego jezuitę powołał 11 lipca 2006 Benedykt XVI. Zastąpił on należącego do Opus Dei Hiszpana Joaquina Navarro-Vallsa, który był dyrektorem Sala Stampa 22 lata.
Federico Lombardi urodził się 29 sierpnia 1942 roku w Saluzzo – w prowincji Cuneo w Piemoncie, w północno-zachodnich Włoszech. Po ukończeniu w Turynie szkoły podstawowej i prowadzonej przez jezuitów szkoły średniej w 1960 wstąpił w miejscowości Avigliana koło Turynu do Towarzystwa Jezusowego prowincji turyńskiej, po czym w latach 1962-65 kształcił się na wydziale teologicznym swego zakonu “Aloisiaum” w Gallarate koło Varese, uzyskując licencjat z filozofii.
W latach 1965-69 opiekował się studentami w jezuickim kolegium uniwersyteckim w Turynie, a jednocześnie studiował matematykę na miejscowym uniwersytecie.
W latach 1969-73 studiował teologię na wydziale teologicznym prowadzonej przez jezuitów Wyższej Szkoły Filozoficzno-Teologicznej św. Jerzego (St. Georgen) we Frankfurcie nad Menem. “Po drodze“ w 1972 przyjął święcenia kapłańskie.
Po powrocie do swej ojczyzny w 1973 został członkiem tzw. Kolegium Pisarzy jezuickiego dwutygodnika “Civiltà Cattolica”, a w 1977 został zastępcą redaktora naczelnego tego pisma. W latach 1984-90 był przełożonym włoskiej prowincji Towarzystwa Jezusowego, po czym w 1991 został dyrektorem programowym Radia Watykańskiego; w 10 lat później Jan Paweł II mianował go dyrektorem Watykańskiego Ośrodka Telewizyjnego (CTV), a 5 listopada 2005 Benedykt XVI powołał go na podobne stanowisko w rozgłośni papieskiej, zachowując go jednocześnie na dotychczasowym urzędzie. Od 11 lipca 2006 o. Lombardi jest także dyrektorem Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej.
Pracy ma więc niemało. Już w 2 miesiące później, podczas podróży Ojca Świętego do Niemiec doszło do medialnej “burzy”, kiedy po wykładzie wygłoszonym przez Benedykta XVI w Ratyzbonie 12 września 2006 doszło do gwałtownych protestów części świata muzułmańskiego.
Był to pierwszy sprawdzian dla nowego rzecznika watykańskiego, wspomina po latach korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA. Potem przyszły następne: afera z podważającym holokaust biskupem-lefebrystą Richardem Williamsonem, skandal wykorzystywania seksualnego nieletnich przez księży, a ostatnio afera Vatileakes i kwestie związane z działalnością Instytutu Dzieł Religijnych IOR – tzw. “banku watykańskiego”.
Włoski jezuita wie, że w polityce informacyjnej Kurii Rzymskiej trzeba jeszcze wiele poprawić. Watykan musi być bardziej przejrzysty, przede wszystkim w takich sprawach, jak moralność seksualna i finanse, powiedział w ubiegłym roku ks. Lombardi. Mimo to niektóre środowiska Kurii Rzymskiej nadal nie mają zaufania do prasy.
Ale ks. Lombardi nie może tego zmienić w pojedynkę, stwierdził korespondent KNA, gdyż – jego zdaniem – do strategii PR-owskiej nie ma mandatu. Pozostaje skazany na wiadomości, przekazywane przez Sekretariat Stanu i inne urzędy kurialne. Należy oczekiwać, że w przyszłości pomocą dla niego może się okazać amerykański dziennikarz Greg Burke, w czerwcu br. mianowany doradcą medialnym w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. Niektórzy obserwatorzy sceny watykańskiej zastanawiali się nawet, czy w tej nominacji nie chodziło przypadkiem o stworzenie konkurencji dla ks. Lombardiego.
W każdym razie dyrektor Sala Stampa cieszy się szeroką sympatią mediów za spokój, przyjazny stosunek do wszystkich i wielką cierpliwość. W Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej jeszcze nigdy nie widziano, żeby był rozgniewany czy wzburzony. Doskonale można to było dostrzec w czasie niedawnej afery Vatileaks. Podczas niemal codziennych briefingów od początku cichym, spokojnym głosem niestrudzenie prostował błędne informacje prasy włoskiej, krótko informował o bieżącym rozwoju sytuacji i w niezmiennie przyjaznym tonie odpowiadał cierpliwie na godzinny maraton nawet najbardziej zagmatwanych pytań.
Wielką cechą księdza Lombardiego jest też żelazna dyscyplina, która pomaga mu godzić ogromne obciążenie zawodowe. Sprawia to, że jego czas pracy jest “nieograniczony” – w Biurze Prasowym, Radiu Watykańskim i CTV. W rzymskim domu jezuitów, położonym nieopodal Sala Stampa, zawsze jest ostatnim z zakonników, który dopiero późnym wieczorem siada do posiłku.
KAI/mh
Za: www.deon.pl