Ósmy dzień Wielkiego Odpustu Tuchowskiego odbył się pod hasłem: Wraz z Maryją uczcijmy Jezusa. Kaznodzieje odpustowi przybliżali dzisiaj kolejną część Eucharystii, jaką jest dziękczynienie po Komunii Świętej. Pierwszej Mszy Świętej, sprawowanej tradycyjnie bez homilii, przewodniczył o. Edward Nocuń CSsR – spowiednik braci kleryków i rekolekcjonista, były prowincjał i emerytowany wykładowca w tuchowskim seminarium redemptorystów. Rozpoczęła się ona o godzinie 6:00 w kaplicy polowej.
Po Mszy Świętej brat Stanisław Stańczyk CSsR odśpiewał wraz z pielgrzymami Godzinki ku czci Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
Głównym celebransem i zarazem kaznodzieją odpustowym na Mszy Świętej o godzinie 7:00 był o. dr Sylwester Pactwa – socjusz prefekta WSD w Tuchowie, wykładowca i rekolekcjonista. W kazaniu o. Sylwester zauważył, że dla ogromnej większości z nas Eucharystia stała się chlebem powszednim. Niedzielna Msza jest czymś, bez czego nie wyobrażamy sobie życia. Dlaczego tak jest? Bo zdajemy sobie sprawę, że bez niedzielnej Eucharystii faktycznie nie damy rady żyć, stawiać czoła trudnościom kolejnego tygodnia. Ojciec zwrócił też uwagę, że kiedy kogoś kochamy, przyjaźnimy się, to chcemy z tym kimś być i jesteśmy w stanie ku temu usunąć wszystkie przeszkody. Podobne powinno być nasze podejście do spotkania się z Jezusem w Eucharystii.
W I czytaniu z księgi Ezechiela zawarty jest piękny obraz wody wypływającej ze świątyni i oczyszczającej świat. Jest to zapowiedź Eucharystii. W naszym życiu często stery przejmuje zło, nienawiść itp. Lekarstwem na to jest Eucharystia, na której Jezus leczy każdą sferę naszego życia. W dalszej części kazania o. Pactwa pochylił się nad dziękczynieniem po Komunii Świętej. Zauważył, że zazwyczaj jest ono na Mszach wypełnione pieśniami. Głośny śpiew nie jest czymś codziennym. Nie śpiewa się głośno z byle powodu, ale na uroczystościach, meczach. W kościołach też powinniśmy głośno śpiewać. My zaś w naszych świątyniach zachowujemy się zachowawczo, czujemy wstyd. Śpiew to wyrażenie naszej radości i wdzięczności z przyjścia do nas Jezusa! – pouczał ojciec. I kontynuował: istnieją także dziękczynienia w ciszy. Też są one bardzo piękne i dobre. Moment ciszy po przyjęciu Komunii Świętej jest momentem bardzo intymnym. Także jest to czas, aby poprosić Jezusa, by był z nami w tym, co nas tego dnia czeka. Czcić Boga możemy tak przez głośny śpiew, jak i przez cichą modlitwę. Pewne rzeczy można usłyszeć tylko w ciszy. Delikatny głos Bożego powołania od Boga usłyszeć można niemal tylko w ciszy i skupieniu.
Komunia Święta to nie jest pokarm aniołów, tylko grzeszników – przekonywał o. Pactwa. To nasz pokarm na drogę do nieba. Każda Msza Święta powinna być pełna poprzez przyjęcie Komunii Świętej. Upadłeś? Walcz! Biblia poucza: ,,Siedem razy na dzień upada sprawiedliwy i siedem razy wstaje’’. Dobry człowiek popełnia błędy. Miarą jego wartości jest ciągłe nawracanie się i powstawanie z grzechów. Chrześcijanin ma się stale upodabniać do Chrystusa. Ma być po nas widać, że jesteśmy jak On, że On w nas jest. To naprawdę jest możliwe – nie miał wątpliwości ojciec. Uzdrowienie naszych rodzin, wspólnot, systemów politycznych, ojczyzn jest możliwe tylko przez ludzi Bożych. A każdy z obecnych na Odpuście ma wszystko, aby takimi się stać.
