5 października 1973 r. papież Paweł VI przyjął na audiencji w Sali Konsystorskiej członków XVIII Kapituły Generalnej Zgromadzenia Redemptorystów. Po odczytaniu przemówienia po łacinie Ojciec Święty odłożył tekst i zwrócił się do ojców i braci w języku włoskim z żywym, spontanicznym słowem, które zostało utrwalone na taśmie magnetofonowej.
1. Przemówienie papieża bł. Pawła VI po łacinie
Umiłowani Synowie!
Z całego serca witamy was, zebranych na Kapitule Generalnej Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela, aby radzić nad ważnymi sprawami waszej rodziny zakonnej. Chcielibyśmy powitać imiennie nowego Przełożonego Generalnego, któremu został powierzony urząd i obowiązek kierowania waszym Zgromadzeniem pośród licznych i poważnych trudności obecnych czasów, aby prowadzić je na „zielone pastwiska” (por. Ps 22,2).
Kapituła Generalna to wspaniała okazja dana każdemu Instytutowi dla zastanowienia się nad jego prawdziwą naturą, nad celem, który sobie zakłada, nad zadaniem, jakie ma wypełnić w Kościele i nad zbawiennymi decyzjami, jakie ma powziąć odnośnie do życia swoich członków. Zadanie Kapituły Generalnej nie kończy się wraz z wyborami i wysiłkiem nowego zredagowania ustawodawstwa zakonnego, w rzeczywistości ma ona wzniecić nowy zapał duchowy i apostolski całego Zgromadzenia (por. Ecclesiae Sanctae, 1). Dlatego też na tym zebraniu cała rodzina zgromadzona jest przed Bogiem, aby usłyszeć Jego głos i pracować nad swoją odnową, która – jak w całym Kościele zresztą – „polega zasadniczo na coraz większej wierności swojemu powołaniu” (por. Unitatis redintegratio, 6).
Wasze Zgromadzenie zostało założone przez św. Alfonsa, doktora Kościoła, w tym celu, aby jego członkowie uświęcali się przez wytrwałe naśladowanie Chrystusa i pracę apostolską, a szczególnie przez duszpasterstwo nadzwyczajne, obejmując nim dusze najbardziej opuszczone.
Umiłowani Synowie! Wy jesteście sługami Boga, w pierwszym i właściwym tego słowa znaczeniu. W rzeczywistości – jak naucza Sobór Watykański II – „jesteście przez śluby oddani całkowicie Bogu, umiłowanemu ponad wszystko” (por. Lumen gentium, 44); łacińskie słowo „mancipari” oznacza: „przejść we władanie drugiego, stać się jego własnością”. Powinniście być naśladowcami Chrystusa, jak ten sam Sobór Ekumeniczny przypomniał wszystkim zakonnikom (por. Perfectae Caritatis, 2a), potwierdzając i uwypuklając wolę waszego ojca i prawodawcy. Trzeba więc, by każdy z was usiłował jednoczyć swoje życie i szukać Chrystusa sercem szczerym i wspaniałomyślnym. Codziennie trzeba przyoblekać się w Chrystusa, który jest początkiem i końcem oraz ogniwem scalającym życie każdego z was i całego Zgromadzenia.
W ten sposób będziecie uobecniać Chrystusa w świecie, który jest tak daleko od swego Odkupiciela. Niech ci, którzy na was patrzą, z którymi rozmawiacie i pracujecie, rozpoznają w was tajemniczą siłę, emanującą z Chrystusa. Tym sposobem ukażecie światu świętość Kościoła, który oczekuje świadectwa świętości od swoich synów.
Ten codzienny wysiłek upodobniania się do Chrystusa jest życiem, które bierze swój początek z miłości i rozwija się przez miłość. Zakonnicy „przynagleni miłością … coraz bardziej żyją dla Chrystusa i dla Jego Ciała, którym jest Kościół” (Perfectae Caritatis, 1). Miłość, naprawdę godna tej nazwy, nie jest przemijająca, nie jest zależna od warunków, nie zraża się trudnościami, nie zna końca. Słusznie więc Sobór Watykański II skierował do każdego zakonnika zachętę do wierności: „Każdy zaś do ślubowania rad ewangelicznych powołany usilnie starać się winien o to, aby wytrwał i wzniósł się wyżej w tym powołaniu, do którego Bóg go wezwał” (Lumen gentium, 47). Życie oddane niepodzielnym sercem Bogu staje się narzędziem miłości Boga względem ludzi. Podobnie jak Bóg, który „tak umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał” (J 3,16), tak samo zakonnik, który usiłuje osiągnąć pełnię swego powołania, staje się darem dla świata. Apostolstwo, ożywione usilną modlitwą liturgiczną i prywatną oraz oparte na rzetelnej praktyce cnót, przekazuje światu życie Boże. To jest autentyczna służba braciom w Chrystusie.
