Nazywano go bratem “Ave” – ze względu na silną pobożność maryjną. Wiele łask wypraszał prostym westchnieniem “Ave Maria”. Był z wykształcenia kowalem, choć bezrękim… stracił rękę w wyniku nieszczęśliwego wypadku. 74 lata temu odszedł do Pana Sługa Boży brat Antoni Kowalczyk OMI.
Urodził się w roku 1866 w Dzierżanowie (Wielkopolska), niedaleko Krotoszyna. Jak później wyznał, z rodzinnej wioski wyniósł głęboką pobożność, ale też doświadczenie walki z polskością i wiarą w czasach Kulturkampfu. Jako dwudziestolatek, po zdobyciu dyplomu czeladnika kowalskiego, wyruszył w poszukiwaniu pracy do Niemiec. Pracował w Saksonii, w Hamburgu i Zagłębiu Ruhry.
Zapewne ważnym wydarzeniem w życiu br. Antoniego, które mogło wpłynąć na jego późniejsze decyzje, był wypadek w pracy, w którym stracił wzrok. Odzyskał go podczas odprawiania Drogi krzyżowej.
W wieku 24 lat przyjął sakrament bierzmowania. Mieszkając na przedmieściach Kolonii w katolickiej rodzinie Prummenbaumów, poznał ich syna, który uczył się w niższym seminarium misjonarzy oblatów w Valkenburgu w Holandii. Tam też dowiedział się, że może zostać misjonarzem, nie będąc kapłanem. W dniu 1 października 1891 roku wstąpił do nowicjatu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Houthem, w Holandii. W dniu 2 października 1892 roku złożył pierwsze śluby zakonne i zaczął pracować w kolegium Świętego Karola w pobliskim Valkenburgu.
Gdy w 1896 roku o. Generał zwrócił się do przełożonego z Valkenburga z prośbą o jednego brata dla misji północnych w Kanadzie, miejscowy przełożony wysunął kandydaturę br. Antoniego. Był pierwszym polskim oblatem w Kanadzie.
Po dotarciu do Kanady brat Antoni został skierowany do pracy w misji Lac La Biche, niedaleko Edmonton. To obecnie wielkie miasto, brama kanadyjskiej Dalekiej Północy, w momencie przybycia br. Antoniego liczyło zaledwie 2000 mieszkańców. Ówczesne warunki życia możemy zrozumieć lepiej, kiedy uświadomimy sobie, że względnie krótki odcinek z Edmonton do misji Lac La Biche, czyli około 225 km, karawana misyjna przemierzała przez 11 dni. Gdy br. Antoni dotarł na miejsce, misja posiadała już m.in. kościół, dom dla misjonarzy czy klasztor sióstr.
Pierwszą pracą br. Antoniego stało się uruchomienie maszyny parowej, aby mógł pracować młyn i tartak (drewno było potrzebne jako budulec). Nieobce bratu były również wszelkie prace ziemne w polu. Po roku pobytu na misji, dokładnie 15 lipca 1897 roku, wydarzył się wypadek, który bardzo naznaczył całe jego życie. Podczas pracy w tartaku pas transmisyjny wciągnął prawą rękę br. Antoniego, aż do trybów, które ją zmiażdżyły. Konieczna okazała się wizyta w mieście, w szpitalu. Chociaż podróż tym razem była krótsza, bo trwała tylko 4 dni, to jednak i tak było to za długo, aby uratować rękę. Ówczesne warunki w szpitalu nie przewidywały znieczulenia. W czasie operacji pacjenta chciano po prostu przywiązać do stołu. Zaprotestował jednak przeciw temu środkowi „znieczulającemu”; podczas obcinania prawej ręki trzymał w swojej lewej ręce krucyfiks i trwał w milczeniu. Rękę amputowano mu prawie do samego łokcia.
Po podleczeniu uznano, że br. Antoni nie będzie mógł wrócić do tej samej misji, dlatego skierowano go do misji St. Paul des Métis. Pracował tam przez 14 lat, aż do roku 1911. Na nowej misji również postanowiono postawić młyn i tartak. W tej misji, w roku 1898, złożył śluby wieczyste. Opowiadający o życiu br. Antoniego w tej misji świadkowie podkreślają, że mimo swego kalectwa nie domagał się żadnych przywilejów. Powstało wiele interesujących opowieści związanych z jego pracą na tej misji, na przykład z jego hodowlą świń. To, co jednak najbardziej dawało się zauważyć w jego życiu, to modlitwa. Wręcz przysłowiowe stały się jego „zdrowaśki”. Nazywano go nawet „polskim bratem Ave”. W 1905 roku doszło do pożaru, który spalił całą misję. W roku 1911 br. Antoni opuścił teren misji i został przeniesiony do Edmonton, do placówki w junioracie, czyli w szkole średniej dla kandydatów do kapłaństwa. Tam spędził jeszcze 36 lat, gdzie stał się wzorcem modlitwy, wierności, wytrwałości i dobrej rady. Brat Antoni zmarł 10 lipca 1947 roku i pochowany został w pobliskim Saint Albert.
Powszechne przekonanie o jego świętości przyczyniło się, pięć lat po jego śmierci, do otwarcia w 1952 roku, w Edmonton, diecezjalnego procesu beatyfikacyjnego. Wielu ludzi pielgrzymuje do jego grobu. Był tam np. Prymas Polski kard. Józef Glemp podczas odwiedzin Polonii w Kanadzie. W dniu 1 czerwca 1979 roku, a więc w przeddzień swojej pierwszej pielgrzymki do ojczyzny, papież Jan Paweł II podpisał dekret o wprowadzeniu sprawy br. Antoniego do kongregacji rzymskiej. Odtąd br. Antoni uzyskał oficjalny tytuł Sługi Bożego. Mówiono, że brat Antoni zdziałał wiele cudów za życia, jednak do beatyfikacji potrzebne są cuda po śmierci. Przed końcem swego pontyfikatu papież Benedykt XVI postanowił przyspieszyć jego proces i nadał mu priorytet proceduralny.
27 marca 2013 roku Ojciec Święty Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót brata Antoniego. Od tego momentu przysługuje mu tytuł: Czcigodny Sługa Boży. W praktyce oznacza to, że proces beatyfikacyjny już się zakończył. Do ogłoszenia br. Antoniego Kowalczyka OMI błogosławionym brakuje jedynie cudu wyproszonego za jego wstawiennictwem.
Modlitwa za wstawiennictwem Sługi Bożego, br. Antoniego Kowalczyka OMI:
Bądź uwielbiony, Boże, nasz Ojcze, że wiernego czciciela Niepokalanej, brata Antoniego, tak przedziwnie prowadziłeś drogą Twojej woli, a w dźwiganiu krzyża cierpienia i codziennych obowiązków pomnażałeś jego siły, aby niósł go wiernie na wzór Chrystusa. Uwielbiam Cię, Panie, za jego heroiczną wiarę i ufność, dzięki którym jego modlitwy wysłuchiwałeś z ojcowską dobrocią i objawiałeś swoją miłość. Przez wzgląd na Twojego sługę udziel mi, Panie, łaski, o którą Cię proszę… Niech dzięki temu okaże się jego świętość, a moje serce utwierdzi się w wypełnianiu Twojej woli. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
(pg/opr. na podstawie W. Kluj, Polscy Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej wśród Rodzimej Ludności Kanady)
Za: oblaci.pl