W końcowej części swej homilii o. Sylwester zwrócił uwagę na postawy liturgiczne, bardzo istotne we właściwym przeżywaniu liturgii. W Kościele łacińskim istnieją trzy główne postawy: stojąca, siedząca i klęcząca. To są właściwe postawy liturgiczne. Katolicy mają obowiązek pilnować ich i nie dodawać do nich postaw niewłaściwych. Stąd apel o. Pactwy – nie kucajmy na Mszy Świętej! Nie możesz klęknąć? Stój! – to jest postawa zwycięstwa.
Na koniec kazania ojciec przypomniał, że mamy czynić z Jezusa centrum swojego życia. To właśnie znaczy prawdziwie uczcić Jezusa. W naszym sercu jest tylko jedno miejsce. Albo ono będzie należało do Jezusa, albo do bożka. I przestrzega: Każdy z nas może być takim egoistą, że nie będzie myślał o nikim poza sobą, będzie dla samego siebie bogiem. Ale też druga osoba druga może się też stać dla nas bożkiem. Nawet nauka, praca i kariera – te wszystkie rzeczy mogą być dla nas jak Bóg. A dopiero jak Jezus zajmie pierwsze miejsce w sercu każdego, wszystko będzie jak należy. Nie osiągniemy tego bez karmienia się Eucharystią co tydzień. Maryja stojąca pod krzyżem przyjmuje nas za swoje dzieci. Ufamy, że Ona nauczy nas prawdziwej czci dla Jej Syna. Ona na pewno nie zawiedzie tych, którzy w Niej pokładają nadzieję.
O godzinie 8.40, tak jak w poprzednie dni, poprowadzona została modlitwa o powołania kapłańskie, zakonne i misyjne. W tym dniu prowadziły je siostry ze Zgromadzenia Sióstr Sług Jezusa – jednego z bezhabitowych instytutów wywodzących się od bł. Honorata Koźmińskiego.
Msza Święta wotywna o godzinie 9:00 zgromadziła na dziedzińcu sanktuaryjnym członków grup modlitewnych św. Ojca Pio i pokaźną grupę innych jego czcicieli. Najświętszej Ofierze przewodniczył i zarazem słowo wygłosił ks. prałat Andrzej Liszka – proboszcz w Krynicy-Zdroju i diecezjalny koordynator tych grup. Rozpoczął kazanie od zacytowania utworu Ave Verum Mozarta – „Witaj prawdziwe Ciało, narodzone dla nas z Maryi Dziewicy” – hołdu tego genialnego kompozytora dla tajemnicy Wcielenia i Eucharystii.
Swe właściwe kazanie ksiądz prałat rozpoczął od medytacji nad głębokością i pokorą miłości patrona pielgrzymki – św. Ojca Pio do Matki Bożej – była ta miłość w niego wręcz wtopiona. To ta miłość i chęć jej naśladowania przywiodły pielgrzymów dzisiaj do tego miejsca – przekonywał. Następnie nawiązał do programu Odpustu, kierującego uwagę ludu na Mszę Świętą. Mottem VIII dnia są słowa: „Wraz z Maryją uczcijmy Jezusa”. Skojarzenie Maryi z Eucharystią jest prawdziwe, słuszne i cudowne. Maryja zawsze kryje się za swoim Synem, nie odbiera mu cienia uwagi. Ale zawsze przy Nim jest: w żłóbku, pod krzyżem i na każdej Eucharystii. Św. Ludwik powiedział, że prędzej można byłoby odłączyć promienie od słońca niż Maryję od Jezusa. Maryja jest tym samym Ciałem, które otrzymał Jezus – Ciało z Jej ciała i kość z Jej kości. Ciało i Krew Chrystusa niosą nam w Eucharystii delikatną woń Maryi. Ona czuwa przy każdym tabernakulum jak przy grocie w Betlejem i przy każdym ołtarzu jak pod krzyżem – grzmiał z ambony ksiądz Andrzej Liszka.
