Od czterech lat, raz w roku w lipcu organizowane są przez Zakon Paulinów przy jednym z paulińskich klasztorów, Paulińskie Dni Młodych. Był już Leśniów, koło Częstochowy, Kraków, Włodawa, w planach jest Łukęcin nad morzem, Biechowo, Brdów. W tym roku miejscem spotkania jest Częstochowa, w granicach której znajdują się dwa paulińskie klasztory: Jasna Góra i klasztor przy ul. Św. Barbary, zresztą ze sobą historycznie powiązane. Spotkanie młodych z roku na rok nabiera coraz większego rozmachu i skupia coraz większą rzesze młodych ludzi nie tylko z paulińskich parafii. Na PDM przyjeżdżają młodzi ludzie aby odnowić swoje relacje z Bogiem, na nowo rozkochać się w modlitwie, adoracji, w Słowie Bożym, ale także, aby nawiązać nowe przyjaźnie, znajomości a stare odnowić. Przyjeżdżają także aby po prostu odpocząć od codzienności, szkoły, nauki, domu, swoich środowisk. Zawsze niesamowity jest dzień zjazdu, pełen wzruszeń, radości oraz dzień w którym rozjeżdżamy się do swoich domów, ze łzami smutkiem, ale i z „pakietem” bożych darów i wielu łask jakich możemy doświadczyć podczas tego tygodniowego spotkania.
Podczas PDM co roku podejmowana jest inna tematyka, inny jest tez ojciec duchowny zjazdu, który prowadzi konferencje, głosi homilie podczas trzech pierwszych dni spotkania. W tym roku hasłem spotkania są słowa wiszącego na Krzyżu Jezusa wypowiedziane do umiłowanego ucznia Jana „Oto Matka Twoja”. Będąc w Częstochowie, na Jasnej Górze, trudno nie mówić o Maryi – najlepszej Mamie jaką mamy, dzięki temu, że Jezus stał się jednym z nas. Ojciec Duchowny spotkania, o. Wojciech Dec, który posługuje na co dzień w jasnogórskim sanktuarium będzie nam przybliżał postać Maryi.
Podczas dni rekolekcyjnych będzie czas na własną medytację Słowa Bożego, a także na spotkanie się w małych grupach, aby dzielić się z drugim człowiekiem tym co do każdego z nas indywidulanie w medytacji mówił Bóg.
Codziennie wieczorem jest wyjątkowy czas, czas adoracji, gdzie w Namiocie Spotkania usytuowanym na obrzeżach obozowiska, każdy może indywidualnie spotkać się z Jezusem Eucharystycznym podczas indywidualnej adoracji, która jak pokazuje praktyka lat ubiegłych, często trwała do późnych godzin nocnych.
Dni rekolekcyjne zakończymy w tym roku nocnym czuwaniem na Jasnej Górze, w Domu Matki, gdzie w śpiewie i medytacji podziękujemy Bogu za Jego Miłość i za to, że daje nam się cały, szczególnie w Eucharystii. Pięknym wydarzeniem podczas czuwania jest zawsze czas, gdy każdy z uczestników może wziąć w swoje ręce patenę z chlebem i wypowiedzieć Bogu swoje intencje, prośby podziękowania. Wszystko to co każdy z nas ma w sercu. Ten chleb podczas Mszy Św. staje się Ciałem Chrystusa, które przyjmujemy podczas Komunii.
Kolejne dni spotkania to czas zabawy, rekreacji, spacerów, zwiedzania Częstochowy oraz wędrówek po jurze krakowsko-częstochowskiej. Te dni rekreacyjne, to doskonały czas na budowanie wspólnoty z drugim człowiekiem.
Spotkanie zakończy się w niedzielę 21-go lipca uroczystą Mszą Św. której przewodniczyć będzie Generał Zakonu Paulinów o. Izydor Matuszewski.
