Weekendowe spotkanie Salezjańskich Wspólnot Ewangelizacyjnych, które rozpoczęło się 14 lutego, zgromadziło w czaplineckiej parafii salezjańskiej 50 młodych z północno-zachodniej Polski. Młodzi ze wspólnot salezjańskich odbywali tu swoją formację. W jej ramach byli uczestnikami rekolekcji charyzmatycznych pn. „Przyjmij Ducha Mego” w sali sportowej szkoły podstawowej, a także gośćmi mieszkańców Czaplinka, którzy zaprosili młodych do swoich domów na sobotni obiad.
Zbieżność dat z walentynkami podsunęła organizatorom pomysł, by podjąć temat „Zakochać się w Jezusie”.
– Mówimy o zakochaniu w ogóle, o tym, że młodzi potrzebują miłości, że wielu z nich czuje się samotnymi i że prawdziwą, pełną odpowiedzią na te pragnienia nie jest drugi człowiek, lecz najpierw Pan Jezus – wyjaśnia ks. Michał Mejer, salezjanin z Piły. – Jeśli mamy Jezusa w sercu, to potem jesteśmy w stanie budować dojrzałą relację z drugim człowiekiem.
Młodzi z SWE, prócz formacji, jaką otrzymują w grupach działających przy parafiach salezjańskich, spotykają się kilka razy w roku na zjazdach, pielgrzymkach oraz akcjach ewangelizacyjnych pn. „Pustynia miast”. W czerwcu 2018 roku taka sesja odbyła się w Czarnem. Wówczas 50-osobowa grupa ewangelizatorów ruszyła na rynek, osiedla, do parku, DPS-u i więzienia. Młodzi śpiewali, odgrywali scenki, modlili się i składali świadectwa wiary. – W ten sposób docieramy do ludzi w różnych miejscowościach, by ożywić ich wiarę i mobilizować do tego, by bardziej zaangażowali się w Kościele – wyjaśnia ks. Michał Mejer. – Tę wakacyjną formację młodzieży staramy się przedłużyć w ciągu roku, właśnie podczas takich spotkań weekendowych.
Wśród obserwatorów „Pustyni Miast” w Czarnem były Katarzyna Borowska i Marika Cimoszewska, dziś uczestniczki ruchu SWE. Kasię urzekła wówczas atmosfera radości, którą jej rówieśnicy okazywali na ulicy, podobnie jak Marikę, która – w przeciwieństwie do swojej paczki znajomych naśmiewającej się z religijnej młodzieży – przełamała uprzedzenia i dołączyła do salezjańskiego ruchu.
– Ich uśmiechy, podawanie sobie rąk, głośna modlitwa, śpiew, wizyta u mieszkańców na obiedzie i cały ten wspólny czas… To było wspaniałe. Kiedy zobaczyłam ich energię, to jak głoszą miłość Jezusa sprawiło, że poszłam z nimi. I dzięki temu wyszłam z poważnych problemów życiowych – wspomina Kasia.
Choć w Czarnem nie ma na stałe grupy salezjańskich młodych, Kasia realizuje zapał ewangelizacyjny w swojej parafii – przy prowadzeniu scholi, opiece nad dziećmi, akcjach charytatywnych.
Marika dziękuje Bogu za to niby przypadkowe spotkanie w Czarnem. – Pamiętam, że podeszłam do grupy, porozmawiałam z nimi i spodobało mi się. Pozwolili mi jechać dalej z nimi, na spotkanie do Debrzna. Pojechałam i wkręciłam się na dobre – powiedziała.