Kontynuując ten wątek, kapłan przekonywał, że Maryja jest z nami na każdej celebracji eucharystycznej, tak jak była obecna pod krzyżem. Stała tam Ona – dzielna, mężna. Nie upadła, nie szlochała. Matka Bolejąca, przepełniona współczuciem, rozumiejąca, że dokonuje się tu coś większego, niż jest to w stanie ktokolwiek pojąć, że Jej Syn jest okupem za grzechy i zło całego świata. Ile cierpienia Maryja musiała znieść już wcześniej, zanim trafiła na Kalwarię! Po kolei opuszczali Jezusa kolejni apostołowie, w tym Piotr, który miał być skałą.
Każda Msza św. jest uwielbieniem i dziękczynieniem. Jest darem po to, aby całe nasze życie było jednym, wielkim uwielbianiem, uczczeniem Jezusa. Maryja uczy nas relacji z Jezusem na Eucharystii. Mamy zbliżać się do Niego w zaufaniu i z bojaźnią. Ludzkość dwa tysiące lat temu nie uszanowała Jezusa, którego przyniosła im Maryja. Dlatego też jakakolwiek nasza beztroska na Mszy św. jest nie na miejscu. Musimy wciąż na nowo podejmować starania, aby w tym darze zobaczyć samego Dawcę, by Najświętszego Sakramentu nie traktować jako rutyny, ale patrzeć na Niego z czcią i szacunkiem. Patrzeć, przyjmować z godnością i czystym sercem. A Maryja niesie nam swego Syna w Niepokalanym Sercu. Zaczerpnijmy chętnie z tego najpewniejszego źródła.
O godzinie 10.40 miały miejsce drugie w tym dniu modlitwy o powołania, prowadzone przez Zgromadzenie Sług Jezusa, sióstr przybyłych na Odpust z pobliskiego Burzyna. Siostry podzieliły się ze słuchaczami historią swego instytutu, po czym poprowadziły krótką modlitwę o powołania i za powołanych – o odwagę i wierność w pełnieniu woli Bożej.
Suma odpustowa w VIII już dniu Wielkiego Odpustu Tuchowskiego miała miejsce o godzinie 11:00 w kaplicy polowej na dziedzińcu sanktuaryjnym. Posługę głównego celebransa i zarazem kaznodziei pełnił ks. infułat Adam Kokoszka z Tarnowa. Słowo skierował przede wszystkim do pielgrzymów specjalnie przybyłych na tę godzinę do tuchowskiej Matki – nauczycieli i pracowników oświaty. Zaznaczył fundamentalne znaczenie formacji i wychowania młodego człowieka. Nie przypadkowo – podkreślił – wszystkie podboje świata zaczynają się od wychowania, od wywierania wpływu na dzieci i młodzież. Zapewnił też, że od Boga dostaliśmy już ponadczasową normę wychowania – Biblię. Wracajmy do niej w czasach, kiedy tylu rodziców zrzeka się prawa do wychowania na rzecz różnych grup, instytucji czy rządów.
