Krytykujmy Kościół, ale sprawiedliwie. Dostrzegajmy również jego ewangeliczną twarz – apeluje do środowisk lewicowych ojciec Tomasz Dostatni.
Z apelem tym lubelski dominikanin wystąpił na łamach sobotnio-niedzielnego wydania „Gazety Wyborczej” w tekście zatytułowanym „Filozof głuchy na innych”. To polemika z zamieszczonym tydzień wcześniej również w „Gazecie” kontrowersyjnym artykułem prof. Jana Hartmana „O Polskę wolną – od konkordatu!”.
„Milowym krokiem na drodze do uzyskania przez polskie państwo suwerenności w stosunku do Kościoła będzie uwolnienie się od upokarzającego zobowiązania do posiadania ze Stolicą Apostolską konkordatu oraz od samego konkordatu. To z pewnością najpilniejsza zmiana w konstytucji, jaką musimy przeprowadzić” – napisał m.in. Hartman.
„Krakowski filozof strzela z wielkiej armaty, sam głuchy na inne wartości i inaczej myślących. W imię tolerancji dla wszystkich – z wyłączeniem chrześcijan i Kościoła. Do czego doprowadziła taka postawa, widzieliśmy podczas francuskiej rewolucji” – odpowiada o. Dostatni, dodając z ironią: „No, ale może tym razem nie będzie tak źle z nami katolikami”.
Wedle dominikanina, kluczem do zrozumienia tekstu Hartmana i innych jego podobnych wypowiedzi z ostatnich lat jest zdanie: „Władze publiczne z zasady mogą finansować wyłącznie cele prawem uznane za dobra, a formacja religijna do nich nie należy”.
„Hartman nie przyjmuje bowiem tezy o neutralności światopoglądowej państwa, które nie uważa religijności ani za dobrą, ani za złą, ale stare, pochodzące od Woltera przekonanie, że chrześcijaństwo jest złem zniewalającym człowieka. My, nowocześni, wolni i oświeceni ludzie, powinniśmy się go bać i go zwalczać. Bo jest przeciwko wolności i przeciwko człowiekowi” – ocenia poglądy filozofa o. Dostatni.
Zakonnik polemizuje z zarzutem Hartmana jakoby Kościół w Polsce i jego wierni cieszyli się „przywilejami”. „Zapomina on, że my, katolicy, mieszkamy w Polsce i jest nas całkiem sporo. Jesteśmy obywatelami tego państwa, płacimy podatki. Dlatego mamy prawo do kapelanów w szpitalu, katechezy w szkole, księży w wojsku i więzieniu” – pisze duchowny.
Puentując swój wywód, o. Dostatni stwierdza, że „rozmowa ze środowiskiem” Jana Hartmana, Magdaleny Środy i Wandy Nowickiej „jest możliwa tylko pod warunkiem, że odrobią oni pewną lekcję”, która „polega na porzuceniu uprzedzeń i nabyciu umiejętności patrzenia na świat nie tylko z jednej, własnej perspektywy, ale również innych”.
„Apeluję: krytykujmy Kościół, ale sprawiedliwie. Dostrzegajmy również jego ewangeliczną twarz” – woła w swoim tekście lubelski dominikanin.
Podpowiada, że „środowisko lewicowe powinno przepracować stare, zmurszałe antykościelne stereotypy w taki sposób, w jaki moje środowisko zrobiło to ze stereotypami dotyczącymi np. niewierzących, współczesności, innych religii na Soborze Watykańskim II”.
„Zaakceptowaliśmy wolność religijną, wolność słowa, wolność wyborów zgodnie z wolnością indywidualnego sumienia człowieka. Ciągle wierzę, że rozmowa między nami jest możliwa. Między tymi, którzy budują świat na Ewangelii, a tymi, którzy budują go na najpiękniejszej karcie Oświecenia” – uważa o. Dostatni.
sz, dominikanie.pl / Gazeta Wyborcza / kn