Jej rodzice – Stanisław i Marianna – zbudowali w Głogowcu skromną chatę (na zdjęciu) – wtedy pokrytą strzechą – składającą się z jednej izby, kuchni, sieni i warsztatu ciesielskiego. Rodzina Kowalskich utrzymywała się bowiem nie tylko z niewielkiego gospodarstwa rolnego, ale także z pracy ciesielskiej ojca. W domu żyło się bardzo skromnie. Jednym słowem, korzenie rodzinne św. Siostry Faustyny tkwią w prostej i biednej rodzinie wiejskiej. Jej rodzice nie byli postaciami o znaczeniu historycznym. Jedyną podstawą ich wielkości w oczach świata jest fakt, iż byli rodzicami Świętej, której imię jest dziś znane na całym świecie.
Podobnie jest z rodzicami Wincentego Pallottiego. Tylko dzięki ich świętemu synowi, w biografiach jemu poświęconych, możemy przeczytać coś niecoś o życiu tych zwyczajnych i prostych ludzi, jakimi byli Piotr Paweł Pallotti i Maria Magdalena De Rossi. Ponieważ 10 sierpnia tegoż roku mija 250 lat od urodzin Marii Magdaleny (1765-1827), zatrzymajmy się nieco przy matce naszego ojca Założyciela.
Maria Magdalena urodziła się w Rzymie, jednak jej rodzice – podobnie jak ojciec Wincentego – pochodzili z okolic Cascii i Nursji. Józef De Rossi, jej ojciec, urodził się dokładnie w Fogliano w 1728 r. Natomiast jej matka, żona Józefa – Cecylia Coppi – urodziła się w 1732 roku w Colle d’Avendita. Pobrali się najprawdopodobniej w 1760 roku. Mieli ośmioro dzieci, z których przeżyły tylko trzy córki: Marta, nasza Maria Magdalena i Franciszka. Bieda w rodzinnych stronach zmusiła młode małżeństwo do emigracji. Tak też wiosną 1765 roku, przenieśli się do Rzymu.
stawicki-art-1.jpgMaria Magdalena urodziła się 10 sierpnia 1765 roku, na terenie parafii św. Bartłomieja na rzymskiej wyspie Tybru (Isola Tiberina) w kilka miesięcy po przybyciu rodziców do stolicy Państwa Kościelnego. Rodzina De Rossi mieszkała wtedy faktycznie na wyspie Tyberyjskiej, w pobliżu kościoła św. Bartłomieja. Po krótkim czasie przenieśli się jednak do mieszkania w okolicach dzielnicy żydowskiej, gdzie Józef De Rossi otworzył mały sklepik spożywczy z nadzieją większego zarobku na utrzymanie rodziny. Przez kilkanaście lat wiodło się im w miarę dobrze i dostatnie. Nieszczęścia spadły po śmierci rodziców: najpierw, w 1780 r., zmarł ojciec. Cztery lata później, zmarła matka. Trzy córki z rodziny De Rossi: 20-letnia Marta, 19-letnia Maria Magdalena i 11-letnia Franciszka – znalazły się w trudnej sytuacji życiowej. Ponoć najbardziej energiczną i zaradną była Maria Magdalena. To ona angażowała się w prowadzenie rodzinnego sklepu. Pomimo jej wysiłków w 1787 roku sklep został wystawiony na licytację, z której – jak zauważa ks. Faller – „nie udało się nawet spłacić dłużników”. Trzy córki De Rossi znalazły się praktycznie na ulicy. Podejmowały każdą pracę, aby cokolwiek zarobić na utrzymanie. W 1790 roku, po trzech latach wielkiego niedostatku i upokorzeń, znalazły rozwiązanie. Marta wstąpiła do Sióstr Klarysek w San Gemini i przyjęła imię Ryta. To właśnie ona – po zniesieniu zakonów przez Napoleona w latach 1805-1809 – zamieszkała w domu rodzinnym św. Wincentego, przy Via del Pellegrino, naznaczając zakonną obecnością całą rodzinę Pietro Paulo. Franciszka De Rossi, najmłodsza z trzech sióstr, w 1790 roku poślubiła Angelo Ugolini. Natomiast Maria Magdalena wyszła za mąż za Piotra Pawła Pallottiego. Ten ostatni – osiem lat starszy – poślubił Marię Magdalenę 18 lipca 1790 r. Ślub odbył się w niedzielę, w święto Matki Bożej z Góry Karmel, w kościele św. Marcina ai Monti. Młode małżeństwo zamieszkało we wspomnianym wyżej budynku przy via del Pellegrino 130, który Piotr Paweł wynajął już dwa lata wcześniej. W domu tym Maria Magdalena przeżyła 37 lat i urodziła dziesięcioro dzieci, z których aż sześcioro zmarło.
