Powoli dobiega końca liturgiczny okres Narodzenia Pańskiego. Kończy się on wraz z niedzielą Chrztu Pańskiego, która w tym roku przypada 13 stycznia.
Jednak zgodnie z tradycją kościelną i franciszkańską – szopki inscenizujące narodzenie Jezusa Chrystusa w Betlejem, pozostają w naszych światyniach do święta Ofiarowania Pańskiego, zwanego potocznie świętem Matki Bożej Gromnicznej.
Proponujemy wycieczkę po polskich kościołach klasztornych naszej prowincji zakonnej, gdzie w dalszym ciągu pielęgnuje się tradycję budowania szopek betlejemskich. Galerie, przedstawiające betlejemskie szopki w naszych kościołach znajdują się w poszczególnych linkach.
Każda z szopek ma swój niepowtarzalny charakter i jest pieczołowicie przygotowywana, nie tylko przez braci, ale także przez osoby uzdolnione artystycznie, które umiłowały tę najbardziej znaną franciszkańską tradycję oraz nabożeństwo do Dziecięcia Jezus i św. Rodziny.
Dzięki wielu elementom i oświetleniu, nasze szopki zyskały niesamowity charakter i klimat, który tak bardzo sprzyja, nie tylko podziwianiu kunsztu wykonania, ale przede wszystkim adoracji Nowonarodzonego Jezusa.
A kiedy już nasycimy oczy i serca zdjęciami, zapraszamy w miarę możliwości do odwiedzania szopek betlejemskich.
Tradycja budowania szopek betlejemskich w kościołach wywodzi się od św. Franciszka z Asyżu, założyciela naszego zakonu. On to w Wigilię Bożego Narodzenia 1223 roku po raz pierwszy urządził w małej, włoskiej miejscowości Greccio pierwszą szopkę, nazywaną także żłóbkiem lub stajenką betlejemską. Szczegółowo opisuje to brat Tomasz z Celano – pierwszy biograf Biedaczyny. Jak opisuje w “Żywocie pierwszym św. Franciszka”, ów Franciszek poprosił pewnego szlachica z Greccio o imieniu Jan, którego Franciszek darzył szczególną miłością, na piętnaście dni przed narodzeniem Pańskim: “Jeśli chcesz, żebyśmy w Greccio obchodzili święta Pańskie, pośpiesz się i pilnie przygotuj wszystko, co ci powiem. Chcę bowiem dokonać pamiątki Dziecięcia, które narodziło się w Betlejem. Chcę naocznie pokazać Jego braki w niemowlęcych potrzebach, jak został położony w żłobie i jak złożony na sianie w towarzystwie wołu i osła”.
A kiedy “nastał dzień radości, nadszedł czas wesela. Z wielu miejscowości zwołano braci. Mężczyźni i kobiety z owej krainy, pełni rozradowania, według swej możności przygotowali świece i pochodnie dla oświetlenia nocy, co promienistą gwiazdą oświeciła niegdyś wszystkie dni i lata. Wreszcie przybył święty Boży i znalazłszy wszystko przygotowane, ujrzał i ucieszył się (…)
Mianowicie przygotowano żłóbek, przyniesiono siano, przyprowadzono wołu i osła. Uczczono prostotę, wysławiono ubóstwo, podkreślono pokorę, i tak Greccio stało się jakby nowym Betlejem. Noc stała się widna jak dzień, rozkoszna dla ludzi i zwierząt (…) Święty Boży stał przed żłóbkiem, pełen westchnień, przejęty czcią i ogarnięty przedziwną radością. Ponad żłóbkiem kapłan odprawiał uroczystą Mszę świętą, doznając nowej pociechy (…)
Święty Boży ubiera się w szaty diakońskie, był bowiem diakonem, i donośnym głosem śpiewa świętą Ewangelię. A jego głos mocny i słodki, głos jasny i dźwięczny, wszystkich zaprasza do najwyższych nagród. Potem głosi kazanie do stojącego wokół ludu, słodko przemawiając o narodzeniu ubogiego Króla i małym miasteczku Betlejem (…)
Tamże Wszechmogący rozmnożył swe dary, a pewien cnotliwy mąż miał dziwne widzenie. Widział w żłóbku leżące dzieciątko, bez życia, ale kiedy święty Boży zbliżył się doń, ono jakby ożyło i zbudziło się ze snu. To widzenie nie jest nieodpowiednie, gdyż w wielu sercach dziecię Jezusa zostało zapomniane. Dopiero Jego łaska, za pośrednictwem sługi świętego Franciszka sprawiła, że zostało w nich wskrzeszone i wrażone w kochającej pamięci. Wreszcie zakończył się uroczysty obchód i każdy z radością powrócił do siebie (…)
Wreszcie, miejsce żłóbka przeznaczano na świątynię Panu, a ku czci świętego ojca Franciszka nad żłóbkiem zbudowano ołtarz i poświęcono kościół, aby tam, gdzie kiedyś zwierzęta jadły paszę z siana, teraz ludzie ku zdrowiu duszy i ciała pożywali Ciało niepokalanego i nieskalanego baranka Jezusa Chrystusa Pana Naszego, który z wielkiej i niewymownej miłości dał nam siebie samego. “*
br. Gaudenty Fedorczyk OFM
*Vita prima 84-87, bł. Tomasz z Celano