Tradycja konnych pielgrzymek sięga 2005 roku. Wtedy to grupa miłośników koni z Trzebnicy i okolic Wrocławia postanowiła zorganizować nietypową wyprawę do Lichenia – konno. W organizacji pomógł ks. Krzysztof Dorna, salwatorianin z parafii Koczurki, prywatnie miłośnik koni. Od dziesięciu lat grupa kilkunastu pasjonatów przyjeżdża do Lichenia wierzchem. Jednak tegoroczna, jubileuszowa pielgrzymka, była inna niż poprzednie: – „Wyjątkowa, bo jadą sami mężczyźni, wyjątkowa, bo jadą same bryczki, wyjątkowa, bo po raz dziesiąty. Grupa była bardzo zdyscyplinowana, zwarta dlatego warto podziękować Bogu za szczęśliwe osiągnięcie celu” – powiedział kapłan.
Z ulgą w głosie ks. Dorna wyjaśnił, że ważnym z jego pespektywy jest fakt, że pielgrzymkę ukończyły wszystkie osoby i zwierzęta, które ją rozpoczęły. Nie obyło się bez małych incydentów, ale jego zdaniem, nie były one na tyle istotne, aby zagrozić kontynuowaniu wyprawy.
Zaprzęgi i koniarzy przed licheńską bazyliką przywitał ks. Marek Kordaszewski, marianin. Po krótkiej modlitwie oraz pamiątkowym zdjęciu konie zostały odprowadzone na zasłużony odpoczynek, natomiast uczestnicy pielgrzymki udali się do bazyliki na modlitwę i chwilę wytchnienia po podróży.
Najmłodszym uczestnikiem tych niezwykłych rekolekcji był 11-letni Filip Staśkiewicz. Do Lichenia przyjechał z dziadkiem. – „Bardzo lubię konie. Mój dziadek mnie zachęcił, aby tu przyjechać. Czasami było ciężko bo spaliśmy w różnych miejscach, no i trzeba było doglądać koni. Ale ogólnie było fajne”- powiedział chłopiec.
W Licheniu jeźdźców przywitała grupa pielgrzymów z parafii Koczurki, gdzie posługę duszpasterską pełni ks. Dorna, inicjator i duchowy opiekun konnej pielgrzymki. – „Nasza pielgrzymka do Lichenia nie jest przypadkowa. Jest ona ściśle związana z pielgrzymką konną. Dla nas jest to już pewna tradycja, że witamy pielgrzymów konnych przed wejściem do bazyliki, a następnie wspólnie udajemy się do świątyni na modlitwę” – wyjaśniła Henryka Olejniczak.
Więcej (zdjęcia) na: www.lichen.pl