Wykład abpa Bruno Forte inaugurujący nowy rok akademicki w WSKSiM w Toruniu

Wprowadzenie: Synod trzech Papieży i centralność rodziny

Zgromadzenie Synodu Biskupów, które obradowało w dniach od 5 do 19 października br., można by scharakteryzować przez pryzmat jego odniesień do trzech Następców św. Piotra i odważyć się na określenie go mianem „Synodu trzech Papieży”.

Pierwszy z nich to niewątpliwie Franciszek: jego styl był zauważalny od samego początku, kiedy poprosił biskupów o wyrażanie się w absolutnej wolności i sprecyzował, żeby nie pomijali kwestii, o których można by pomyśleć, że przecież „tego nie można powiedzieć”. Ojcowie synodalni potraktowali bardzo dosłownie zaproszenie Następcy św. Piotra, zapoczątkowując niezwykle bogatą dyskusję, w której często pojawiały się stanowiska bardzo zróżnicowane, ale wszystkie zmierzające do wspólnego celu: poszukiwania najwyższego dobra dla rodzin całego świata, którym Kościół chce służyć. W tym sensie Synod był dobitnym wyrazem kolegialności episkopalnej, aktywnym i odpowiedzialnym uczestnictwem kolegium biskupów w urzędzie duszpasterskim wobec ludu Bożego wraz z Papieżem i pod jego przewodnictwem. Wynikiem tego było doświadczenie Kościoła żywego, dojrzałego w podchodzeniu do złożoności, zjednoczonego w słuchaniu Ducha św., kroczącego w poszukiwaniu nowych dróg, na których Pan powołuje: „Mógłbym spokojnie powiedzieć – mówił Franciszek w swoim końcowym przemówieniu w sobotę, 18 października – że w duchu kolegialności i synodalności przeżyliśmy naprawdę doświadczenie »synodu«, procesu synodalnego, wspólnego pielgrzymowania. (…) podobnie jak na każdej pielgrzymce były chwile szybkiego marszu, jakby pragnienie pokonania czasu i jak najszybszego osiągnięcia celu. Były też chwile zmęczenia, jakby chciało się powiedzieć: dość. Były też inne chwile entuzjazmu i zapału”. Papież nie zawahał się dodać: „Osobiście byłbym bardzo zaniepokojony i zasmucony (…), gdyby wszyscy byli zgodni, czy też milczeli w ciszy fałszywego spokoju. Widziałem natomiast i słyszałem – z radością i wdzięcznością – przemówienia i wystąpienia pełne wiary, gorliwości duszpasterskiej i doktrynalnej, mądrości, szczerości, męstwa i otwartości (parresia). Dostrzegłem, że przed oczyma postawiono dobro Kościoła, rodzin oraz najwyższe prawo – zbawienie dusz (lex suprema, salus animarum)”. To dlatego właśnie Synod, który się zakończył, był synodem Papieża Franciszka, który u początku swojej Piotrowej posługi dał wyraz wielkiej ufności względem biskupiej kolegialności.

Drugą papieską postacią, która zainspirowała i towarzyszyła pracom Synodu, był papież emeryt Benedykt XVI: choć fizycznie był obecny tylko podczas kanonizacji umiłowanego Pawła VI, to można stwierdzić, iż obecna decyzja o stawieniu czoła z uczciwością wszelkim wyzwaniom i problemom dotyczącym rodziny odpowiada temu, czego sam zdecydowanie pragnął dla Kościoła podczas ośmiu lat swojego pontyfikatu w odniesieniu do wszystkich aspektów życia ludu Bożego. Niektóre tematy zostały wprost zainspirowane jego nauczaniem: tak wielka uwaga zwrócona na znaczenie wiary narzeczonych przy zawieraniu sakramentu małżeństwa. Jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary powiedział: „Bardziej szczegółowych studiów i pogłębienia wymaga kwestia, czy chrześcijanie niewierzący – ochrzczeni, którzy nigdy nie wierzyli albo już w Niego nie wierzą – mogą naprawdę w sposób ważny zawrzeć sakrament małżeństwa. Innymi słowy: trzeba wyjaśnić, czy naprawdę każde małżeństwo dwojga ochrzczonych jest ipso facto małżeństwem sakramentalnym”. Argumentacja jest zwięzła: ponieważ wiara jest istotą sakramentu, „ewidentność braku wiary” ma ten skutek, że sakrament nie jest zrealizowany. Konsekwencje takiego wniosku mogą być szerokie w uznaniu nieważności wielu małżeństw, co otwiera drogę do usprawnienia niemałej liczby procesów kanonicznych. Przede wszystkim jednak nacisk Papieża Benedykta XVI w odniesieniu do znaczenia wiary motywuje konieczność starannego przygotowania do małżeństwa, rozumianego przede wszystkim jako „mistagogia”, a następnie jako droga umożliwiająca małżonkom chrześcijańskim odkrycie i powtórne doświadczenie łaski ich chrztu oraz innych sakramentów w budowaniu nowej rodziny i przy składaniu zobowiązania do nierozerwalności więzi małżeńskiej, a także otwartości na prokreację: zagadnienia, co do których Synod wypowiedział się z doktrynalną jasnością i duszpasterską uwagą.

