Jakie trudności przeżywa obecnie krymska wspólnota katolicka należąca do diecezji odesko-symferopolskiej?
– Przed wspólnotą rzymskokatolicką na Krymie stoi przede wszystkim problem rejestracji struktur administracyjnych Kościoła w nowej rzeczywistości, a więc rejestracji parafii na Krymie i w Sewastopolu oraz dekanatu krymskiego według cywilnego prawa rosyjskiego. Doświadczamy, mam nadzieję, tymczasowych trudności związanych z przedłużeniem wiz dla księży i sióstr zza granicy. Do końca roku ważne są wizy ukraińskie, a od Nowego Roku trzeba mieć już rosyjskie, których jak dotąd nie udało się jeszcze nikomu uzyskać. Wierzymy Bożej Opatrzności, że ta sytuacja się zmieni.
Jak wygląda życie na Krymie po aneksji do Rosji?
– Zewnętrznie prawie nic się nie zmieniło. Może bardziej w miastach na ulicach dbają o porządek. Nowa władza podwyższyła zarobki, wzrosły emerytury, ale też i ceny w sklepach wzrosły kilkakrotnie. Latem było mniej turystów, bo w poprzednich lata większość przyjeżdżała z Ukrainy. W tym roku albo ze strachu, albo na znak protestu z Ukrainy prawie nikogo nie było. A ludność tu żyje przede wszystkim z turystów, którzy latem najliczniej odwiedzają te okolice. Problemem jest granica przy wjeździe na Krym: samochody osobowe muszą czekać nieraz na odprawę paszportową i celną pół doby, a ciężarówki jeszcze dłużej.
Ekscelencjo, kto najbardziej cierpi?
– Najbardziej cierpi tu człowiek grzeszny. Cierpią ludzie wychowani bez Boga, którym komunizm odebrał wiarę w to, co dla nas jest sensem życia. Jest wiele rodzin rozbitych, ludzi poranionych, zwłaszcza przez aborcję, rozwody, korupcję, narkotyki i alkoholizm. Chcemy tym ludziom dawać nadzieję, że wszystko może się zmienić na lepsze. Chcemy im pomagać żyć po chrześcijańsku, według przykazań Bożych i kościelnych.
Jaka pomoc jest potrzebna?
– Najbardziej potrzebna jest pomoc personalna. Potrzeba księży i sióstr zakonnych do pracy w krymskich parafiach. Szukam też zakonu kontemplacyjnego, aby tu, na Krymie, założył swoją fundację i omadlał te tereny. Poza tym, tak jak i dotychczas – potrzebna jest pomoc duchowa. Więc nadal liczymy na Wasze modlitwy. My sami się modlimy i innych prosimy o modlitwy, bo pewnych rzeczy nie uda się inaczej zmienić jak tylko przez modlitwę. To walka duchowa przeciw siłom ciemności. Potrzeba też modlitwy, która uzdrawia. W tym trudnym czasie pomagamy również materialnie naszym wiernym i innym ubogim. Ceny w sklepach są bardzo wysokie w stosunku do otrzymywanych pensji i emerytur. Poprzez struktury Caritas-Spes-Krym, dzięki pomocy Caritas Polska, Renovabis, Kirche in Not, a także indywidualnym ofiarodawcom udało się już pomóc setkom potrzebujących na Krymie. Niestety, ich liczba wzrasta, a wiemy, że trudno jest mówić „głodnemu” człowiekowi o Bogu, stąd prowadzimy również działalność charytatywną. Jesteśmy wdzięczni wszystkim ofiarodawcom za każdy gest dobroci i modlimy się za nich.
Czy na Krymie w siedmiu parafiach rzymskokatolickich dalej posługuje dziewięciu księży z Polski?
– Obecnie wraz ze mną jest trzech księży z Polski. Niektóre parafie zostały bez swoich stałych księży, np. Dżankoj i Kercz. Dwóch polskich kapłanów opuściło Krym ze względów zdrowotnych, kilku dlatego, że skończyła im się wiza pobytowa i nowa władza jej nie przedłużyła. Dwóch księży dostaliśmy na pewien czas z diecezji kamieniecko-podolskiej od ks. bp. Leona Dubrawskiego. Jeden pracuje tymczasowo w Kerczu, a drugi w Symferopolu. W najbliższym czasie będziemy mieć rekolekcje kapłańskie w Eupatorii. Chcemy też przy tej okazji porozmawiać na temat obecnej sytuacji Kościoła katolickiego na Krymie.
Dziękuję za rozmowę.
Tym, którzy chcieliby pomóc katolikom na Krymie, podajemy nr konta, na które można przesyłać ofiary: Jacek Pyl, 26-006 Święty Krzyż 1 Raiffeisen POLBANK – konto nr: 73234000090060401000036465 – PLN
Nasz Dziennik