W poniedziałek, 1 sierpnia, we wspólnotach redemptorystów obchodzimy uroczystość św. Alfonsa Marii de Liguori (1696-1787), naszego Założyciela. Na ten dzień swój list kieruje do nas także Ojciec Prowincjał Janusz Sok CSsR. Oto jego fragmenty.
* * *
Drodzy Współbracia, kochane Siostry!
Dokładnie po 200 latach od beatyfikacji Alfonsa Liguori, doczekaliśmy się beatyfikacji Marii Celeste Crostarosy. Znów ich historie się splotły. Wobec tak znamiennego zbiegu zdarzeń, nie sposób pominąć wzajemnej relacji dwojga założycieli instytutów życia konsekrowanego, które przetrwały do naszych czasów – Zgromadzenia Redemptorystów i Zakonu Redemptorystek. Tym bardziej, że była to więź ważna, ujmująco piękna i niezwykle ciekawa.
Nie byłoby redemptorystów,
gdyby Maria Celeste i Alfons się nie spotkali i gdyby ta znajomość nie była znacząca. (…) Oboje z rodów szlacheckich, inteligentni, charakteryzujący się silną wolą, odważni, obdarzeni szczególnym zmysłem wiary, wyczuleni na życie zgodne z sumieniem i na codzienne postępowanie w prawdzie. Taka postawa nieuchronnie, wcześniej czy później, musi się zderzyć z przeciwnościami, niezrozumieniem i odrzuceniem. Oboje cały czas szukali odpowiedzi na niełatwe pytania i dylematy i nigdy tego poszukiwania nie zaniechali. Nie pozwolili sobie na luksus kogoś, kto dobrodusznie afirmuje wszystkich i bezkrytycznie przyjmuje jakiekolwiek opinie. U Alfonsa i Marii Celeste nie widać naiwnej fascynacji, która przyćmiewa rozsądek. Ale też trudno szukać egocentryzmu, czy zazdrosnego obstawania przy swoim zdaniu. Szukali pomocy u ludzi roztropnych. Zarówno w osobistym życiu duchowym, jak i w trakcie niełatwego procesu powstawania instytutów zakonnych, chętnie sięgali po wskazówki innych.
Wielokrotnie również się zawiedli. W korespondencji, która zachowała się do dziś, spotkać możemy wyrazy sprzeciwu – formułowane ostro i zdecydowanie. Także wzajemna relacja św. Alfonsa i bł. Celesty nie była pozbawiona jednoznacznie wyrażanych poglądów, wskazujących na to, że mają na dany temat zupełnie rozbieżne opinie.
To była prawdziwa przyjaźń,
choć były momenty niełatwe i burzliwe. Jednakże fakt, że nawet niełatwe słowa dyktowała szczerość i wzajemne zatroskanie, sprawiał, że ta przyjaźń przetrwała do końca ich życia. Po śmierci Alfonsa, znaleziono listy Marii Celeste adresowane do niego. Zachował je, co świadczy, że ta przyjaźń była dla niego ważna. Napisał kiedyś do błogosławionej: „wysoko wspięła się jedność naszych serc w Jezusie Chrystusie”. Szanował ją i cenił. W pewnej ważnej i trudnej sprawie, która podlegała kompetencji Watykanu, udzielił komuś rady, aby zwrócił się o pomoc do s. Celeste. Wydawać się może, że dla Założycielki redemptorystek, mimo łączącej ich przyjaźni, w kilku przypadkach Alfons nie był tą oczekiwaną pomocą, że stał chwilami po niewłaściwej stronie – np. broniąc biskupa Falcoi. Z drugiej strony – znała go przecież i zapewne wiedziała, że to nie jest trzymanie czyjejś strony, lecz raczej próba przekonywania do postawy pełnej pokory i posłuszeństwa, czyli do drogi, którą podążał sam św. Alfons. Niemniej, kiedyś – po surowym liście Alfonsa – Celeste napisała w Autobiografii: „Od tej pory czułam się zupełnie pozbawiona jakiejkolwiek ludzkiej pomocy”.
Całe życie szukamy sensu
i znaczenia naszych działań. Popełniamy błędy – to oczywiste. Jednakowoż, ani wielkość naszych dzieł, ani nasza własna nie ucierpią wiele, jeśli punktem odniesienia i źródłem wewnętrznej siły jest wierność Bogu. Znane jest zdanie wypowiedziane przez Jana Pawła II: „Jakość osoby można ocenić na podstawie natury jej więzów.” A postawy Alfonsa i Celesty, także wobec siebie nawzajem, były dyktowane wolnością, prawością i wolnością sumienia oraz poszukiwaniem z wiarą woli Bożej. Wszystko inne było drugorzędne.
Na progu Kapituł
Generalnej i Prowincjalnej, które – jak ufamy – odważnie i właściwie wskażą kierunki, cele i sposoby realizacji naszej misji odpowiednie na nasze czasy, polecamy się opiece św. Alfonsa i bł. Marii Celeste.
o. Janusz Sok CSsR, Prowincjał