Trzeci Papież, którego inspirująca obecność była szczególnie odczuwalna w czasie Synodu, był nowy błogosławiony – Paweł VI: nie tylko z powodu wyboru daty zamknięcia Zgromadzenia Synodu pokrywającej się z dniem jego beatyfikacji, ale także poprzez styl i ducha pracy. Paweł VI – Papież zakończenia i realizacji Soboru Watykańskiego II, był wielkim świadkiem dialogu Kościoła i współczesności, uważny we wcale niełatwym ani nieoczywistym poszukiwaniu właściwej mediacji pomiędzy zbawieniem ofiarowanym w Chrystusie a realną historią kobiet i mężczyzn naszej teraźniejszości. Wiernie wsłuchując się w znaki czasu i będąc w ścisłej wierności wobec tożsamości Kościoła i dziedzictwa wiary, Paweł VI często doświadczał w sobie napięcia związanego z trudem poszukiwania, owego cierpienia złączonego ze stawaniem się, w którym światło Odwiecznego należało eksponować między półcieniami, a nawet w ciemnościach godziny pełnej sprzeczności i oporów. I to właśnie jest także zadanie, przed którym stają dzisiejsi wierzący wobec kultur „globalnej wioski”, często zatwierdzanych jako mocne wzorce i jednocześnie zróżnicowanych ze względu na różnorodność i złożoność wyzwań zależnych od kontekstu. Wielu ojców synodalnych wyznało, iż klimat pracy pod wieloma względami był podobny do atmosfery Soboru mającej swą kontynuację w wielkim dziele służby Papieża Pawła VI na rzecz ludu Bożego i ludzkości. Również w tym sensie Synod stał się piękną przygodą, która otworzyła drzwi na nowe drogi i wymaga odwagi i zaangażowania od wszystkich wierzących, aby właściwie odpowiedzieć na to, co Duch Święty mówi do Kościoła. Stąd też bardzo w duchu błogosławionego Papieża wydaje się końcowy apel Franciszka, aby stać się Kościołem, „który nie boi się zakasać rękawów, aby zalać ludzkie rany oliwą i winem; który nie patrzy na ludzkość ze szklanego zamku, by osądzać czy klasyfikować osoby. (…) który ma drzwi otwarte na oścież, by przyjmować potrzebujących, skruszonych, a nie tylko sprawiedliwych lub tych, którzy myślą, że są doskonali! Kościół nie wstydzi się upadłego brata i nie udaje, że go nie widzi, a wręcz czuje się zaangażowany i niemal zobowiązany, aby go podnieść i zachęcić, by podjął drogę na nowo, i towarzyszy mu do ostatecznego spotkania ze swoim Oblubieńcem w niebieskim Jeruzalem”. Kościół z ludzi i dla ludzi, zdecydowany, aby nie rezygnować ze swojej misji bycia głosem Boga żywego, który przemówił do historii w Jezusie Chrystusie: Kościół, który w innym wielkim Papieżu – w św. Janie Pawle II, „Papieżu Rodziny” – jak nazwał go Franciszek – znalazł tak szczególne uosobienie, będąc w ten sposób inspiracją dla tych wiernych, a jednocześnie nowych szlaków, jak te, którymi to zgromadzenie synodalne podążało i które otwarło. Już sam ten ścisły związek między ostatnim Synodem a wielkimi postaciami Papieży, którzy zarządzali Kościołem od Soboru do chwili obecnej, ukazuje, jak centralny charakter miał temat rodziny w nauczaniu bliskich nam w czasie Następców św. Piotra. Ponadto Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, będąca owocem Soboru Watykańskiego II, pośród wyzwań, które wymagały największej uwagi i wysiłku, w pierwszej kolejności wymienia rodzinę – fundament współistnienia rodzaju ludzkiego: „W ten sposób rodzina, w której różne pokolenia spotykają się i pomagają sobie wzajemnie w osiąganiu pełniejszej mądrości życiowej oraz w godzeniu praw poszczególnych osób z wymaganiami życia społecznego, jest fundamentem społeczeństwa” (GS 52). Ten akcent był szczególnie obecny w nauczaniu Jana Pawła II, który wybrał „rodzinę chrześcijańską” jako temat V Zwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów (26 września – 25 października 1980 r.) i poświęcił jej adhortację apostolską Familiaris consortio (1981), w której nie waha się stwierdzić, że „przyszłość ludzkości idzie poprzez rodzinę!” (FC 86).

Przyczyny takiego znaczenia instytucji rodziny są widoczne w jej naturze i misji opartych na Bożym planie dla ludzkości, jak opisuje to „Relatio” zamykające obrady niedawnego Nadzwyczajnego Synodu Biskupów: „Rodzina, łono radości i prób, głębokich uczuć i czasami poranionych relacji jest „szkołą człowieczeństwa” (por. Gaudium et spes, 52), której potrzebę tak bardzo dostrzegamy. Pomimo wielu oznak kryzysu instytucji rodziny w różnych kontekstach „globalnej wioski” pragnienie rodziny jest stale żywe, zwłaszcza wśród ludzi młodych, i motywuje Kościół, mający bardzo wielkie doświadczenie w sprawach ludzkich i wierny swojej misji, do głoszenia nieustannie i z głębokim przekonaniem »Ewangelii rodziny«, która została mu powierzona wraz z objawieniem miłości Boga w Jezusie Chrystusie i jest nieprzerwanie nauczana przez Ojców Kościoła, mistrzów duchowości i Magisterium Kościoła. Rodzina ma dla Kościoła zupełnie wyjątkowe znaczenie, i w chwili kiedy wszyscy wierni są zachęceni do wyjścia ku innym, trzeba, aby rodzina odkryła siebie jako niezbywalny podmiot dla ewangelizacji (n. 2). Dalszy ciąg refleksji poświęcony więc będzie przede wszystkim aktualnym wyzwaniom dotyczącym instytucji rodziny, dalej przywołana zostanie „Ewangelia rodzina”, do której głoszenia wezwany jest Kościół, a następnie uwagę zajmą duszpasterstwo rodziny w ogólności, to, dotyczące sytuacji trudnych i nieuregulowanych oraz istotne kwestie duszpasterskie związane z ważnością bądź nieważnością związku małżeńskiego i z otwartością na życie.

 

1. Kryzys instytucji rodziny?

Papież Franciszek pisze w adhortacji apostolskiej Evangelii Gaudium (2013): „Rodzina przechodzi głęboki kryzys kulturowy, podobnie jak wszystkie wspólnoty oraz więzi społeczne. W przypadku rodziny kruchość więzi staje się szczególnie poważna, ponieważ chodzi o podstawową komórkę społeczeństwa, o miejsce, gdzie człowiek uczy się współżycia w różnorodności i przynależności do innych oraz gdzie rodzice przekazują dzieciom wiarę. Istnieje tendencja, by widzieć małżeństwo jako czystą formę uczuciowej gratyfikacji, którą można ustanowić w jakikolwiek sposób oraz zmienić zależnie od wrażliwości każdego. Jednakże nieodzowny wkład małżeństwa w życie społeczne przekracza poziom uczuciowości i potrzeb danej pary” (n. 66). Istnieją oczywiście pozytywne aspekty obecnej sytuacji instytucji rodziny, mieszane z tymi negatywnymi, a czasem nawet przez nie zasłonięte. Jedne i drugie są tak zaprezentowane w „Relatio”, końcowym dokumencie ostatniego Synodu, który z woli Papieża Franciszka stanie się tekstem „Lineamenta” przekazanym Kościołom lokalnym w perspektywie przyszłorocznego Zgromadzenia Zwyczajnego Synodu Biskupów: „Wierni nauce Chrystusa spoglądamy na rzeczywistość współczesnej rodziny w całej jej złożoności, w jej blaskach i cieniach. Myślimy o rodzicach, dziadkach, braciach i siostrach, o krewnych bliskich i dalszych, o więziach między dwiema rodzinami, które tworzy każde małżeństwo. Zmiany antropologiczno-kulturowe wpływają dzisiaj na wszystkie aspekty życia i wymagają podejścia analitycznego i zróżnicowanego. Należy podkreślić nade wszystko aspekty pozytywne: większą swobodę wypowiedzi i pełniejsze uznanie praw kobiet i dzieci, przynajmniej w niektórych regionach. Ale z drugiej strony musimy również wziąć pod uwagę rosnące zagrożenie stwarzane przez wybujały indywidualizm, który wynaturza więzi rodzinne i doprowadza do traktowania każdego członka rodziny jako samotnej wyspy. W niektórych przypadkach przyczynia się to do dominacji idei podmiotu, który buduje się wedle własnych pragnień pojmowanych w kategoriach absolutu. Dochodzi do tego także kryzys wiary, który dotknął wielu katolików i często stoi u podstaw kryzysu małżeństwa i rodziny” (n. 5).

