– Zostawiłyśmy w Ukrainie nasze życie, mężów, ojców, rodzinne domy, ale też strach i lęk o przyszłość naszych dzieci – mówią ukraińskie matki, które schronienie znalazły w jasnogórskim Domu Pielgrzyma i na tzw. Halach. Jasna Góra jest jednym z pierwszych miejsc, które zapewniły im bezpieczne schronienie i pomoc.
Z półtora rocznym dzieckiem z Odessy dotarła pani Wiktoria. Aby przybyć do Polski musiała przekroczyć aż pięć granic. Jechała przez Mołdawię, Rumunię, Węgry, Czechy i Słowację. – Przez te wszystkie dni tułaczki czułam wielki strach, przede wszystkim o to czy damy radę dotrzeć do Polski – wyznała. Dodała, że gdy wyjeżdżała z Ukrainy, wrażenie było okropne. – Widziałyśmy wojskowe posterunki, okopy, na drogach ułożone były specjalne betonowe przeszkody, worki, żeby czołgi nie mogły przejechać – opowiadała
Z miasta Równe na Ukrainie z mamą i kuzynkami wydostała się Bogdana. – Chcemy zachować dobre wspomnienia. Każdy z nas ma swoje ulubione miejsca, ludzi których zostawił i marzenia, które być może nigdy się nie spełnią – mówiła.
Aby zatrzymać najpiękniejsze momenty i wspomnienie rodzinnego domu telefonem nagrała filmik ze swojego mieszkania. – Kiedy wyjeżdżałyśmy akurat u nas było spokojnie, ale zastanawiałam się – czy jeszcze tu wrócę? Czy zobaczę swoje mieszkanie i przyjaciół?. Na pamiątkę nagrałam wideo z moim tatą. Bardzo chciałabym wrócić do domu, ale wiem, że nie jest to bezpieczne – powiedziała
– Pamiętam dzień kiedy usłyszałam, że wprowadzono stan wojenny. To było straszne. Tak bardzo chciałabym, żeby już to się skończyło, żeby wojna ustała, boję się, że to nie tak szybko – zauważyła
Każda z kobiet mieszkających w Domu Pielgrzyma i na tzw. Halach jest wdzięczna za dach nad głową, serce i okazaną pomoc. – Nie wiedziałam, że istnieje nawet takie miejsce, jak Częstochowa i wiem, że to Pan Bóg sprawił, że tutaj jestem. Otrzymałam nowy dom, to co teraz najbardziej nam potrzebne – mieszkanie i wyżywienie – dziękowała
Jak dodała „wojna pokazała wszystkim, że człowiekowi aż tak wiele nie potrzeba, aby być po prostu szczęśliwym”.
W Domu Pielgrzyma i na tzw. Halach schronienie znalazło już ponad 100 osób, w tym pięćdziesięcioro dzieci.
Paulini i siostry urszulanki opiekujące się Halami czynią wszystko, by „choć trochę było tu jak w domu”. Na bieżąco załatwiane są konieczne sprawy np. zdjęcia niezbędne do dokumentów, wnioski o numery Pesel, zapisy dzieci do przedszkoli, szkół itp.
Wojenni uchodźcy zajmują tylko część Domu Pielgrzyma, pozostałe pokoje pozostają do dyspozycji dla przybywających na Jasną Górę, pielgrzymów.
Maria Bareła/ Izabela Tyras @JasnaGóraNews