Umiłowani Synowie, należycie do Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela, które już opromieniło Kościół świętością niektórych waszych członków. Spośród świętych miło mi wspomnieć Alfonsa Marię Liguori, waszego Założyciela, Klemensa Hofbauera, Gerarda Majellę, Jana Nepomucena Neumanna. Przez waszą działalność apostolską przynosicie tak wielu duszom światło łaski Bożej. Niech ta Kapituła Generalna będzie okazją do odnowienia waszego zapału. Wytrwajcie w waszym szlachetnym zamierzeniu i jeśli zajdzie potrzeba, umiejcie zdobyć się na odwagę i pomnóżcie wysiłki, aby Kościół Boży teraz i w przyszłości, tak jak dawniej, zbierał z tego jak największe owoce.
Zachęcając was do tego wszystkiego, z całą życzliwością udzielamy wam tu obecnym i wszystkim członkom Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela apostolskiego błogosławieństwa.
2. Spontaniczne przemówienie papieża Pawła VI po włosku
Dosyć łaciny! Kiedy serce – jak obecnie nasze – rozradowane jest obecnością umiłowanych synów, przyjaciół i braci, którzy nas odwiedzają, kiedy dusza wzrusza się na wspomnienie waszej pracy i powołania, jakie macie w Kościele i w świecie, nie możemy ukrywać tego, co odczuwamy przy takiej okazji.
Nie wiem, czy wszyscy rozumieją po włosku, ale to nie jest takie ważne. Zrozumiecie przynajmniej – niewątpliwie – gest papieża, który chce to powiedzieć.
Na pierwszym miejscu wiedzcie, że bardzo nam jest droga wasza rodzina zakonna, mamy względem niej wielki szacunek i wielkie zaufanie. Wiedzcie, że jesteście umiłowani przez Kościół, a w sposób szczególny przez Stolicę Apostolską, którą obecnie mamy zaszczyt – niezasłużony wprawdzie, ale rzeczywisty – reprezentować.
Bądźmy naprawdę zjednoczeni. Myślę, że bardzo dobrze zostało to wyrażone w imieniu was wszystkich: „Wierni naszej tradycji, winniśmy czuć się solidarni z Kościołem Rzymskim, z katedrą Świętego Piotra”. Należy zauważyć, że jest to wzajemne: katedra Świętego Piotra, Kościół Rzymski jest z wami złączony, miłuje was, szanuje i dziękuje wam.
Oto następna sprawa, której nie możemy przemilczeć: chcemy wyrazić podziękowanie i uznanie dla waszej pracy, jaką rozwijacie w Kościele Bożym, nade wszystko w apostolskim kierownictwie dusz, które od czasu świętego Alfonsa jest waszym pierwszym powołaniem. To zbliżenie się do ludu starajcie się usilnie udoskonalać. Jeśli chcemy zbawić świat, winniśmy go nauczać, dawać przykład, modlić się, ale także znaleźć się pośród ludu i stać się bliskimi wszystkiemu, co można zaakceptować, zwłaszcza bliskimi dla warstw społecznych, które są bardziej nieufne wobec życia zakonnego, a coraz bardziej liczne i coraz potężniejsze, zważywszy że nowoczesne demokracje trzymają w swym ręku rządy narodów. Będąc pośród ludu, zbliżcie się do niego jak najbardziej.
Jesteśmy wam wdzięczni za to, że stosujecie jeden z wielkich, owszem, największych środków, jakie są do dyspozycji Kościoła i jego posługi, a który coraz bardziej polecamy – mianowicie kierownictwo duchowe. Bądźcie, jak Święty Alfons, dobrymi spowiednikami. Potrzebujemy ich bardzo. Właśnie wczoraj rozmawialiśmy z pewną osobą kościelną o rozwoju Kościoła i o braku powołań zakonnych; szukaliśmy tego przyczyn. Przyczyną jest i to, że nie ma dialogu przy konfesjonale, nie ma kierownictwa duchowego. Świeca nie może zapalić się sama. Koniecznym jest, by płonąca świeca zapalała świecę stojącą obok, by jej przekazała swe własne powołanie. Trzeba przekazać swój żar powołania do służby Bożej innemu, młodszemu, niedoświadczonemu, ale uwrażliwionemu na głos tego wezwania. Możecie naprawdę pomnożyć siły Kościoła i pocieszyć go w jednym z większych jego zmartwień, zasiadając w konfesjonale z cierpliwością i mądrością, jak to jest właściwe ojcom redemptorystom, dla pełnienia posługi sakramentu pojednania i kierownictwa duchowego.