W pierwszym rzędzie potrzebne jest rozważenie uwarunkowań, które w różnych kontekstach ciążą na rzeczywistości rodzinnej: „W niektórych społecznościach nadal utrzymuje się praktyka poligamii, a w niektórych kontekstach tradycyjnych zwyczaj »małżeństwa etapowego«. W innych kontekstach trwa praktyka małżeństw aranżowanych. W krajach, w których Kościół katolicki jest mniejszością, istnieje wiele małżeństw mieszanych wyznaniowo i religijnie, wraz z wszystkimi trudnościami, jakie z nich wynikają w odniesieniu do usytuowania prawnego, chrztu i wychowania potomstwa oraz wzajemnego szacunku, z punktu widzenia różnic w wierze. W tych małżeństwach może zaistnieć niebezpieczeństwo relatywizmu lub obojętności, ale może być także szansa wzmocnienia ducha ekumenicznego i dialogu międzyreligijnego w harmonijnej koegzystencji wspólnot żyjących w tym samym miejscu. W wielu kontekstach, i to nie tylko w krajach zachodnich, szerzy się praktyka współżycia przedmałżeńskiego, a nawet konkubinatu w ogóle nienastawionego na przyjęcie formy zinstytucjonalizowanego związku małżeńskiego. Do tego dołącza się często prawodawstwo cywilne dewaluujące małżeństwo i rodzinę. Z powodu sekularyzacji w wielu miejscach świata odniesienie do Boga znacznie się zmniejszyło, a wiara nie jest już zjawiskiem społecznym” (n. 7).

Dokument Relatio opisuje dokładnie najważniejsze aspekty aktualnego kryzysu rodziny w szerokich obszarach „globalnej wioski”: „Wiele dzieci rodzi się poza małżeństwem, szczególnie w niektórych krajach, i wiele z nich dorasta później tylko z jednym rodzicem albo w środowisku rodziny poszerzonej lub przekształconej. Rośnie liczba rozwodów i nierzadko są one spowodowane jedynie uwarunkowaniami natury ekonomicznej. Często dzieci są przedmiotem sporów pomiędzy rodzicami i są one prawdziwymi ofiarami rozdarć rodzinnych. Ojcowie często są nieobecni nie tylko z powodów ekonomicznych, i to tam gdzie najbardziej potrzeba, aby wzięli oni na siebie w sposób bardziej zdecydowany odpowiedzialność za potomstwo i rodzinę. Godność kobiety wciąż potrzebuje ochrony i promocji. W wielu dzisiejszych kontekstach kobiecość oznacza bycie przedmiotem dyskryminacji, a dar macierzyństwa jest nawet przedstawiany nie jako wartość, ale jako wina. Nie można zapominać także o zjawiskach rosnącej przemocy, której ofiarą padają kobiety, czasem niestety wewnątrz rodziny, oraz bardzo poważna i rozpowszechniona praktyka okaleczania narządów płciowych kobiet w niektórych kulturach. Seksualne wykorzystywanie dzieci stanowi jedną z najbardziej skandalicznych i perwersyjnych rzeczywistości współczesnego społeczeństwa. Również społeczeństwa, które doświadczają przemocy z powodu wojny, terroryzmu lub przestępczości zorganizowanej, są świadkami pogorszenia się sytuacji rodzin. Przede wszystkim w wielkich metropoliach oraz na ich obrzeżach narasta zjawisko tzw.  dzieci ulicy. Również migracja stała się kolejnym znakiem czasu, który należy podjąć i zrozumieć wraz z całym jej bagażem konsekwencji dla życia rodzinnego” (n. 8).

Pozostaje wciąż aktualne to, o czym wspomina Instrumentum Laboris: „Również w sytuacjach bardzo trudnych wiele osób, przede wszystkim młodych, dostrzega wartość stabilnego i trwałego związku, wyraża prawdziwe pragnienie małżeństwa i rodziny, w których realizuje się wierna i nierozerwalna miłość, która stwarzałyby jasność dla wzrostu ludzkiego i duchowego” (SPF 45). Pomiędzy pragnieniem a odrzuceniem, rodzina dotyczy wszystkich i nie może nie być przedmiotem priorytowej uwagi Kościoła zaangażowanego w głoszenie Ewangelii współczesnym kobietom i mężczyznom.

 

2. Ewangelia rodziny

Wobec wyzwań i oczekiwań dotyczących dzisiejszej rodziny Kościół czuje się powołany do proponowania z przekonaniem tego, co może być nazwane „Ewangelią rodziny”, opartej na planie Stwórcy i na słowie i czynie Syna Wcielonego. Relatio Synodi oznajmia to tymi słowami: „Głoszenie Ewangelii rodziny jest pilną potrzebą nowej ewangelizacji. Kościół jest wezwany do wdrażenia jej z czułością matki i jasnością nauczyciela (por. Ef 4,15), w wierności miłosiernej kenozie Chrystusa” (n. 29). Podstawowa zawartość tej Dobrej Nowiny jest tak określona: „w rodzinie, »którą można by nazwać Kościołem domowym« (Lumen Gentium, 11) dojrzewa pierwsze doświadczenie eklezjalnej komunii między osobami, w której odzwierciedla się, dzięki łasce, tajemnica Trójcy Świętej. »To tutaj uczymy się wytrwałości i radości pracy, miłości braterskiej, wielkodusznego przebaczania, nawet wielokrotnego, a zwłaszcza oddawania czci Bogu przez modlitwę i ofiarę ze swego życia« (KKK 1657). Święta Rodzina z Nazaretu jest jej cudownym wzorem, dzięki niej »pojmujemy, dlaczego musimy trzymać duchową dyscyplinę, jeśli chcemy iść za nauką Ewangelii i stać się uczniami Chrystusa« (Paweł VI, Przemówienie w Nazarecie, 5 stycznia 1964 r.). Ewangelia rodziny pielęgnuje te ziarna, które muszą jeszcze dojrzeć, i leczy te drzewa, które uschły i nie mogą pozostać zaniedbane (n 23).

