W dniach 21.07 – 10.08 uczestniczyłem wraz z dk. Bartłomiejem Koszykiem w kursie dla pijarów, którzy w tym roku składają śluby uroczyste. W kursie brało udział 24 współbraci z całego świata. Pierwsze 10 dni spędziliśmy w Hiszpanii, w miejscach związanych ze św. Józefem Kalasancjuszem. Następnie udaliśmy się do Rzymu.
Wspominając ten czas, mogę porównać się do człowieka, który idąc drogą, znajduje na niej ziarna i nimi się karmi. Ufam, że ziarna, które ja znalazłem idąc po śladach Kalasancjusza, nakarmią mnie na dalszą drogę życia zakonnego.
Pierwsze ziarno jest następujące: za Kalasancjuszem nie idę sam, idziemy wspólnie z wieloma braćmi z całego świata. Od tego spotkania wielu z nich nie będzie już dla mnie tylko obcobrzmiącym imieniem, ale konkretną twarzą: Leonarda, Clementa, Mariana, Alana itd.
Pewnego dnia rozważałem Ewangelię w kaplicy, przy grobie błogosławionych pijarów, męczennikow z Peralty da la Sal. Na ten dzień przewidziany był fragment z Mt 20,21-28, a w nim takie zdanie Jezusa: Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić? Nasi bracia udzielili na to pytanie wspaniałej odpowiedzi swoim męczeństwem. A ja, jaką dam odpowiedź Jezusowi? Prawdopodobnie nie będzie to odpowiedź jednorazowa, ale będę jej udzielał każdego dnia, w miejscu, do ktrórego pośle mnie Bóg przez pośrednictwo Zakonu.
Z Peralty wziąłem jeszcze jedno ziarno. Jest to mała wioska, żyje w niej maksymalnie 150 mieszkańców, a jej jedyną atrakcją, nie licząc naszego sanktuarium jest basen. Jest to obrazek bardzo mi bliski, bo sam pochodzę z wioski o podobnej wielkości. Bóg powołał Józefa z małej wioski do ogromnego dzieła, które trwa do dziś. Bóg powołuje kogo sam chce, wybiera sobie współpracowników spośród ludzi prostych – Maryję, Józefa z Peralty de la Sal, Przemka z Krępic (tak nazywa się wioska z której pochodzę). Sam Jezus urodził się w nic nie znaczącym Betlejem.
Na spotkaniach w Peralcie i w Rzymie my, młodzi zakonnicy, byliśmy pierwszymi adresatami przesłania tegorocznej Kapituły Generalnej. Od Ojca Generała usłyszeliśmy o kluczach, według których winniśmy orientować nasze życie, o tym jakich zakonników potrzebuje dziś nasz Zakon. Wybrzmiało też mocno, że każdy z nas jest odpowiedzialny za budowanie Szkół Pobożnych.
Pewnego słonecznego dnia przeszliśmy w ciszy i skupieniu drogę z siedziby dawnego Świętego Oficjum do domu św. Pantaleona. Tą samą drogę krzyżową, którą Kalasancjusz przeszedł z wiadomością, że Zakon zostaje skasowany, drogę, którą zgotowali mu w dużej mierze inni pijarzy. Było to dla mnie bardzo mocne doświadczenie. My, współcześni pijarzy, idziemy jak nasz Założyciel za Jezusem Ukrzyżowanym. Słabości, niedomagania i cierpienia Szkół Pobożnych są często skutkiem grzechów nas samych, naszych wspólnot, moich grzechów.
Kolejne ziarno wziąłem od o. Jean de Dieu. Na jednym ze spotkań mówił z ogromną pasją o tym, że w refleksji nad powołaniem powinniśmy zastanawiać się nad trzema pytaniami: co robię? jak to robię? dlaczego/dla kogo to robię? Powiedział, że trzecie pytanie jest fundamentalne i jest motorem wszelkiego działania. Chyba zbyt rzadko je sobie zadaję.
Ostatnie ziarno padło z ust o. Generała w czasie profesji uroczystej sześciu współbraci z Kamerunu. Ojciec Generał przypomniał, że dla Kalasancjusza ponad śluby wieczyste, jedynie męczeństwo jest aktem bardziej heroicznym.
Wdzięczny Bogu i ludziom za ten czas życzę sobie i braciom, aby ziarna które znaleźliśmy, wydały owoce w naszym pijarskim życiu.
dk. Przemysław Suchy SP
Za: www.pijarzy.pl.