Ewangelista Jan precyzuje w Ewangelii źródło życia – jest nim Serce Jezusa, przebite na krzyżu, z którego wypłynęła krew i woda. Wychowanie chrześcijańskie ma bowiem wymiar również ponadziemski – wieczny, zbawczy. Ksiądz infułat przywołał trzy najbardziej istotne zasady pedagogiczne według Prymasa Tysiąclecia, Stefana Wyszyńskiego – wielkiego wychowawcy narodu i czciciela Matki Bożej: Po pierwsze: szacunek do każdego człowieka. Nieważne, jaki ten człowiek jest. Jego godność wynika z jego człowieczeństwa. Po drugie: umiłowanie Ojczyzny. Nie nacjonalizm, ale zdrowe podejście do narodu, naturalna miłość doń. Bo naród, który odcina się od swoich korzeni, historii, to naród renegatów. Nie wolno sprowadzać narodu do jego stanu pierwotnego – mamy 1000 lat historii, którą nasze pokolenie ma przywilej kontynuować i rozwijać, a nie grzebać. Po trzecie: mocna wiara w Boga i oddanie Matce Bożej. Prymas Wyszyński pragnął, aby cała Polska była z ducha, przekonania i moralności katolicka. Pragnął, aby polski Kościół i ojczyzna zawierzone zostały Maryi i szły do Boga drogą Matki Bożej.
Pod koniec ksiądz Adam Kokoszka przekonywał i pouczał, że nie można budować silnej ojczyzny, nie strzegąc młodych pokoleń przed złym ziarnem kłamstw i ideologii. Trzeba siać dobre ziarno zdrowej moralności i wiary z nadzieją, że wyda ono dobry owoc w swoim czasie. Szczerze wyznał przed zgromadzonymi: ,,Jestem pewien, że od nauczycieli i wychowawców dziś dalej bardzo dużo zależy’’. Nie jest to zawód, bo jak głosił kard. Wyszyński – wychowawcy i nauczyciele nie mogą zawieść.
– Inne zawody – tak, ale nie wy – powtórzył infułat Kokoszka. Na koniec zwrócił uwagę zgromadzonych na Matkę Bożą. Zachęcił do zawierzenia Jej, aby odczuć w swej duszy to, co papież Franciszek po wizycie na Jasnej Górze – spojrzenie Matki. Zachęcił też obecnych do patrzenia w przyszłość z optymizmem i nadzieją, która ulokowana w Bogu zawieść nie może.
Koronka do Bożego miłosierdzia o godzinie 14.45 tradycyjnie rozpoczęła drugą część dnia odpustowego. Poprowadziły ją siostry Sługi Jezusa.
Chwilę po koronce, w Godzinę miłosierdzia rozpoczęła się piąta tego dnia Eucharystia, gromadząca na placu, w cieniu tuchowskiej bazyliki gromadę dzieci: pielgrzymkę dziewczęcej służby maryjnej, ministrantów i lektorów, a także zespoły scholi z wielu różnych parafii. Głównym celebransem oraz tym, który skierował słowo Boże do młodych był ksiądz Artur Mularz – dyrektor Szkoły Nowej Ewangelizacji w Tarnowie. W skierowanym do dzieci, ale i do ich opiekunów kazaniu przytoczył postać błogosławionego Carlo Acutisa. Ten młody człowiek traktował Eucharystię jako najważniejsze wydarzenie swego życia, wręcz ubolewał nad ślepotą ludzi goniących za marnościami, podczas gdy do szczęścia i przemiany świata potrzeba jedynie, by wszyscy poznali i pokochali Jezusa dającego się nam w Eucharystii.