Dobra Nowina dotycząca rodziny obejmuje szczególnie cztery aspekty, których nie można traktować osobno: rodzina jako szkoła człowieczeństwa, uspołecznienia, życia kościelnego i uświęcenia. Rodzina jest nade wszystko szkołą człowieczeństwa, szkołą miłości życia i wzrostu osobowego (por. Gaudium et spes, 52). Ma to miejsce przede wszystkim w więzi, jakiej małżeństwo potrzebuje i jaką ono ustanawia między małżonkami: „Miłość ta jako wybitnie ludzka, bo kieruje się od osoby do osoby pod wpływem dobrowolnego uczucia, obejmuje dobro całej osoby. Może też nadać szczególną godność swym cielesnym i duchowym przejawom oraz uszlachetnić je jako składniki i swoiste oznaki małżeńskiej przyjaźni. Tę miłość Pan nasz zechciał szczególnym darem swej łaski i miłości uzdrowić, udoskonalić i wywyższyć” (tamże, 49). Encyklika Familiaris consortio słusznie postawiła więź miłości w centrum i jako fundament rzeczywistości rodzinnej: „Miłość jest zatem podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej. (…) Instytucja małżeństwa nie jest wynikiem jakiejś niesłusznej ingerencji społeczeństwa czy władzy ani zewnętrznym narzuceniem jakiejś formy, ale stanowi wewnętrzny wymóg przymierza miłości małżeńskiej, które potwierdza się publicznie jako jedyne i wyłączne, dla dochowania w ten sposób pełnej wierności wobec zamysłu Boga Stwórcy” (FC 11). Tak więc rozpoznanie wartości tej jednoczącej miłości i ciągła ewangelizacja jej potrzeby i piękna, jest zadaniem nie do pominięcia dla wszystkich wierzących: „Dawanie świadectwa bezcennej wartości nierozerwalności i wierności małżeńskiej jest jednym z najcenniejszych i najpilniejszych zadań małżonków chrześcijańskich naszych czasów” (FC 20).

Miłości, która rodzi się z wysoka i stoi u podstaw każdej prawdziwej miłości, szczególnie tej rodzinnej, Papież Benedykt XVI poświęcił encyklikę Deus Caritas est (25 grudnia 2005 r.). W rozróżnieniu, jakie Encyklika robi pomiędzy „erosem” i „agape”, pomiędzy miłością namiętną a miłością oblatywną, wyczuwa się echo debaty XX wieku zapoczątkowanej przez Andersa Nigrena (autora dzieła Eros i agape). W tym kontekście Papież stwierdza, że miłość chrześcijańska „nie jest odrzuceniem erosu, jego »otruciem«, lecz jego uzdrowieniem w perspektywie jego prawdziwej wielkości” (n. 5). Dokonuje się to poprzez miłość większą, która jest nam dana z wysoka: doświadczenie Boga Miłości czyni możliwym dar z siebie dla drugiego i dla innych. „Tak, miłość jest »ekstazą«, ale ekstazą nie w sensie chwili upojenia, lecz ekstazą jako droga, trwałe wychodzenie z »ja« zamkniętego w samym sobie w kierunku wyzwolenia »ja« w darze z siebie i właśnie tak w kierunku ponownego znalezienia siebie, a nawet w kierunku odkrycia Boga” (n. 6). To jest miłość tego, kto wie, że musi dać życie: „Głęboki, osobisty udział w potrzebie i cierpieniu drugiego staje się w ten sposób dawaniem samego siebie: aby dar nie upokarzał drugiego, muszę mu dać nie tylko coś mojego, ale siebie samego, muszę być obecny w darze jako osoba” (n. 34). To jest program do zrealizowania w każdym życiu rodzinnym, jeśli ma ono być autentyczne i uczłowieczające oraz kształtowane na podobieństwo miłości odwiecznej: „Małżeństwo oparte na miłości wyłącznej i definitywnej staje się obrazem relacji Boga z jego ludem, i odwrotnie: sposób, w jaki miłuje Bóg, staje się miarą ludzkiej miłości” (n. 11).

W encyklice Lumen Fidei (29 czerwca 2013 r.) Papież Franciszek pochyla się nad tematem rodziny w świetle prymatu wiary: „Pierwszym środowiskiem, w którym wiara oświeca miasto ludzi, jest rodzina. Mam na myśli zwłaszcza trwały związek mężczyzny i kobiety w małżeństwie. Powstaje on z ich miłości, będącej znakiem i obecnością miłości Bożej, z uznania i akceptacji dobra odmienności seksualnej, dzięki czemu małżonkowie mogą stać się jednym ciałem (por. Rdz 2, 24) i są zdolni zrodzić nowe życie, co jest przejawem dobroci Stwórcy, Jego mądrości i Jego planu miłości. Opierając się na tej miłości, mężczyzna i kobieta mogą przyrzec sobie wzajemną miłość gestem angażującym całe życie i przypominającym bardzo wiele cech wiary. Przyrzeczenie miłości na zawsze staje się możliwe, gdy odkrywamy większy od naszych projektów plan, który nas wspiera i pozwala nam ofiarować ukochanej osobie całą przyszłość. Wiara pomaga też pojąć w całej głębi i bogactwie zrodzenie dzieci, sprawiając, że uznajemy w nim stwórczą miłość, która daje nam i powierza tajemnicę nowej osoby” (n. 52). Na drodze miłości oświeconej i opatrzonej wiarą, rodzina może jawić się zatem jako autentyczna szkoła dobrej społeczności, zdrowa i szczęśliwa zgodnie z Bożym zamysłem. Rodzina jest także szkołą uspołecznienia: prowadzi ona do wzrostu zdolności osoby w budowaniu więzi społecznych i samego społeczeństwa. Familiaris Consortio stwierdza: „Rodzina jest pierwszą i podstawową szkołą uspołecznienia: w niej, jako we wspólnocie miłości, uczynienie z siebie daru jest prawem, nadającym kierunek i warunkującym wzrost. Dar z siebie, który ożywia wzajemną miłość małżonków, staje się wzorem i zasadą składania daru z siebie, co powinno dokonywać się we wzajemnych stosunkach braci i sióstr oraz różnych, współżyjących w rodzinie pokoleń. Tak komunia, jak uczestnictwo codziennie przeżywane w domu, w chwilach radości i w trudnościach, jest najbardziej konkretną i skuteczną pedagogią dla czynnego, odpowiedzialnego i owocnego włączenia się dzieci w życie społeczne o szerszym zasięgu” (FC 37). Tak oto „w małżeństwie i w rodzinie wytwarza się cały zespół międzyosobowych odniesień: oblubieńczość, ojcostwo-macierzyństwo, synostwo, braterstwo, poprzez które każda osoba wchodzi do »rodziny ludzkiej« i do »rodziny Bożej«, którą jest Kościół” (FC 15).

