Świadkowie, osoby zdolne obudzić świat, chwała Kościoła, źródło niebieskich łask – tak o mnichach i mniszkach z zakonów kontemplacyjnych pisali i mówili ostatni papieże. Co się za tym kryje? Dlaczego ponad 1,3 tys. kobiet, które zamyknęły się na całe życie w klasztorach, rezygnując nie tylko z założenia rodziny, wszelkich dóbr, ale także możliwości poruszania się po świecie, wybrało takie życie?
W Polsce w zakonach klauzurowych jest 1349 zakonnic. 1220 sióstr z klasztorów kontemplacyjnych jest po profesji wieczystej (czyli złożyły już śluby wieczyste w zakonie), pozostałych 129 – to profeski czasowe (juniorystki), nowicjuszki i postulantki. Średni wiek polskiej zakonnicy żyjącej w klauzurze wynosi nieco ponad 52 lata.
Życie zakonnicy klauzurowej koncentruje się na modlitwie, ale mniszki zajmują się też pracami ręcznymi, m.in. haftowaniem i szyciem szat liturgicznych, wypiekiem opłatków i komunikantów. Jednak coraz częściej umożliwiają kilkudniowy pobyt świeckim, pragnącym odnowić siły duchowe. Cisza i skupienie, modlitwa, czasem rozmowa o ważnych sprawach – to “oferta”, skierowana do świata. Znamienne, że coraz więcej świeckich puka do furt klauzurowych klasztorów w poszukiwaniu ciszy, sensu, Pana Boga.
“Klasztory życia kontemplacyjnego są oazami, w których człowiek, pielgrzym na ziemi, może lepiej zaczerpnąć ze źródeł Ducha i ugasić pragnienie podczas drogi” – te słowa Benedykta XVI zostały umieszczone na stronie internetowej klasztoru karmelitanek w Osinach Nowych – Mińsku Mazowieckim. Pragnąc przybliżyć te oazy ducha, zakonnice przyjmują świeckie osoby, które chcą przeżyć kilka dni w ciszy i na modlitwie.
Przyjmujemy świeckich od sześciu lat – mówi KAI przeorysza, m. Maria Anastazja od Krzyża. Wyjaśnia, że w klasztorze pw. Opatrzności Bożej i Niepokalanego Serca Maryi goście otrzymują pokój i wyżywienie. Czas organizują sobie sami. – Wszystko zostało tak zorganizowane, żeby nie naruszać rytmu dnia mniszek – wyjaśnia m. Maria Anastazja. Dlatego przyjezdni powinni mieć swój program pobytu i ćwiczeń duchowych. Często odbywają rekolekcje lub indywidualne dni skupienia. Przyjeżdżają na dzień, najdłużej na trzy. Kim są? – Są wśród nich młodzi i starzy, bogaci i biedni. Przyjeżdżają księża, co naturalne, gdyż odbywają tu swoje doroczne rekolekcje kapłańskie, ale także małżeństwa i narzeczeni przed ślubem – mówi karmelitanka. – Ciągle ktoś jest. Ale gdy raz ktoś przyjedzie – wraca – dodaje.
Kamedułki ze Złoczewa także przyjmują świeckich. Przeorysza klasztoru, m. Weronika Sowulewska tłumaczy, że w coraz “szybszym” i wyjałowionym duchowo świecie, ludzie przyjeżdżają w poszukiwaniu Pana Boga. Do klasztoru można przyjechać na kilka dni, w pojedynkę lub w grupie. Goście mają dostęp do kaplicy i jeśli sobie tego życzą, mogą uczestniczyć w modlitwach brewiarzowych, odprawianych przez zakonnice. W okresie urlopowym zawsze jest komplet, wszystkie pokoje gościnne są zajęte – mówi zakonnica.
Matka Sowulewska także dostrzega wzrost zainteresowania pobytami w klasztorach kontemplacyjnych. To znak czasu, który należy odczytać. Ludzie przychodzą nie tylko z prośbą o modlitwę czy po radę, chcą także spędzić kilka dni w ciszy. – Podsuwamy im lektury, rozmawiamy. Są nam bardzo wdzięczni, bo okazuje się, że wielu z nich nie ma po prostu z kim porozmawiać nie tylko o sprawach duchowych, ale też trudnych życiowych sytuacjach, o swoich wyborach – mówi przeorysza. Dlatego m. Sowulewska uważa, że klasztory powinny, w miarę swoich możliwości, otwierać się na posługę ludziom świeckim. – Trzeba to jednak robić tak, aby nie zakłócać klasztornego rytmu. Ale to cenne świadectwo: zobaczyć uśmiechniętą zakonnicę, bo Pan Bóg daje szczęście – mówi m. Sowulewska.
Siostra Jolanta, zakonnica z Karmelu w Polsce północno-zachodniej, także zauważyła, że liczba chętnych do przyjazdu na “pustynię” stopniowo się zwiększa. Klasztor kontemplacyjny ma określony rytm dnia, zakonnice skupione są na modlitwie i pracy. Nie mogą poświęcać czasu na kontakty z gośćmi, za to mogą przyjąć chętnych do któregoś z czterech pokoi gościnnych. Są to osoby duchowe, członkowie rodzin i przyjaciele, ale także osoby poszukujące. – Jednak impulsem ma być cel duchowy, a nie chęć spędzenia urlopu w klasztorze – zastrzega s. Jolanta. – Do klasztoru dzwoni dużo osób, a matka przeorysza musi wyczuć przez telefon, czy ta osoba szuka Boga – dodaje.
Szukający zawsze znajdują. Mniszki z Rodziny Monastycznej Betlejem od Wniebowzięcia Najświętszej Dziewicy i od Świętego Brunona, które przyjechały do Polski z Francji kilkanaście lat temu, z zasady nie kontaktują się z mediami. Nie mają też strony internetowej z adresami i kontaktami. Tylko dzięki mapie można odnaleźć Monaster Najświętszej Dziewicy na Pustyni, który znajduje się wśród lasów niedaleko Grabowca k. Gdańska na Kaszubach, 3 km od Szemudu. Trzeba się jakoś o nich dowiedzieć i do nich napisać. Siostry przyjmują gości, którzy uczestniczą w modlitwach wspólnoty. Jeśli ktoś sobie życzy, służą rozmową. Mimo całkowitego ignorowania zasad marketingu, do klasztoru przyjeżdża bardzo wielu chętnych, często z drugiego końca Polski.
KAI/ptsj
Za: www.deon.pl