Ksiądz Artur zapytał zebranych: Co to znaczy czcić Jezusa z Maryją? Co to znaczy – prawdziwie czcić Jezusa? I najważniejsze: Jakiego Jezusa czci Maryja? Odpowiedzi wg księdza Mularza dostarcza nam Słowo Boże – postać Maryi stojącej pod krzyżem. Jaką prawdę ukazują nam trzy usłyszane dziś w Ewangelii słowa Jezusa? Po pierwsze: testament z krzyża. Jezus, utożsamiając się z Janem, powierza mu swoją Matkę, troszcząc się o Nią w chwilach największej próby. Jan zaś reprezentuje całą ludzkość. Jezus pokazuje, że aby troszczyć się o kogoś, nie trzeba być silnym i wpływowym. Wystarczy miłość. Maryja czci Jezusa konającego, wyszydzonego, oskarżonego, odrzuconego – sponiewieranego, wreszcie umierającego. Ten Chrystus to obraz Kościoła, zwłaszcza dzisiaj. Takiego Jezusa widzimy na każdej Eucharystii – mówiącego: „Pragnę”. Bóg ma w Jezusie ciało takie jak każdy człowiek – nieodporne na ból, cierpienie, strach. Na Eucharystii znajdujemy Jezusa także jako człowieka, który doskonale nas rozumie, bo wszelkiego zła doświadczył w najbardziej przerażający sposób. I ciągle jest spragniony w Kościele i ciągle w nim cierpi, ponieważ są tam jego cierpiące dzieci. Jezus pragnie przede wszystkim naszego przyjęcia i odwzajemnienia Jego miłości. Jezus pragnie, abyśmy mieli życie w obfitości. Takiego Jezusa Maryja czci, takiego Jezusa Maryja uwielbiła do końca.
Kapłan przypomniał zebranym, że Jezus umiera w sposób najbardziej hańbiący, przez co mówi wszystkim pokoleniom: Jestem z tymi wszystkimi najbardziej wzgardzonymi i odrzuconymi, tymi sponiewieranymi przez własne grzechy, wybory, a może przez decyzje innych, choćby najbliższych. Jezus jest właśnie dla nich, dla nich przyszedł. W ostatnim niemal momencie wymawia jeszcze jedno słowo: „Wykonało się”. Krzyż Jezusa to nie jest Jego ostatnie słowo. Pamiętajmy o Zmartwychwstaniu: jeśli w naszym życiu nie jest dobrze, znaczy to, że nie jest to jeszcze koniec. Biblia zapewnia, że będzie dobrze. Na koniec zachęcił zebranych, aby jak Carlo Acutis prosili Jezusa, by po przyjęciu Eucharystii ten zamieszkał w ich sercach jak w swoim niebie.
O godzinie 16.30 jak codziennie wyruszyła spod sanktuarium grupa niestrudzonych pielgrzymów pod wodzą brata Michała Zielińskiego CSsR. Ich celem były dróżki różańcowe, na których uczcili Matkę Najświętszą poprzez rozważanie tajemnic światła różańca świętego.
Natomiast już o godzinie 17.15 na rozgrzanym dziedzińcu sanktuaryjnym odbyła się Droga krzyżowa, poprowadzona przez braci kleryków z tuchowskiego seminarium.
Popołudniowy maraton modlitwy zwieńczyły Nieszpory maryjne, odprawione o godzinie 18:00 pod przewodnictwem o. Pawła Zyskowskiego CSsR – duszpasterza tuchowskiej parafii prowadzonej przez redemptorystów.
Wszystko to miało przygotować wiernych pielgrzymów do jak najlepszego przeżycia spotkania z Panem w tajemnicy Eucharystii. Rozpoczęła się ona po nieszporach o godzinie 18:30. Przewodniczył jej Jego Ekscelencja ksiądz biskup Wiesław Lechowicz – biskup pomocniczy tarnowski oraz delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. emigracji. Msza zgromadziła pomimo upałów pokaźną liczbę pielgrzymów – czcicieli Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Niepokalanego Serca NMP, Róż Różańcowych oraz przyjaciół Radia Maryja. W kazaniu ksiądz biskup wspomniał o problemie, z którym bardzo często sam się spotyka, a mianowicie: trudnością z przekazaniem wiary dzieciom przez ich rodziców, trudnością z nauczeniem dzieci szacunku i miłości do Eucharystii. Dziś już argument autorytetu i obowiązku nie działa na młodych, potrzebny jest przykład rodziców – ich własnej głębokiej świadomości eucharystycznej i miłości do Jezusa ukrytego pod postaciami chleba i wina. Ksiądz biskup zachęcił zebranych do zwrócenia się z tymi oraz innymi kłopotami do Matki Najświętszej. Maryja z pewnością potrafi dobrze poradzić także w tego typu „nowoczesnych” sprawach.
