Przemówienie abp. Gullicksona, nuncjusza apostolskiego na Ukrainie, wygłoszonego podczas Zebrania Generalnego Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich na Ukrainie
„Kobiety konsekrowane w Europie: świadkowie i twórcy komunii”
8. kwietnia 2014, Żytomierz
„Drogie Siostry, Ekscelencjo i drodzy bracia w kapłaństwie!
Wierzę, że bez zbytniej przesady możemy powiedzieć, iż rzeczywiście ZBYT WIELE wydarzyło się w naszym życiu i w życiu Ukrainy od czasu naszego spotkania w Chmielnickim w ubiegłym roku. Wydarzenia z ostatnich dni, możemy to stwierdzić, mają swoje odniesienie nie tylko do Ukrainy i krajów z nią sąsiadujących, ale również dla całego świata. Pozostawiam innym analizy polityczne tego wszystkiego. Ja jedynie pragnę przekazać kilka spostrzeżeń, w odniesieniu do tych wydarzeń, które miały wpływ na Kościół. Czyniąc to, mam świadomość, iż moja refleksja nie obejmie wszystkiego. Trzeba by było kilku seminariów z wieloma ekspertami, wielu publikacji i dyskusji, aby ocenić znaczenie pewnych faktów a następnie wyliczyć wszystkie punkty, gdzie życie uległo zmianie na zawsze.
Można powiedzieć, że to co się zmieniło (od naszego ostatniego spotkania), znajduje swój punkt ogniskowy lub początkowy w doświadczeniu, które zwykle nazywamy „Majdanem”. Odkładam na bok pewne polityczne, społeczne czy obywatelskie aspekty, a mówię szczególnie o nowości w odniesieniu do sfery Kościoła. Pragnę rozpocząć od czterech prostych twierdzeń:
- Majdan pozwolił pewnej liczbie ludzi wyzwolić się od zniewolenia codziennym życiem
- Majdan zaoferował możliwość ewangelizowania współczesnej kultury
- Majdan był czasem wprowadzania w życie podstawowej katechezy chrześcijańskiej
- Majdan otworzył szlaki dla współpracy ekumenicznej opartej na wzajemnym szacunku.
- Majdan pozwolił pewnej liczbie ludzi wyzwolić się od zniewolenia codziennym życiem. Życie pośród barykad miało swój rytm i zasady, które były związane ze stanem oblężenia nałożonego przez władzę reżimową i także ze względu na przeszłość każdego z obecnych. Życie uporządkowane, predysponowane do tego, by szukać Boga czy też uznać Jego objawienie, to rzadkie zjawisko w dzisiejszym świecie. Ludzie, którzy nie mieli wrażliwości na innych, nie chcieli współpracować, a także ci, którzy byli pod wpływem alkoholu byli wykluczani z placu Majdanu. Wszyscy ci, którzy byli w środku, albo na swoją miarę współpracowali dla dobra ogółu, albo przynajmniej zachowywali się jak domownicy świadomi panujących „w domu” zasad i troszczący się o innych. Przeczytałem wiele świadectw ludzi, którzy przysięgali, iż w samym środku konfliktu, który naznaczył te dni, pośród niepewności i napięć, pełen pokój ducha znajdowali tylko na „Majdanie”.
- Majdan zaoferował okazję do ewangelizacji współczesnej kultury. Obok sakramentu pokuty dla już wtajemniczonych chrześcijan, … z nocnymi czuwaniami, które miały ogromne znaczenie po doświadczeniu ataków przez „berkut” i „tituszki”, Majdan pozwolił na wymianę doświadczeń i refleksję na temat sensu ludzkiego życia, na temat Boga Jezusa Chrystusa w centrum naszej historii. Muzyka, czytanie książek, festiwal filmowy, zainteresowanie potrzebami innych, otwartość, uczynność pomogły odkrywać, że Ewangelia stanowi ważne centrum ludzkiego życia. Wielkie znaczenie miała wspólna modlitwa – zanoszona przez wielu ludzi obecnych na miejscu, jak i tych, którzy włączali się w nią za pośrednictwem internetu.
- Majdan był wprowadzania w życie podstawowej katechezy chrześcijańskiej. Majdan stal się uprzywilejowanym miejscem celebracji być może najmocniejszego momentu w całym roku liturgicznym: Świąt Bożego Narodzenia, ze św. Mikołajem i Chrztem w Jordanie, z pieśniami, jasełkami, poświeceniem wody. W życiu tysięcy ludzi ważną rolę odgrywał wspólny różaniec. We wspólnocie wiary zwanej Majdanem celebrowano sakrament małżeństwa. Na Majdanie musiało również się zaznaczyć – niestety, pisane krwawymi literami – wielkie misterium modlitwy za zmarłych.
