„Podanie ręki, możliwość towarzyszenia umierającej osobie, to ogromny dar od Pana Boga” – podkreśliła w rozmowie z KAI pochodząca z Radziechów w Beskidzie Żywieckim s. Dorota Rypień ze zgromadzenia Sióstr od Aniołów. Na co dzień pracuje jako misjonarka w hospicjum w Kabuga w Rwandzie. Z wykształcenia gastronom, absolwentka „Ekonoma” w Żywcu po raz pierwszy wyjechała na misje 13 lat temu i od tej pory była przedszkolanką, pomocą dentystyczną, krawcową i pielęgniarką.
Jak podkreśliła w rozmowie z KAI siostra Dorota od św. Jana, gdy zaczynała pracę w hospicjum w Kabuga nie wiedziała, czy podoła doświadczeniu, jakim jest obecność przy umierających chorych. „Dwie pierwsze osoby, które zmarły na moich oczach, dały mi siłę, by pracować przy chorych w momencie, kiedy mają odejść z tego świata. Teraz w hospicjum nie mam problemu wewnętrznego, by stać do końca przy odchodzącym z tego świata chorym” – stwierdziła, odwołując się do swego doświadczenia związanego z opieką paliatywną.
W Hospicjum im św. Jana Pawła II w Kabuga, około 15 km od stolicy Rwandy, Kigali, siostra Dorota pracuje od 2013 roku. To jedyna tego typu placówka w Rwandzie. Zakonnica niehabitowa przyznaje, że opieka nad osobami nieuleczalnie chorymi jest bardzo trudna. Zaznacza jednak, że ma już w sobie siłę wewnętrzną, by podołać temu wyzwaniu.
„Bycie z tymi chorymi, rozmowa z nimi, pomoc, jaką niesiemy jako Siostry od Aniołów w hospicjum, nawet podanie ręki choremu, który odchodzi z tego świata – to ogromny dar, który otrzymałam od Pana Boga poprzez modlitwę swoją, moich współsióstr i bliskich” – zapewniła i podkreśliła, że wielu chorych, poprzez swoją chorobę przechodzi wewnętrzną przemianę: powracają do Boga, godzą się z rodziną.
W Kabuga żyje ludność w większości napływowa, wielowyznaniowa, a wielu z mieszkańców straciło całe rodziny w czasie ludobójstwa. Siostra Dorota przyznaje, że wojna domowa w 1994 roku jest wciąż otwartą raną w społeczeństwie.
„Ogromne pozytywne działanie ma tu miłosierdzie Boże. Obserwuję to w naszej parafii, gdzie działa sanktuarium prowadzone przez księży pallotynów. Dzieją się prawdziwe cuda: ludzie sobie przebaczają, modlą się jedni za drugich, nie ma ani Hutu, ani Tutsi: są tylko Rwandyjczycy przebaczający sobie nawzajem” – dodała. Przypomniała jednocześnie, że w 2016 roku przy sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Kabuga odbył się Afrykański Kongres Bożego Miłosierdzia, a watykańskim wysłannikiem na to wydarzenie był kard. Robert Sarah.
S. Dorota Rypień wraca do Rwandy na początku września. Podczas swego pobytu w Polsce miała okazje spotykać się z wiernymi diecezji bielsko-żywieckiej, którym przybliżyła problemy mieszańców afrykańskiego kraju. Podziękowała także bp. Romanowi Pindlowi za otwartość na sprawy misji.
Siostra Dorota po wstąpieniu do zgromadzenia szybko zapragnęła wyjazdu na misje. Na pierwszy wyjazd czekała około 10 lat. Zanim wyjechała w 2004 roku na swą pierwszą misję do Kamerunu, pracowała i uczyła się języka francuskiego w Belgii. Trafiła do wioski Esseng, w kameruńskim buszu, w diecezji Doume. Pracowała tam w przedszkolu dla około 100 dzieci. Była katechetką i zakrystianką. Z powodu zarażenia filariozą, musiała ze względów zdrowotnych wrócić do Polski. Po rocznym pobycie w szpitalu w Gdyni, wróciła w 2009 roku do Nyakinamy w Rwandzie. Była odpowiedzialna za miejscowy ośrodek zdrowia. Pracowała w tym czasie także w klinice dentystycznej, jako pomoc stomatologiczna.
W 2011 roku rozpoczęła pracę w Ntamugenga w Kongo. Kierowała ośrodkami zdrowia i dożywiania. Z powodu wojny opuściła kraj, by powrócić do Nyakinama na kolejne 3 lata. Prowadziła wówczas pracownię kroju, haftu i szycia. W roku 2013 została przeniesiona do pracy w hospicjum w Kabuga dla około 20 osób. Funkcjonowanie placówki jest głównie uzależnione od pomocy finansowej darczyńców.
Zgromadzenie Sióstr od Aniołów powstało w 1889 r. w Wilnie. Siostry podjęły posługę na misjach w 1984 roku. Od tego czasu są w 3 krajach Afryki: Rwandzie, Kamerunie i Republice Demokratycznej Kongo. Zgromadzenie ma swoje placówki w: Polsce, Litwie, Białorusi, Ukrainie, Rosji i Czechach.