W dalszej części słowa ks. biskup pochylił się nad odczytywaną Ewangelią. Pouczał, że pod krzyżem Maryja stała – jest to postawa głębokiego szacunku. Od tego obrazu ksiądz biskup przeszedł następnie do sprawy drażliwej w czasach pandemii: o godnym sposobie przyjmowania Komunii Świętej. W tych sporach przycichła jakby niesamowitość samego znaczenia tego wydarzenia, przez które następuje najgłębsze zjednoczenie człowieka z Jezusem, zjednoczenie, którego moc i głębia przewyższają wszystko, co znamy – porównywalne chyba tylko ze zjednoczeniem matki z jej ukrytym w łonie dzieckiem. W tym świetle spory o sposób przyjęcia Pana Jezusa do ust czy na rękę nie mają już takiego znaczenia. Maryja stała pod krzyżem zjednoczona ze swoim Synem w sposób duchowy tak dogłębnie, że aż nierozerwalnie, przemożnie. Jezus często nauczał: ,,Ja i Ojciec jedno jesteśmy’’. Po Komunii Świętej możemy i my powiedzieć: Ja i Jezus jesteśmy jedno. Powiedział też Jezus: ,,Kto spożywa moje Ciało, trwa we Mnie, a Ja w nim – będzie żył na wieki’’.
Eucharystia to też dziękczynienie. Jest pewne, że spojrzenie Jezusa na krzyżu nie raz spotkało się ze wzrokiem Matki. Było to spojrzenie pełne miłości. Spojrzenie Jezusa z obrazu Jezusa Miłosiernego jest spojrzeniem ukochanego oświadczającego się nam, wyznającego swą ogromną miłość. Jest to dokładnie to samo spojrzenie, jakim patrzył Jezus na krzyżu. Biskup mocno zachęcał, aby nie bać się ciszy po przyjęciu Komunii. I tak nie znajdziemy słów, aby opisać to, czego dostąpiliśmy, więc trwajmy przy Nim w ciszy serca. W relacji z Jezusem On ma nas ,,na oku’’, ale w ten sposób, że się o nas troszczy. Na Eucharystii my powierzamy Bogu nasze trudności, słabości i obawy, a On daje nam swe życie, daje nam samego siebie. Dlatego tak ważne jest dziękczynienie po Komunii Świętej. W ciszy albo słowami, jeśli potrafimy. Biskup Wiesław przyznał, że po przyjęciu Ciała Jezusa często wspomina Ewangelię i czytania z liturgii słowa z danego dnia. Słowo Jezusa jest słowem życia, tym, co Jezus chce do nas powiedzieć. Innego słowa życia wiecznego nie znajdziemy u nikogo innego. Św. siostra Faustyna po przyjęciu Jezusa w Eucharystii czuła cały czas Bożą obecność. Nigdy nie czuła się sama, wszędzie zabierała z sobą swego Pana. Czuła Go przy sobie w każdym punkcie i każdym zadaniu w ciągu dnia.
Na koniec kaznodzieja zaapelował: ,,Chcesz się przekonać, czy naprawdę umiesz dziękować Bogu za Eucharystię? Spójrz na swoje relacje z bliźnimi – nie ma lepszego miernika wpływu Eucharystii na nasze życie niż życie pełne miłości: do Boga, ale też do bliźnich, do tych, których widzimy rzadko i tych, których widzimy na co dzień, jak sąsiedzi, teściowie, dzieci, małżonkowie, koledzy z pracy”.
Mszę Świętą jak codziennie zakończyła uroczysta procesja z Najświętszym Sakramentem wokół sanktuarium, aż pod cudowny obraz Matki Tuchowskiej, gdzie pielgrzymi pożegnali się z Tą, która w Tuchowie tron sobie obrała i która gościła ich w swoim domu.
br. Jakub Ciepły CSsR