W analogiczny sposób rodzina staje się łonem życia kościelnego, które uczy życia w jedności z Kościołem: „Małżeństwo i rodzina chrześcijańska budują Kościół. W rodzinie bowiem osoba ludzka nie tylko rodzi się i stopniowo, poprzez wychowanie, wprowadzana jest we wspólnotę ludzką, ale także poprzez odrodzenie chrzcielne i wychowanie w wierze wprowadzana jest w rodzinę Bożą, jaką jest Kościół” (FC 15). „Jako »mały Kościół«, rodzina chrześcijańska jest powołana na podobieństwo »wielkiego Kościoła« do tego, ażeby być dla świata znakiem jedności i w ten sposób pełnić swą rolę prorocką, świadcząc o Królestwie i pokoju Chrystusowym, do którego zdąża cały świat” (FC 48). Wiodąca i aktywna rola rodziny w życiu Kościoła jest tak określona: „Rodzina chrześcijańska jest powołana do brania żywego i odpowiedzialnego udziału w posłannictwie Kościoła w sposób sobie właściwy i odrębny, czyli oddając siebie samą na służbę Kościołowi i społeczeństwu w tym, czym jest i co czyni, jako głęboka wspólnota życia i miłości” (FC 50). Z drugiej strony Kościół może patrzeć na rodzinę jak na swego rodzaju wzorzec: „Dzięki miłości rodziny Kościół może i powinien nabrać charakteru bardziej domowego, to znaczy bardziej rodzinnego, stając się w swoich stosunkach bardziej ludzkim i braterskim” (FC 64).

Rodzina jest szkołą uświęcenia, w której kształci się i doskonali droga świętości małżonków i dzieci: „Dlatego osobny sakrament umacnia i jakby konsekruje małżonków chrześcijańskich do obowiązków i godności ich stanu; wypełniając mocą tego sakramentu swoje zadania małżeńskie i rodzinne, przeniknięci duchem Chrystusa, który przepaja całe ich życie wiarą, nadzieją i miłością, zbliżają się małżonkowie coraz bardziej do osiągnięcia własnej doskonałości i obopólnego uświęcenia, a tym samym do wspólnego uwielbienia Boga” (GS 48). Sakrament małżeństwa jest sam w sobie źródłem łaski potrzebnej do realizacji powołania życiowego: „Jak z sakramentu wypływa dar i zobowiązanie małżonków, ażeby co dzień żyli otrzymanym uświęceniem, tak też z tegoż sakramentu pochodzą łaska i moralny obowiązek przemiany całego ich życia w nieustanną »ofiarę duchową«” (FC 56). Realizacja tego powołania do świętości małżeńskiej i rodzinnej karmi się darami sakramentalnymi Pana i odpowiedzią na nie, posłuszną i modlitewną: „Kapłaństwo powszechne wiernych przeżywane w małżeństwie – sakramencie, rzeczywiście stanowi dla małżonków i dla rodziny podstawę powołania i misji kapłańskiej, która przemienia ich codzienne życie w »duchową ofiarę przyjemną Bogu przez Jezusa Chrystusa«, co dokonuje się nie tylko przez sprawowanie Eucharystii oraz innych sakramentów, i własną ich ofiarę złożoną na chwałę Bożą, ale również przez życie modlitwy, poprzez modlitewny dialog z Ojcem przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym” (FC 59).

 

3. Duszpasterstwo rodziny oraz trudnych i nieuregulowanych sytuacji a służba Ewangelii życia

Głoszenie Ewangelii rodziny jest priorytetowym obowiązkiem całego Kościoła, który musi go realizować w konkretności sytuacji i w wierności czasom, w jakich działa: „Działalność duszpasterska Kościoła winna być progresywna także w sensie pójścia za rodziną i towarzyszenia jej krok w krok na różnych etapach jej formacji i rozwoju” (FC 65). Należy zatem uważnie rozeznać drogi duszpasterskie dostosowane do tego, aby lepiej ukazywać piękno i znaczenie rodziny, i te, które są odpowiedniejsze do tego, by wyrażać miłosierdzie Boga wobec rodzin borykających się z trudnościami, kryzysem, wobec małżonków w separacji, wobec rozwiedzionych oraz osób w powtórnych związkach. Aby temu sprostać, dzieło ewangelizacyjne ludu Bożego musi nade wszystko dać świadectwo niepodważalnej wartości doktryny o nierozerwalności małżeństwa, opierającej się na analogii pomiędzy więzią małżeńską a nierozerwalną więzią Chrystusa z Kościołem: „Wzajemny dar, konstytutywny dla sakramentalnego małżeństwa jest zakorzeniony w łasce chrztu, ustanawiającego fundamentalne przymierze każdej osoby z Chrystusem w Kościele. Przyjmując siebie nawzajem i za łaską Chrystusa, nowożeńcy przyrzekają sobie całkowity dar, wierność i otwartość na życie. Uznają oni za elementy konstytutywne małżeństwa dary, jakimi obdarza ich Bóg, podejmując na serio swoje wzajemne zobowiązanie, w Jego imię i wobec Kościoła. Otóż w wierze możliwe jest podjęcie dóbr małżeństwa jako zobowiązania łatwiejszego do uniesienia dzięki pomocy łaski sakramentu. Bóg uświęca miłość małżonków i umacnia jej nierozerwalność, dając im pomoc, aby żyć wiernością, wzajemnym zintegrowaniem i otwartością na życie. Dlatego spojrzenie Kościoła kieruje się na małżonków, jako na serce całej rodziny, która także kieruje swoje spojrzenie ku Jezusowi” (Relatio Synodi, 21). Żadna forma „rozwodu” nie jest akceptowalna w świetle wiary Kościoła i nadrzędny cel, jakim jest nierozerwalna wierność, winien być zawsze promowany i wspierany. Należy sprawdzić i wzmocnić wszystkie sposoby służące do wspierania małżonków w ich zobowiązaniu do wzajemnej wierności i poświęcenia się dzieciom.

W ten sam sposób trzeba zastanowić się nad lepszymi metodami towarzyszenia osobom w separacji i rozwiedzionym żyjącym samotnie w życiu wiarą i miłością, która pozwoli im czuć się w komunii z Kościołem, a jednocześnie wyszukiwać odpowiednich form i języka do tego, aby głosić rozwiedzionym żyjącym w związkach niesakramentalnych, że pozostają oni dziećmi Kościoła i są w zasięgu miłosierdzia Boga; trzeba zapraszać ich do kroczenia drogą wiary i pokuty, która pomoże im poczuć w sobie miłość Ojca. W tym kontekście Relatio Synodi stwierdza: „Kościół, jako pewny nauczyciel i troskliwa matka, chociaż uznaje, że dla ludzi ochrzczonych istnieje jedynie małżeństwo sakramentalne, a każde jego naruszenie jest niezgodne z wolą Boga, to ma również świadomość słabości wielu swoich dzieci, które z trudem podążają drogą wiary. »Dlatego też, nie pomniejszając wartości ewangelicznego ideału, należy z miłosierdziem i cierpliwością towarzyszyć możliwym etapom rozwoju osób formujących się dzień po dniu… Mały krok, pośród wielkich ludzkich ograniczeń, może bardziej podobać się Bogu niż poprawne na zewnątrz życie człowieka spędzającego dni bez stawiania czoła poważnym trudnościom. Do wszystkich powinna dotrzeć pociecha oraz impuls zbawczej miłości Boga, działającej tajemniczo w każdym człowieku, niezależnie od jego ułomności i upadków« (Evangelii gaudium, 44)” (n. 24).

