W Satanowie, w diecezji kamieniecko-podolskiej od 5 lat posługę duszpasterską pełni o. Marcin Sierszulski. „Parafia jest mała, i przez to z ludźmi jest dobry kontakt, lepiej się znamy, to są takie trochę rodzinne warunki – mówi o. Marcin Sierszulski – Bardzo mi się tu podoba, jest inaczej niż w Polsce, ale nie żałuję, że tu trafiłem, wręcz przeciwnie jestem zadowolony, daj Boże, żeby jak najdłużej tu pracować”. „Ojcem przełożonym jest o. Jan Stankiewicz, we dwóch tutaj posługujemy, i to jest chyba jedyna placówka na Ukrainie, że są sami Polacy” – wyjaśnia o. Marcin.
„Kościół w Satanowie jest zbudowany od zera. Tu, gdzie obecnie jest kościół, to był cmentarz. Stary kościół znajdował się trochę niżej, to był kościół pw. Trójcy Świętej, zachowało się kilka fotografii, i ze zdjęć widać, że był to spory kościół. Ale za władzy radzieckiej zaczęły się prześladowania katolików, tysiące ludzi zostało wywiezionych na Sybir, zamordowanych, niewielu wróciło, a kościół w latach 30-tych został wysadzony w powietrze. Do dnia dzisiejszego zachował się jedynie budynek plebanii, a po kościele nie ma śladu – opowiada paulin – Dopiero na początku lat 90-tych katolicy podjęli starania o budowę kościoła. Kościół został zbudowany praktycznie siłami miejscowych ludzi, oni sami tutaj pracowali, organizowali sprzęt, materiały. I w 1994 roku kościół został konsekrowany. Parafia jest pod wezwaniem Jasnogórskiej Matki Kościoła, w głównym ołtarzu znajduje się ikona Matki Bożej Jasnogórskiej, więc niby jesteśmy na Ukrainie, a ta nasza Matka jest tutaj z nami i się nami opiekuje”.
W Satanowie ok. 150 osób uczestniczy w niedzielnych Mszach św. „Katolicy są tutaj mniejszością, najwięcej jest prawosławnych” – mówi o. Marcin Sierszulski. Oprócz głównego kościoła w Satanowie, ojcowie posługują także w czterech innych parafiach, do których dojeżdżają co niedzielę, by odprawiać Msze św.
„Niedziela to jest taki pracowity dzień, cały czas za kierownicą, od kościoła do kościoła – opowiada o. Marcin – Pracowity okres to także kolęda, mamy do odwiedzenia kilkadziesiąt wiosek, a nieraz warunki dojazdu są kiepskie, drogi są złe, do tego jeszcze różne atrakcje zimowe, gołoledź, zaspy”.
Jednym z zadań o. Marcina jest także prowadzenie katechezy, choć na lekcje przychodzi zaledwie kilkunastu uczniów w różnym wieków. „Dzieci są spokojne, prowadzenie katechezy to jest sama przyjemność. Na początku było trochę trudno, jak jeszcze ukraińskiego nie znałem – mówi paulin – Jest w parafii grupa ministrantów, co roku są też dzieci przystępujące do Pierwszej Komunii”.
*
W Kamieńcu Podolskim posługuje trzech ojców paulinów: o. Alojzy Kosobucki, o. Walery Jakubczyk i od dwóch lat o. Marcin Sylwan Wirkowski.
„Jestem Bogu wdzięczny za to, że mogę być tutaj, na tych terytoriach na Ukrainie. Nie tylko, że to jest jakaś część dawnej Polski – ale cenię to, że mogę pracować nie tylko dla Polaków, ale także dla ukraińskiego narodu” – wyznaje o. Marcin Sylwan Wirkowski.
Późnobarokowy kościół św. Mikołaja, którym obecnie opiekują się paulini, należał kiedyś do dominikanów. Kościół od kilkunastu lat jest stopniowo remontowany po dewastacji w czasach sowieckich oraz pożarze w 1993 r.
„Nasz kościół św. Mikołaja można by nazwać perłą na Podolu, bo rzeczywiście był jednym z najpiękniejszych kościołów i powoli wraca do swojej świetności, chociaż jeszcze pewnie wiele pracy trzeba” – mówi o. Marcin.
„Odprawiamy dwie Msze św. w niedzielę, jedna po polsku, jedna po ukraińsku – opowiada paulin – Na Mszy św. tej polskiej jest ze 150 osób, na ukraińskiej trochę mniej”. Pod opieką paulinów są dodatkowo cztery okoliczne parafie, gdzie ojcowie także odjeżdżają, aby sprawować Eucharystie.
o. Stanisław Tomoń
BPJG / mn
/materiał z Ukrainy przygotował Marek Kępiński z Biura Prasowego Jasnej Góry/
Art. ze str. jasnagora.com.
Za: www.paulini.pl.