Pożegnania: br. Jacek Szymczyk OFM

Screenshot

Dnia 4 grudnia 2024 r. W kościele pw. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Radomiu miały miejsce uroczystości pogrzebowe śp. Br. Jacka Szymczyka – zakrystiana z naszego radomskiego klasztoru.

Mszy św. pogrzebowej przewodniczył bp Marek Solarczyk – Ordynariusz Diecezji Radomskiej. Kazanie wygłosił o. dr hab. Romuald Kośla, który nawiązywał do przeżywanego obecnie w Kościele okresu adwentu:

Bracie Jacku, krajanku, krótki był ten twój tegoroczny adwent. Nie czekał Pan z przyjściem do ciebie. Nie czekałeś Ty, lecz w posłuszeństwie wiary, bardziej w miłości, wyszedłeś Mu na spotkanie. Pierwszą niedzielę tego okresu liturgicznego, poprzez który wierzący przygotowują się na obchody narodzin Syna Bożego dla ziemi, Pan uczynił niedzielą twoich narodzin dla Niego. Chociaż jeśli uznamy, że adwent jest sposobem nawiedzenia, to na twoją chorobę i związane z nią utrapienia musimy popatrzeć jako na adwent antycypowany. W tym, co w tych ostatnich miesiącach przeżyłeś, było coś z piękna adwentu. Ten stan twojej cielesnej słabości i każda próba przywrócenia ci zdrowia, łącznie z operacją, stanowiły jakąś cząstkę, chyba najważniejszą, twego osobistego adwentu. Była to trudna do zrozumienia forma nawiedzenia Boga, który wkroczył w życie i chciał zwrócić się do ciebie przez te bolesne chwile.

Następnie kaznodzieja zauważył, że z tego bolesnego wydarzenia płynie dla nas ważna lekcja:

Przyjmujemy dzisiaj tę lekcję płynącą z twego, Jacku, odchodzenia i z twego umierania, że kiedy przyjdzie pokusa oceny choroby jako czegoś bezsensownego, bo wydawać się nam będzie że mielibyśmy coś ważniejszego do zrobienia niż chorować, to niech nas wyciszy myśl, że w strukturze naszego ludzkiego życia choroba ma ważne znaczenie. Ona jest chwilą Boga, daną nam jako możliwość otwarcia się dla Niego i możliwość odnalezienia siebie samych.

Br. Jacek przez 49 lat swego życia w Zakonie św. Franciszka posługiwał w zakrystii, najdłużej w Krakowie – 23 lata. Zakrystian to znak firmowy br. Jacka, rozpoznawalny w Prowincji przez braci i przez wiernych w miejscach, w których spełniał tę posługę. To jego wierne oddanie się Panu biblijnie moglibyśmy oddać słowami: „Nie opuszczał świątyni. Służył Bogu modląc się” dniem, a jeśli trzeba było to i nocą. Klucznik Pana – zawsze jako pierwszy w świątyni, gdy ją otwierał i ostatni, gdy zamykał. Kościół, ołtarz oraz związana z nimi eucharystyczna obecność Chrystusa wyznaczały jego służbę Bogu.

O. Romuald wymienił różne pola działania śp. br. Jacka, w których wykazywał się wielkim zaangażowaniem i starannością, przez dbałość o wystrój kościoła do przygotowywania grobu Pańskiego i szopki.

To, co wyznaczało jego codzienną obecność w świątyni i co było nerwem jego zakonnej tożsamości to Eucharystia, modlitwa brewiarzowa, którą najchętniej odmawiał w ławce w nawie głównej kościoła i ta osobista w milczeniu, w zwykłym trwaniu przed Najświętszym Sakramentem. To przepiękny widok, kiedy największa Pokora, ukryta w Tabernakulum, adorowana jest przez ludzką pokorę. Kiedy największa miłość Boska – ta ukrzyżowana, naszego Pana – odwzajemniana jest przez człowieczą miłość, czasem wystygłą pod naporem różnych bodźców czy nieoczekiwanych okoliczności.

Na koniec Mszy św. głos zabrał nasz Minister Prowincjalny, o. Egidiusz Włodarczyk:

Dzisiaj słowa wdzięczności kierujemy pod adresem Pana Boga, dziękując Mu za to, że przed laty obdarzył br. Jacka darem życia i powołania do wspólnoty Zakonu Braci Mniejszych oraz tymi wszystkimi darami, którymi on potem służył i Panu Bogu i ludziom. Wiemy doskonale, że dobry artysta chce mieć również dobre narzędzia, bo tylko wtedy potrafi ukazać swój prawdziwy kunszt. Jeżeli te narzędzia nie są takie, jakich się spodziewał, stara się je udoskonalić, a nade wszystko oczekuje tego, aby te narzędzia w jego dłoni były narzędziami posłusznymi, aby oddawały to, co on zamierza.

W imieniu społeczności naszej wspólnoty zakonnej pragnę podziękować br. Jackowi za to, że tak chętnie odpowiedział na głos Bożego powołania i za to, że przez lata tak wiernie i tak pieczołowicie służył Panu, podejmował te wszystkie zadania, które przełożeni mu powierzyli. Starał się w to wszystko włożyć serce, co łatwo było dostrzec, kiedy patrzyło się na owoce jego pracy.

Ostatnim punktem celebracji, której przewodził nasz Prowincjał, było odprowadzenie Zmarłego na cmentarz przy ul. Limanowskiego oraz złożenie trumny do zakonnego grobowca.


Za: www.bernardyni.pl

Wpisy powiązane

Pożegnania: br. Henryk Paweł Masny OFMCap

Pożegnania: br. Symforian Antoni Knut OFMCap

Pożegnania: o. Anzelm Szteinke OFM