Właśnie tutaj widać wyraźnie znaczenie i charakter wybitnie duszpasterski ostatniego Zgromadzenia Synodalnego o Rodzinie: w żaden sposób nie jest podważana doktryna Kościoła wielokrotnie potwierdzona w ostatnich latach w różnych wypowiedziach Magisterium. Refleksja dotyczyła zastosowań duszpasterskich, sposobu, w jaki doktryna jest proponowana (np. na poziomie języka), jak pomóc w jej odbiorze i wdrożeniu, jak w sposób jasny ukazać jej potencjał służący dobru człowieka wobec tak rozpowszechnionej jej nieznajomości i niezrozumienia. Adhortacja Evangelii Gaudium podkreśla, że działalność duszpasterska Kościoła wobec trudnych i nieuregulowanych sytuacji rodzinnych powinna odzwierciedlać miłosierne spojrzenie, jakim Ojciec Niebieski obdarza i miłuje każde swoje dziecko: w konsekwencji wobec osób, które żyją w rzeczywistości wielkiego cierpienia, „prawdziwe pilną duszpasterską potrzebą jest umożliwienie tym osobom opatrywania ran, leczenia i podjęcia na nowo wspólnej drogi z całą wspólnotą Kościoła”.

Stwierdza Relatio Synodi: „By podejść duszpastersko do osób, które zawarły małżeństwo cywilne, są rozwiedzione i żyją w nowych związkach lub jedynie razem mieszkają, obowiązkiem Kościoła jest ukazanie im Bożej pedagogii łaski w ich życiu i pomoc w osiągnięciu pełni planu Boga. Idąc za spojrzeniem Chrystusa, którego światło oświeca każdego człowieka (por. J 1,9; Gaudium et spes, 22), Kościół zwraca się z miłością do tych, którzy uczestniczą w Jego życiu w sposób niepełny, uznając, że łaska Boga działa również w ich życiu, dając im odwagę do czynienia dobra, troszczenia się z miłością jedno o drugie i służenia wspólnocie, w której żyją i pracują” (n. 25). To wszystko nie ma nic wspólnego z prostacką ideą ewentualnego „rozwodu katolickiego”: medycyna miłosierdzia absolutnie nie ma na celu zatopić tonących, ale ma uratować ich łódź na wzburzonym morzu, przygarnąć, ofiarować wsparcie i opiekę. Jeśli nie zrozumie się tej fundamentalnej intencji, stanie się nieodwracalnym nieporozumieniem to wszystko, co Synod powiedział o sytuacji osób żyjących w separacji, o rozwiedzionych, rozwiedzionych będących w nowych związkach, o konkubinatach, o związkach nieformalnych i o związkach osób tej samej płci.

Bycie świadkiem prawdy zespolone z postawą miłosierdzia musi stać się prawdziwym stylem działalności duszpasterskiej Kościoła. Relatio Synodi nie waha się powiedzieć: „Dlatego właśnie nowy wymiar duszpasterstwa rodzin polega dziś na zwróceniu uwagi na sprawę małżeństw cywilnych między mężczyznami a kobietami, na małżeństwa tradycyjne i, przy uwzględnieniu należnych różnic, także na współżyjących. Kiedy związek osiąga znaczną stabilność poprzez więź publiczną, charakteryzuje się głębokim uczuciem, odpowiedzialnością w odniesieniu do potomstwa, zdolnością do przezwyciężania prób, to może być przeżywany jako okazja, której należy towarzyszyć w rozwoju ku sakramentowi małżeństwa” (n. 27). Szczególny aspekt tej troski duszpasterskiej wobec rodzin zranionych lub podzielonych dotyczy dbałości w postępowaniach prowadzących do stwierdzenia ważności czy nieważności związku małżeńskiego. Przede wszystkim w czasach takich jak nasze – kiedy tak wiele par małżeńskich dotyka dramat upadku ich planu miłości i wiele z nich próbuje odbudować życie uczuciowe poprzez zawieranie nowych związków i małżeństw cywilnych – ten aspekt posługi Kościoła wobec rzeczywistości rodziny odgrywa istotne znaczenie. Ponadto uczciwe spojrzenie pozwala stosunkowo łatwo dostrzec, że niemało małżeństw zawartych w Kościele można by uznać za nieważne, w szczególności jeśli zwrócimy uwagę na obecność elementu wiary koniecznego do ważnego przyjęcia sakramentu, oczywiście bez dewaluacji znaczenia prawowitej intencji, która ochrania ważność związku małżeńskiego.

Aby móc orzec w sposób skuteczny i prosty ewentualną nieważność związku małżeńskiego, wzięto pod uwagę różne hipotezy: „Duża liczba ojców synodalnych podkreślała konieczność uczynienia jeszcze bardziej dostępnymi i sprawnymi, być może całkowicie darmowymi, procedur stwierdzenia przypadków nieważności [małżeństwa]. Wśród propozycji wymieniano: przezwyciężenie konieczności podwójnego zgodnego orzeczenia; pozostawienie możliwości określania drogi administracyjnej pod kierunkiem biskupa diecezjalnego; proces doraźny, który miałby być stosowany w przypadku oczywistej nieważności. Niektórzy ojcowie byli jednak przeciwni tym propozycjom, gdyż nie gwarantowałyby one wiarygodnego orzeczenia. Trzeba podkreślić, że we wszystkich tych przypadkach chodzi o potwierdzenie prawdy co do ważności związku. Według innych propozycji należałoby uwzględnić możliwości uwypuklenia roli wiary narzeczonych w odniesieniu do ważności sakramentu małżeństwa, podkreślając przy tym, że wśród ochrzczonych wszystkie ważne małżeństwa są sakramentem” (n. 48). Ponadto chociaż nie jest ona zgodna z nauką katolicką o nierozerwalności małżeństwa, ścieżka obrana przez Kościół prawosławny, aby dopuścić do drugiego lub trzeciego ślubu po odbyciu drogi pokutnej, zachowując ważność związku poprzedniego, może przyczynić się pogłębienia możliwości poszerzenia praktyki „przywileju pawłowego” (Kan. 1143–1147: na korzyść wiary małżonka ochrzczonego) oraz „przywileju Piotrowego” (Kan. 1142: rozwiązanie „przez łaskę” małżeństwa zawartego i nieskonsumowanego). Te przypadki mogłyby zostać rozwiązane poprzez dopuszczenie „przez łaskę” przyznania rozwiązania związku, której Ojciec Święty mógłby udzielić biskupom diecezjalnym. Wszystkie te hipotezy są przedmiotem refleksji w odniesieniu do przyszłego Synodu Zwyczajnego poświęconego rodzinie, aby zapewnić Papieżowi właściwe elementy niezbędne dla Jego decyzji w tej materii, wiążącej dla całego Kościoła.