Niestety, nie wiemy jak wyglądała mama św. Wincentego. Na dzień dzisiejszy nie dysponujemy żadnym jej portretem. Domyślać się tylko możemy, że skoro Pietro Paulo wziął ją bez posagu, musiała być piękną kobietą, odznaczającą się nieprzeciętnymi zaletami umysłu i serca, co zresztą potwierdzi jej syn Wincenty. Gdy zmarła – 19 lipca 1827 – w wieku 62 lat, ks. Wincenty każe wyryć na płycie nagrobkowej następujące słowa: „W miłości Bożej czekają tutaj doczesne szczątki rzymianki Marii Magdaleny De Rossi-Pallotti (…). Niewiasta mężna, w świętej bojaźni Pańskiej unikała złego, a spełniała dobro. Była podporą dla swojego męża Piotra Pawła, miłującą matką swych licznych dzieci, gorliwą pomocą dla biednych (…), dzielną w znoszeniu niepowodzeń i trudów. (…) Módlcie się, aby jej mieszkanie było na Syjonie”.
stawicki-art-2.jpgPrzyodzianą w habit franciszkański – zgodnie z jej własnym życzeniem – pochowano Marię Magdalenę w rzymskim kościele Kapucynów przy via Veneto (na zdjęciu), tuż obok grobu jej syna Franciszka, w kaplicy św. Pawła (na zdjęciu). Kilka dni po jej śmierci, ks. Wincenty miał oznajmić ojcu i swoim braciom: „Nie smucicie się. Dziś nasza mama wstąpiła do nieba”. Nie wiemy w jaki sposób wieść ta została Pallottiemu zakomunikowana. On sam nigdy tego nie sprecyzował. Jedno jest pewne, św. Wincenty Pallotti nie jest jedynym w historiografii kościelnej, który „miał dostęp” do tego typu wiedzy.
29 sierpnia 1827 roku, a więc w miesiąc z kawałkiem po śmierci matki, Wincenty Pallotti pisze z Camaldoli długi list do ks. Bernarda Fazziniego, swojego kierownika duchowego. List ten uważany jest dziś za biografię Marii Magdaleny De Rossi-Pallotti (OOCC XIII, 915-950). Rozpoczyna go następującymi słowami: „Zachowuję żywo w pamięci śmierć mojej dobrej matki, która odeszła 19 lipca (…). Od dnia, w którym nas opuściła, widzę ją przed tronem najwyższego Boga dziękującą swojemu Dobroczyńcy”. To właśnie z tej biografii dowiadujemy się, że Maria Magdalena odznaczała się nieprzeciętnymi zaletami umysłu i serca. Rzec można: niezwykła matka, niezwykły syn! 250 rocznica urodzin Marii Magdaleny De Rossi, to doskonała okazja, by podziękować Bogu za matkę naszego ojca Założyciela.
Ks. Stanisław Stawicki SAC, Warszawa
Za: InfoSAC 10/08/2015 [28]