- Majdan otworzył drogi dla współpracy ekumenicznej opartej na wzajemnym szacunku. My wszyscy: prawosławni, protestanci, katolicy – obrządku greckiego i łacińskiego – mamy świadomość, że wobec siebie ciągle pozostajemy obcy i odlegli. Czy Bóg zadba o to, aby mieć nas wszystkich razem, w jednym Kościele przed sądem ostatecznym, tego nie wiemy; to jest też treść naszej modlitwy ut unum sint. Jednakże najważniejszym i pilnym wyzwaniem jest poprawa relacji między katolikami obu obrządków obecnych na Ukrainie. Z jednej strony jest to tylko kwestia wychodzenia poza pewnego rodzaju „parafianizm”, ale – niestety – z drugiej strony, dotyka to starego jadu, którego nie zdołaliśmy wykorzenić, a który jest tutaj typową dla Europy zastarzałą niechęcią, przekazywaną z pokolenia na pokolenie, chorobą serca, którą bł. Papież Jan Paweł II na próżno próbował usunąć swoim nauczaniem o uzdrowieniu pamięci. Oby doświadczenie tych miesięcy przyczyniło się do przemiany naszych serc i wytyczyło nowe kierunki dla otwartej współpracy tam, gdzie to jest możliwe – czy to między katolikami, katolikami i prawosławnymi i protestantami, ale także miedzy chrześcijanami, żydami i muzułmanami!
***
… mieć wzorce myślenia, oparte na przypadkach granicznych, aby mówić o codziennym życiu … to zagrożenie, które istnieje… gdy mówimy o doświadczeniu Majdanu. Tak więc, powinniśmy powiedzieć, że Majdan nie jest „normalną” rzeczą, ale czymś, co narodziło się z konieczności. Nie chcę czynić z rzeczy poza standardem kryterium dla codziennego życia. Lekcja, której możemy uczyć się z Majdanu jest inna. To doświadczenie powinno nas jedynie zachęcić do tego, aby ustąpić o krok z naszych zwyczajów, naszej codziennej praktyki apostolatu.
Otwarcie na Boga, które dokonało się w doświadczeniu Majdanu, przypomina decyzję podjęcia skruchy przez osobę, która otrzymała łaskę nawrócenia, gdy uświadomiła sobie konsekwencje swojej nieuleczalnej choroby nowotworowej. Prawdziwe życie, nawet bez Majdanu, powinno być poważniej traktowane, powinno wyrażać się w bliższych relacjach z ludźmi, których spotykamy, czy to będąc w domu czy w naszym miejscu pracy.
Myliłby się ktoś sądząc, że życie konsekrowane jako takie nie potrafi sprostać dzisiejszym wyzwaniom. Jednakże świat jest do tego stopnia „zaimpregnowany” przez złego ducha, że tylko sam Jezus może wyrwać ludzi z tej niewoli. Jak On sam mówi, potrzeba nam więcej modlitwy. Podobnie myliłby się ktoś uważając, że nasze świadectwo nie wystarczy w konfrontacji twarzą w twarz z wyzwaniami dzisiejszego świata. Wy, jako osoby konsekrowane wierne swojemu charyzmatowi, zawsze możecie wychodzić naprzeciw oczekiwaniom ludzi poszukujących Boga poprzez proste środki: modlitwę, liturgię, dbałość o tradycje ludowe, sakramenty i nabożeństwa – jak różaniec i droga krzyżowa. Nasza osobista świętość, nasza modlitwa i nasza wiara w tradycję w Kościele są wystarczające, aby wspomóc nasz świat w drodze do Boga. Nasze świadectwo i dobroczynność, zakorzenione w naszym zaufaniu Chrystusowi, uratuje świat.
Mam nadzieję, że moje refleksje nie będą się wam wydawać zbyt górnolotne. W rzeczywistości są to jedynie intuicyjne spostrzeżenia. Uznaję je jednak za ważne i niosące zachętę w obliczu wyzwań naszego czasu. Istnieje świat, który nas oczekuje i który oczekuje nas takich, jakimi jesteśmy.
Sekretariat Generalny UCESM