Odnośnie delikatnej kwestii dotyczącej „możliwości dostępu rozwiedzionych, którzy ponownie zawarli związki małżeńskie, do sakramentów Pokuty i Eucharystii”, w Relatio Synodi znajdują się następujące propozycje: „Różni ojcowie synodalni opowiadali się za utrzymaniem obecnej dyscypliny na mocy konstytutywnej więzi między udziałem w Eucharystii a komunią z Kościołem i jego nauczaniem o nierozerwalnym małżeństwie. Inni opowiadali się za nieuogólnianym przyjęciem do Stołu Eucharystycznego w pewnych szczególnych sytuacjach i pod ściśle określonymi warunkami, nade wszystko kiedy chodzi o przypadki nieodwracalne i związane z zobowiązaniami moralnymi wobec dzieci, które mogłyby znosić niesprawiedliwe cierpienia. Ewentualny dostęp do sakramentów musiałby być poprzedzony procesem pokutnym pod kierunkiem biskupa diecezjalnego. Trzeba jeszcze pogłębić tę kwestię, pamiętając przy tym bardzo mocno o rozróżnieniu między obiektywną sytuacją grzechu a okolicznościami łagodzącymi, zważywszy że »poczytalność i odpowiedzialność za działanie mogą zostać zmniejszone, a nawet zniesione« na skutek różnych »czynników psychicznych lub społecznych« (Katechizm Kościoła Katolickiego, 1735)” (52)* (*Ten numer RS, jak również 51 i 55 nie otrzymały większości 2/3, zatrzymując się na dość znacznym przekroczeniu progu połowy plus jeden głosów. Znak potrzeby dodatkowego pogłębienia teologicznego i duszpasterskiego w dotyczących kwestiach). Jak widać, Synod pozostawia otwartą powyższą kwestię, widząc konieczność dodatkowego procesu pogłębienia i dojrzewania, w którym musi wyrazić się synodalność całego Kościoła oraz ostateczne rozeznanie Następcy św. Piotra.

Akapit poświęcony duszpasterskiej trosce wobec osób o orientacji homoseksualnej odwołuje się jedynie do dwóch punktów Magisterium Kościoła: „Niektóre rodziny przeżywają doświadczenie posiadania wśród siebie osób o skłonnościach homoseksualnych. W tej sprawie zastanawiano się, jaki rodzaj troski duszpasterskiej byłby stosowny wobec tej sytuacji, pamiętając o tym, czego uczy Kościół: »Nie istnieje żadna podstawa do porównywania czy zakładania analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny. (…) Niemniej, według nauczania Kościoła, mężczyźni i kobiety o skłonnościach homoseksualnych powinni być traktowani z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji« (Kongregacja Nauki Wiary, Uwagi dotyczące projektów legalizacji związków między osobami homoseksualnymi, 4)” (n. 55). Właśnie dlatego, iż chodzi tutaj o znane pozycje w nauczaniu, dziwi, że głosowanie zatrzymało się na większości mniejszej niż dwie trzecie potrzebnej do zaaprobowania. Być może niektórzy ojcowie pragnęli, aby poszerzyć wypowiedź, a inni z kolei nie chcieli, aby w ogóle poruszać temat przy refleksji dotyczącej rodziny. Tak czy inaczej ten punkt dotyczy sytuacji duszpasterskich, które na pewno dotyczą również rodziny.

Wreszcie Relatio Synodi dotyka tematyki przekazywania życia, spadku liczby urodzeń i edukacji. Odnośnie do pierwszego punktu zauważa się, jak „nietrudno stwierdzić szerzenie się mentalności, sprowadzającej rodzenie życia do zmiennej planowania indywidualnego lub pary małżeńskiej. Czynniki o charakterze ekonomicznym odgrywają rolę niekiedy rozstrzygającą, przyczyniając się do silnego spadku przyrostu naturalnego, co osłabia tkankę społeczną, zagraża więzi między pokoleniami i czyni mniej pewnym spojrzenie w przyszłość. Otwarcie na życie jest istotnym wymogiem miłości małżeńskiej” (n. 57). Odniesienie do stosowania naturalnych metod odpowiedzialnego rodzicielstwa i wzmianki o pozytywnych wartościach Humanae vitae Pawła VI łączy się z mocnym wezwaniem do przyjęcia i promocji akceptacji życia na wszystkich poziomach, podejmując zadanie edukacji, które wprowadza osobę, której przekazano życie, w całkowitą rzeczywistość, oświeconą wiarą w świętej tajemnicy Boga. Na tych wyzwaniach gra się o przyszłość całej ludzkości, i zaangażowanie wspólnoty chrześcijańskiej na tym polu nabiera kluczowego znaczenia dla służby spraw człowieka i jego losu.

 

Zakończenie

Podsumowując, można się zapytać, jaki to obraz Kościoła przekazał pierwszy Synod Biskupów pod przewodnictwem Ojca Świętego Franciszka. Nie zawaham się powiedzieć, że jest to przede wszystkim obraz matki, która rodzi, towarzyszy i wspiera wszystkich synów Boga, bez żadnego wyjątku, stając się dla nich obliczem nieskończonego miłosierdzia Bożego serca. To nie Kościół odnoszący się do samego siebie, ale Kościół „wychodzący”, w służbie całego człowieka w każdym człowieku, dla zbawienia każdego stworzenia, właśnie tak starający się celebrować chwałę Boga jako Kościół „synodalny”, zaangażowany w dialog ze złożonością kultur, gotowy postawić wszystko na rodzinę jako życiodajną komórkę przyszłości świata. Tak więc nade wszystko Kościół „synodalny”. To sam Papież Franciszek podkreślał ten aspekt, zwracając się do członków Synodu 18 października: „W duchu kolegialności i synodalności przeżyliśmy naprawdę doświadczenie »synodu«, procesu synodalnego, wspólnego pielgrzymowania. (…) podobnie jak na każdej pielgrzymce były chwile szybkiego marszu, jakby pragnienie pokonania czasu i jak najszybszego osiągnięcia celu. Były też chwile zmęczenia, jakby chciało się powiedzieć: dość. Były też inne chwile entuzjazmu i zapału. Były chwile głębokiego pocieszenia, kiedy słuchaliśmy świadectw prawdziwych pasterzy, którzy roztropnie biorą sobie do serca radości i łzy swoich wiernych. (…) były też chwile przygnębienia, napięć i pokus”. Kto tak jak ja przeżył Synod od wewnątrz, może tylko potwierdzić ten opis, który odpowiada obrazowi Kościoła, który nie jest obwarowany swoimi pewnościami, ale wsłuchany w znaki czasu, gotowy do podejmowania działań, by odpowiedzieć na Boże wołania i do poświęcania się dla dobra wszystkich ludzi, do których został posłany. To taki Kościół, gdzie wszyscy muszą czuć się zaangażowanymi uczestnikami, każdy zgodnie z obowiązkami wypływającymi z otrzymanych darów; Kościół tworzony przez ochrzczonych i dorosłych w wierze, którzy w pełnej wolności wypowiedzi i we wzajemnym słuchaniu starają się rozpoznać i realizować Boże plany. Kościół, w którym ponad jakąkolwiek logiką indywidualizmu, wszyscy są powołani do wspólnego pielgrzymowania, zgodnie z etymologicznym znaczeniem słowa „synod”: wspólne pielgrzymowanie, droga do przebycia razem.

