Drodzy Współbracia!
Kolejna rocznica założenia naszego Zgromadzenia, skłaniają mnie do kilku refleksji, którymi chciałbym się z Wami podzielić.
Rocznica założenia Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela
jest dla nas okazją do wdzięcznej pamięci o Założycielu i o naszych początkach, do wspomnienia zacnej historii i przeglądnięcia się teraźniejszości.
Św. Alfons Liguori
był człowiekiem swoich czasów. Otwartym umysłem dostrzegał aktualne problemy i potrafił je definiować. Niemniej, podejmował decyzje, które nie zawsze spotykały się ze zrozumieniem, czasem wręcz z dezaprobatą – przekraczał bowiem stereotypy rodzinne, kulturowe, a nawet kościelne. Czy był więc kimś niepokornym, zarozumiałym? A może po prostu człowiekiem, który umie patrzeć inaczej, pośród iluzji i pozorów, dostrzega istotne sprawy i o nich mówi. Nadto potrafił, reagując na problemy, podejmować decyzje znamienne dla przyszłości.
Człowiek innowacyjny i kreatywny
to ktoś dziś szczególnie ceniony. Prezentuje bowiem nietuzinkowe przymioty osobowe, które świadczą o umiejętności stawania wobec wartko zmieniających się czasów i wskazuje rozwiązania. Wprawdzie św. Alfons żył w zupełnie innych okolicznościach i zapewne ówczesna rzeczywistość nie miała takiego rozpędu, jak dzisiaj, niemniej, nie dał się uśpić zastanym schematom. Czytanie Słowa — to ciągłe zdumienie. Kroczenie drogą wiary i szukanie woli Bożej — to nieustanna nowość, niepokój, czy Ewangelia jest dostatecznie głoszona?
Charyzmat redemptorystów
to nie tylko zapisane przed laty reguły i formy. Owszem, są pewne idiomy, istotne elementy, które się nie zmieniają – choć nad ich rozumieniem należy rozważać. Są też formy, elementy, sposoby działalności, które muszą ulegać zmianom. Tylko przystosowane do nowych wyzwań nie obrosną rutyną, nie obumrą.
Czasem nawet gorliwość może być zwodnicza – ktoś zamknięty w jakimś zaczarowanym kole, zniewolony gęstą siecią własnych przekonań, nie potrafi już nawet pomyśleć inaczej. Czy przez to wszystko może jeszcze przedostać się zasadnicze orędzie, czy też powoli przestaje przepuszczać światło, nie jest już znakiem, a wszystko to dzieje się w towarzystwie swoich rozczarowań, oburzenia i nostalgicznych wspomnień. Jesteśmy ludźmi. Takie działania mieszczą się w logice ludzkiej kondycji, to się nam może przydarzyć w wersji indywidualnej, a nawet szerszej. W imię czystej ewangeliczności, rozumianej według własnych kategorii, możemy nie zauważyć, że odgradzamy się od tych, do których jesteśmy posłani, tym samym stajemy się sami przeszkodą w spotkaniu z Bogiem. Redemptoryści nie głoszą samych siebie, nie dbają o siebie, służą!
Otwarci na nowość
Także formułując zręby Zgromadzenia o. Liguori świadomie odbiegał od ówczesnych norm. Jego intuicje sprawiły, że Zgromadzenie było nieprzerwanie ważną – bo na miarę czasów i wyzwań – częścią Kościoła przez lata, i tak jest do dzisiaj. A przecież te trzy wieki przyniosły wiele radykalnych zmian. Nasz Założyciel był więc człowiekiem nie tylko swoich czasów. Jego zamysł okazał się ponadczasowy, a on sam, ze swoimi wizjami Kościoła i człowieka pozostał kimś współczesnym i nowoczesnym. Tej zdolności przerastania swoich czasów, owej sztuki widzenia szerzej i dalej, nie da się wytłumaczyć zwykłą inteligencją i intuicją, trzeba ją widzieć jako – prorocką wizję.
Potrzebujemy proroków
– misjonarzy, którzy będą głosić Dobrą Nowinę w sposób świeży, porywający – bo przecież nie można nudzić o Tym, który wybawił świat z pozorów, iluzji, nudy i pustki. Przekonani, że Słowo, któremu służą pomaga, leczy, wybawia, przemienia. Nie muszą widzieć skutków, starczy im to przekonanie, że to Słowo zbawia – przekonanie zakorzenione we własnym doświadczeniu. Potrzebujemy proroków – świadków, którzy potrafią mówić językiem dzisiejszych ludzi, ale i Jezusa. Są wiarygodni, przejrzyści, szczerzy i odważni. Nie boją się zarzutu nieprzystawania. Zbuntowani wobec kiczu, banału, udawania, pięknych kłamstw. Jedyną misją, którą mamy podjąć jest uobecnianie ludziom Jezusa Chrystusa, Odkupiciela. Mamy Go głosić, pokazywać i dawać.
Bądźmy wspólnotą, która żyje prorockim duchem!
Szukajmy razem i motywujmy się nawzajem do życia wiernego i twórczego, i gorliwego, do zakorzeniania się w naszej duchowości i podejmowania nowych, odważnych decyzji, które, nawet jeśli okażą się niełatwe, niewygodne i może nawet nie do końca racjonalne i nieefektywnych dzisiaj – dla przyszłości mogą być znaczące.
Bóg dał nam powołanie
i uzdalnia do podjęcia go, co więcej wspiera i towarzyszy. Jako synowie św. Alfonsa dziedziczymy po nim jego osobowość, charakter i ducha. Jego pokorną odwagę widzenia inaczej, bycia twórczym i oryginalnym. Niech Duch Święty pomoże nam się oderwać od lęków, bądź zachwytów nad sobą i pomoże wyruszyć ku miejscom, ludziom opuszczonym. Wierzymy, bo wielokrotnie tego doświadczyliśmy, że bez Słowa Jezusa nie można się odnaleźć. Głośmy więc słowo Boże z takim przekonaniem i taką mocą, jakby to były ostatnie słowa naszego życia. Nie ma innego fundamentu, odniesienia, lepszej dobrej nowiny – niż to słowo, które trzeba wykrzyczeć: Bóg jest miłością, jest nieskończonym miłosierdziem! Bóg wystarczy!
Drodzy Współbracia!
Miłosiernemu Bogu dziękujemy za ważny i cenny czas wizytacji. Mieliśmy okazję się spotkać, zapoznać ze sprawami Zgromadzenia, porozmawiać, pomodlić. Dziękujemy Bogu za Wizytatorów, z Ojcem Generałem na czele. Niech Duch Święty ich, i nas razem, prowadzi i daje łaskę mądrości. Matka Boża Nieustającej Pomocy, która nie zna zmęczenia ludzkimi sprawami, niech nas uczy słuchać i służyć! Amen!
o. Janusz Sok CSsR, Prowincjał
Tuchów, 09.11.2105 r.