Zobacz: www.pdm.paulini.pl
o. Andrzej Grad
Świadectwa:
Kiedy w niedzielę 15 lipca wyjeżdżaliśmy z Włodawy miałam mieszane uczucia. Dostałam coś całkowicie innego od Boga niż się spodziewałam. Miałam nadzieję, że będzie fajna atmosfera, spotkam starych znajomych, na chwilę zapomnę o wszystkich problemach, żeby później znów do nich wrócić beż żadnego pomysłu na rozwiązanie ich. Jednak po pierwszym dniu rekolekcji poczułam, że On zaplanował dla mnie coś całkowicie innego. Pierwsza konferencja O. Euzebiusza dotyczyła słowa, mówiła o tym jak wielką moc mają zarówno wypowiadane te przez nas jak i te zawarte w Piśmie Świętym. Najmocniej zapadło mi w pamięci stwierdzenie, że najbardziej można człowieka skrzywdzić słowem, nie zadając mu ból fizyczny lecz słowem. Wtedy uświadomiłam sobie jak długo ja byłam krzywdzona w ten sposób. Ludzie nie akceptują tego, że jestem inna, że potrafię trochę śpiewać, że mam ciemną karnację oraz, że wierzę w Boga. W wielu miejscach spotykam się z odrzuceniem, brakiem akceptacji… Jesteś taka i taka nic nie osiągniesz… czasem zastanawiam się co Bóg dla mnie jeszcze przygotował, przez co będę musiała jeszcze przejść. Po każdym złym słowie człowiek traci pewność siebie, zamyka się w sobie, nie ma ochoty z nikim rozmawiać i przestaje komukolwiek ufać. Drugi dzień rekolekcji mówił o przyjaciołach. Ja, przez to, że zamknęłam się w sobie nigdy nie miałam takiej osoby do której mogłabym zadzwonić nawet o trzeciej w nocy a ona poświęciłaby się i starałaby się mi pomóc. Niestety dalej nie mam, zbyt wiele razy zostałam oszukana przez osoby, które pojawiały się w moim życiu tylko wtedy kiedy działo się ze mną coś złego, za każdym razem wykorzystywały to na swoją korzyść. Ciężko otworzyć się na drugiego człowieka, kiedy ma się świadomość, że może się stać dokładnie tak samo. Niektórzy uważają mnie za osobę otwartą, uśmiechniętą i pewną siebie jednak jest całkowicie inaczej. Kiedy staram się śpiewać czuję strach przed tym co inni sobie o mnie pomyślą, zaczyna mi drżeć głos przez co jeszcze bardziej się stresuję i denerwuję się na samą siebie, że się boję. Cały czas uciekam przed samą sobą i przed innymi tak jak w piosence Maleo Reggae Rockers: „Serca nie oszukasz”-„przed czym uciekasz , czego tak szukasz, wiem, że czego byś nie zrobił serca nie oszukasz”. Nie da się oszukać samego siebie w pewnym momencie to wszystko wraca kumuluje się i trzeba stawić temu czoło. Taki moment nastąpił dla mnie we Włodawie jednak nie było to załamanie w stylu: „Boże coś ty wymyślił, nie dam sobie rady!” tylko spokojnie dam sobie radę a Bóg mi w tym pomoże. Bardziej do mnie to dotarło po pewnej rozmowie, dzięki której przyjęłam to właśnie wszystko ze spokojem, powiedziałam sobie w duchu „dziewczyno dasz radę”. Z góry dziękuję mojemu rozmówcy. Muszę przyznać, że jest odrobinkę lepiej. Nie będę pisać, że jest cudownie idealnie, że mogę góry przenosić. Po spotkaniu we Włodawie dostałam parę wskazówek, którą drogą mam iść i jestem pewna, że coś się zmieni na lepsze w sumie to, że napisałam świadectwo jest dowodem dla mnie, że coś się dzieje.
Agata
Wreszcie się ogarnęłam, więc wypadałoby coś napisać Właściwie w tym roku w ogóle nie miałam ochoty przyjeżdżać do Włodawy. Owszem zapisałam się już w kwietniu, ale potem z osobistych powodów i trochę ze strachu chciałam zrezygnować. Na szczęście Kurczak mi na to nie pozwolił. Przybyliśmy do Włodawy; czułam się zagubiona.. Jakoś trudno mi było odezwać się na kręgach dzielenia. Chodziłam smutna i przygnębiona. Wreszcie wzięłam się za siebie i porozmawiałam z br. Bernardem, potem też całkowicie przypadkiem gadałam z innymi osobami z mojej grupy. Dziękuję Marcie i Ani, że stały się dla mnie przyjaciółkami. Bardzo ubogacił mnie ten PDM. Poznałam nowe osoby, dowiedziałam się na kogo mogę liczyć. Wszystko ma swój urok nawet nocna warta. Widzę, że Bóg szykuje dla mnie coś, czego najmniej się spodziewam. Stawia na mojej drodze osoby, które stają się dla mnie drogowskazem w trudnych momentach życia i ja też staje się dla innych takim drogowskazem. Teraz już nie żałuję, że pojechałam na PDM, bo nic nie straciłam, ale bardzo dużo zyskałam. Nawet wędrówka do Sobiboru była dla mnie próbą moich sił fizycznych, ale także (albo przede wszystkim) psychicznych. W deszczu i ciemności zmagałam się ze swoimi myślami. Czy wygrałam? Nie wiem. Owoce PDM będą objawiały się po czasie. Muszę też dbać o to, co wywalczyłam; rozwijać w sobie to, co w sobie wtedy odkryłam i to, co jest we mnie dobre. Bóg dał mi szansę. Mam nadzieję, że jej nie zmarnuję. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za to, że mogliśmy się spotkać.
Agnieszka