Podczas Synodu ten Kościół dorosłych i odpowiedzialnych chrześcijan okazał niebywałe zaangażowanie w podejmowaniu dialogu ze złożonością kultur całej „globalnej wioski”: obecni na Synodzie biskupi, słuchacze, eksperci reprezentowali najróżniejsze narody, wraz z ich tożsamością historyczną i duchową, połączone jednakże tą samą wiarą w Jezusa i powszechną jednością Kościoła. Zakorzenienia w różnorakich kulturach lokalnych znajdowały wspólny język w duchu katolickości, pokazując, że można wejść w dialog z innym, kiedy żyje się, będąc wiernym głębokiej tożsamości. To pozwala przekraczać różnice i je scalać. Stało się tak, że podjęto wyzwania dotyczące rodziny w jej najprzeróżniejszych kontekstach, nie negując w żaden sposób Bożego planu względem ludzkiej miłości w pełni objawionego w Chrystusie. Podkreślono natomiast konieczność niesienia wszystkim Ewangelii rodziny, bez względu na sytuacje, w których owo głoszenia ma się realizować.

 

Charakter globalny i lokalny wymiaru Kościoła oddziaływają na siebie w głębokim doświadczeniu „jedności katolickiej” (communio catholica), będąc w tym sensie jedynym organizmem na świecie o charakterze „glokalnym” (neologizm wyrażający globalny i lokalny jednocześnie – tłum), który służy promocji całego człowieka w każdym człowieku. Bez próby zamazywania bogactwa różnych tożsamości, katolickość Kościoła staje się jeszcze bardziej wyrazista współdziałająca z innymi darami, różnorodność jawi się jako płodny teren dla uniwersalnej jedności. Inkulturacja jednej wiary w wielorakich językach i historii nie umniejsza wartości tego co ludzkie, ale ją ożywia i oczyszcza od wewnątrz, przynosząc jej nowe światło Ewangelii. To w taki sposób Synod przemówił do rodzin świata, żyjących zarówno w kontekstach tradycyjnych, jak i tych naznaczonych przez głębokie przemiany. Od Chin do Ameryki Łacińskiej, od Północy i Zachodu Europy do Południowego świata, od Ameryki do Afryki, od Indii do półkuli południowej, sprawa rodziny i miłości która ją umacnia i stanowi siłę przyciągania, wybrzmiewa poprzez Kościół jako dobra nowina i staje się szkołą prawdziwego człowieczeństwa (GS, 52)

To właśnie taki Kościół jawi się poprzez Synod, stojący zdecydowanie po stronie rodziny, pomimo wszelkich trudności i prób na jakie jest ona narażona i które utrudniają jej codzienną drogę, związanych ze światem pracy, różnorodnością polityk i ekonomii, rosnącą kruchością więzi ludzkich. Kościół bardzo przekonany, że to właśnie rodzina jest środowiskiem wzrastania dla każdego we własnym człowieczeństwie, jego uspołecznienia, siecią życia która otwiera na wiarę i na wspólnotę Kościoła, drogą uświęcenia we wzajemnej pomocy. Budowanie takiego Kościoła w prawdzie i poprzez konkretne uczynki codzienności to naprawdę wielkie wyzwanie. Papież Franciszek przypomniał, że na tej drodze jest wiele pokus do przezwyciężenia, takich np. jak „chęć zamknięcia się w literze prawa i nie pozwolenia aby Bóg nas zadziwił i zaskoczył, zamknięcia się w tym co już znamy i niechęci otwarcia się na to, czego musimy się jeszcze nauczyć i do czego jeszcze dojść”. Pokusy „nadgorliwości, zbytniej skrupulatności lub nadopiekuńczości, albo tradycjonalizmu w dzisiejszym znaczeniu”. A także pokusy taniego i łatwego dobrodziejstwa, którym próbuje się „uleczyć objawy, a nie ich przyczyny i korzenie”; te, które pragną wszystko i od razu, żądając aby zamienić kamienie w chleb i „przerwać długi, ciężki i dotkliwy post”. Albo jeszcze te, które chciałyby zamienić chleb w kamienie, aby „rzucić nimi w grzeszników, słabych i chorych”, zamieniając je w „ciężary nie do uniesienia”. Pokusa zejścia z krzyża aby „zadowolić ludzi, zamiast pozostania na nim, aby wypełnić wolę Ojca”, zaniedbując tym posłuszeństwo prawdzie, „uważając się za jej właścicieli i rządców”, zamiast być na jej służbie; używając do tego wyszlifowanego i małostkowego języka, tak by wiele mówić i nic nie powiedzieć. Stanąć po stronie rodziny oznacza dzisiaj poruszać się pomiędzy tymi naprzeciwległymi brzegami, wybierając w ten sposób drogę trudną i wymagającą służby człowiekowi, ale jednocześnie konstruktywną i zgodną z planem Stwórcy, który tylko z miłości do swojego stworzenia wezwał je do realizacji podstawowego powołania, jakim jest właśnie miłość.

EWANGELIA RODZINY POMIĘDZY PRAGNIENIEM, DAREM I WYZWANIAMI

W odniesieniu do ostatniego Zgromadzenia Synodu Biskupów

(Toruń, Polska, 28 października 2014 r.)

ks. abp Bruno Forte, Metropolita Chieti–Vasto

(Ostateczna wygłoszona wersja wykładu inaugurującego dostępna TUTAJ

Wpisy powiązane

Skąd się biorą święci? Historia, wiara i droga do świętości

Klaretyni: 50 lat Domu zakonnego we Wrocławiu

Najobszerniejszy komentarz do „Reguły” św. Benedykta w Polsce