Chcemy wam złożyć jeszcze jedno wielkie podziękowanie, wielkie jak świat – powiedzmy – wielkie aż do granic, gdzie sięgają wasze misje. Często widzimy: tu jest redemptorysta biskup, tu prefekt apostolski, tam wikariusz, gdzie indziej znów misja utrzymywana przez waszych współbraci. Pragnę teraz przekazać wielkie i serdeczne pozdrowienie dla wszystkich waszych współbraci misjonarzy. A gdy nadarzy się okazja, powiedzcie im: „Papież upoważnił mnie, by cię pozdrowić i pobłogosławić”.
Wreszcie, drodzy Bracia, wy posiadacie kwalifikację, która was określa i specjalizuje w Kościele Bożym. Bądźcie kontynuatorami szkoły moralnej, etyki religijnej, teologii moralnej, jak to wasz Założyciel św. Alfons Maria Liguori wskazał wam w swoich wspaniałych dziełach, wraz ze zobowiązaniem do kontynuacji. Specjalizujcie się na tym polu nauki kościelnej – w teologii moralnej. Bądźcie autorami i badaczami wykwalifikowanymi i poważnymi. Znacie kryzys, przez jaki przechodzi teologia moralna w Kościele – mówię tu o relatywizmie, o dopuszczaniu możliwości zmian prawa Bożego. Mówi się, że tak jak zmieniają się ludzkie zwyczaje, jak zmienia się społeczeństwo i teorie, które rządzą światem, tak ma się zmieniać również prawo Boże. Relacja między Bogiem a ludźmi i pomiędzy samymi ludźmi, która jest skodyfikowana i wyrażona w teologii moralnej, ma być poddana krytycznej i radykalnej weryfikacji szczególnie w niektórych punktach, gdzie wypełnienie prawa Bożego i kościelnego staje się twarde i trudne.
Prosimy was, bądźcie dobrymi moralistami! Prawo Boże się nie zmienia. Nie bądźmy skorzy do kwestionowania tego, co pochodzi od Boga, ani też do podawania w wątpliwość interpretacji, której z całą ostrożnością i mądrością dokonuje Kościół. Winniśmy mówić: „Tak powiedział, tak chce Bóg!”. Miejcie wielkie zaufanie do tego Magisterium, które nas wszystkich prowadzi, ponieważ wszyscy jesteśmy alumnami, wszyscy studentami, wszyscy uczniami Katedry Chrystusa, który jest naszym Mistrzem.
A kiedy przyjęło się zasadę, kiedy prawo zostało ustanowione i jest jasne w swych wymaganiach i w możliwości jego zachowania oraz w pragnieniu pochylenia się nad potrzebami ludzi – wtedy stańcie się pasterzami. To znaczy, znajdźcie sposób jasnego przepowiadania – teologia języka, bycia nowoczesnymi – teologia czasu, bycia wyrozumiałymi wobec społeczności, w której żyjemy – powiedziałbym: teologia ludu. To są cechy dobrej działalności duszpasterskiej. Być pasterzami to przepełnić miłością wiedzę, jaką posiadamy. Miłość zaś ma wiele możliwości – z jednej strony aby przekonywać, a z drugiej, aby ułatwić realizację naszej pracy pastoralnej.
Bądźcie dobrymi pasterzami, zbliżajcie się w waszym posługiwaniu do ludu, szczególnie w spowiedzi. A zobaczycie, jak bardzo potrzebna będzie łagodność, zobaczycie – powiedziałbym – jaką elastyczność potrafi przyjąć to samo Prawo Boże, aby przystosować się do ludzkich słabości i potrzeb różnych złożonych sytuacji. Odwagi!
Jak powiedzieliśmy w naszym krótkim przemówieniu, traktujcie na serio wasze powołanie. Jest to bowiem wielka i jedyna w swoim rodzaju łaska, jakiej Pan wam udzielił, że jesteście włączeni w zakonne oddawanie waszego życia na służbę Bogu i bliźnim, na służbę ludowi naszych czasów.
Ogromne znaczenie ma ten wasz wybór. Nie jest on przyjęciem czegokolwiek, takiego czy innego losu. Jest to tajemnica rzutująca na wasze życie, która czyni was prawdziwymi sługami mądrości Ewangelii i łaski, jaką Chrystus dał w dziedzictwie swojemu Kościołowi.
Wiedzcie, że będę dzielił wasze uczucia jako brat i jako ojciec, i jako zobowiązany „do umacniania swoich braci”, zajmując się zawsze umacnianiem was, synów św. Alfonsa Marii de Liguori. A dla okazania tej mojej życzliwości i wierności obiecuję odprawić Mszę św. w intencji waszego Zgromadzenia.
Teraz udzielę wam błogosławieństwa, a potem stanę pośród was dla zrobienia pamiątkowej fotografii.