Wielki Odpust Tuchowski – dzień czwarty

Piękną, słoneczną pogodą przywiał nas czwarty dzień odpustu – poniedziałek. Hasłem dnia były słowa: Żyjemy dziedzictwem wiary Ojców w naszym narodzie. „Abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się i nie zniechęcili, abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy”. (JP II Kraków 10.06.1979). Po pierwszej Mszy Świętej o godz. 6.00 pielgrzymi odśpiewali Godzinki ku czci Najświętszej Maryi Panny.

Eucharystii o godzinie 7.00 przewodniczył i kazanie wygłosił o. Marian Krakowski CSsR. Kaznodzieja rozpoczął homilię od przypomnienia hasła odpustowego: „Z Matką Miłosierdzia po nowe życie w Chrystusie” i dodał: „Ale po to nowe życie przez tuchowski odpust”. Wszyscy nasi poprzednicy wpatrywali się w ten sam cudowny obraz Matki Bożej Tuchowskiej, a przez niego w Matkę. Zmieniały się czasy, zmieniali się kustosze sanktuarium, a Ona wciąż taka sama. „Co nas tu ciągnie?”, pytał o. Marian. Jest jedna odpowiedź uniwersalna – jak może nie ciągnąć do Matki, inaczej bylibyśmy wyrodnymi dziećmi. Z tego miejsca wiele razy płynęło wołanie o świętość, o nowe życie, o pojednanie z Bogiem, z drugim człowiekiem. Potrzeba nam się zastanawiać jakie jest moje myślenie: ewangeliczne czy światowe? „Nowe życie w Chrystusie to przemiana pod wpływem łaski. Odrzucenie swojego zła i grzechu, by odtąd postępować według Bożego zamysłu”.  Przed każdym z nas stoi otworem droga nawrócenia, albo uporu. Idziemy tą drogą w konkretnym kraju, w Polsce. Chcemy zobaczyć z czego wyrastamy. Były dni dumne i chmurne. Mieliśmy władców świętych i zbrodniarzy, bohaterów i zdrajców. Jak pokazuje historia, nie możemy ustąpić, rezygnować z wartości, z Boga. „Ten rok jubileuszowy, (…) to rok zadawania sobie pytań o naszą wierność Chrystusowi, krzyżowi i Kościołowi, abyście nigdy nie zwątpili, nie znużyli się i nie zniechęcili”. Kaznodzieja homilię zakończył prawdą, że przychodzimy tu do Matki, by zaczerpnąć łaskę nowego życia w Chrystusie.

Modlitwę o powołania o godzinie 8.40 poprowadzili bracia klerycy z WSD Redemptorystów w Tuchowie.

Mszy Świętej o godzinie 9.00 przewodniczył o. Łukasz Wójcik CSsR, natomiast kazanie wygłosił o. Stanisław Bafia CSsR. W tej Eucharystii uczestniczyła pielgrzymka emerytów i rencistów. „Lubimy świętować jubileusze” – tymi słowami kaznodzieja rozpoczął homilię. „O czym myślimy, kiedy świętujemy jakiekolwiek jubileusze? Czasem wydaje się, że chcemy przypomnieć sobie koleje życia”. Jubileusz to jednak nie tylko przypomnienie kolei życia. Jest to przede wszystkim ucieczka od czasu. O. Stanisław przytoczył przykład francuskiego filozofa, Gabriela Marcela, który po przyjęciu chrztu w wieku 23 lat zapisał w swoim pamiętniku: „Co ja dziś zrobiłem? Co się ze mną stało? Zostałem chrześcijaninem (…) Nie wiem czy dochowam wiary, jak się potoczą losy mojego życia (…) ale zdecydowałem. Na zawsze pozostanę chrześcijaninem bo taka jest natura chrztu”. Nawiązując do tych słów, o. Stanisław zwrócił się do obecnych na placu małżonków: „Wy zrobiliście to samo, (…) ślubując: dopóki śmierć nas nie rozłączy”. Od czasu chrztu w naszym życiu jest niezmienność: nieważne, jak się potoczy życie. Na zawsze pozostaniemy chrześcijanami – ludźmi Chrystusa. Czas jest jednym z większych dobrodziejstw. Bóg stworzył nas nie jako istotę skończoną, ale jako kogoś, kto ma się kimś stawać. Kaznodzieja nawiązał również do przypowieści o siewcy. Ziemia, do której wpada ziarno, pochodzi od nas i musimy o nią dbać, by wzrastały na niej nowe pokolenia. Są nią domy rodzinne, życie codzienne, drogi po których chodzimy… Jeśli my nie jesteśmy zdolni pokochać drugiego człowieka, tym bardziej nie jesteśmy zdolni pokochać Boga. On okazuje nam coraz większą miłość – przede wszystkim przez to, że stał się człowiekiem. Teraz Bóg jest obecny tam, gdzie jest człowiek ochrzczony, więc wystarczy spojrzeć na drugiego człowieka, aby zobaczyć Boga. „Ważne jest, abyśmy jak najmocniej potrafili złączyć nowe pokolenie z Kościołem, (…) z Jezusem Chrystusem, bo ochrzczonego już nikt i nic od Boga oddzielić nie może”.

Ks. prałat Zbigniew Guzy, kapelan Światowego Związku Żołnierzy AK, był celebransem i kaznodzieją na sumie odpustowej, która zgromadziła m.in. żołnierzy AK, kombatantów i żołnierzy represjonowanych. Kaznodzieja wspomniał przykład człowieka, który przed wojną i w trakcie jej trwania był związany z ziemią tarnowską. Chwile przed obrazem Matki Bożej Tuchowskiej były dla niego zaszczytem, że może być tak blisko niej. Każdy z nas przychodzących tutaj, może powiedzieć, z czego wynika ta wyjątkowość przebywania przy Maryi. „Przychodzimy (…) by spotkać się z Matką. (…) Z Matką jest dobrze, z Matką jest bezpiecznie”. Ks. prałat zaznaczył, że są z nami ludzie wyjątkowi, bo dla nich Ojczyzna, jej wolność, niepodległość są najważniejsze. Cytując słowa, które niegdyś wypowiedział abp Sławoj Leszek Głódź, zwrócił się do zebranych: „Kto was tego nauczył? Kto was nauczył miłości ojczyzny? (…) Ktoś w was musiał ugruntować to przekonanie, że warto oddać (…) nawet to, co najcenniejsze”. Odpowiedzią na te pytania jest dom, szkoła, Kościół, Wojsko Polskie. Kochać ojczyznę to znaczy pokonywać dla niej własne słabości, bronić jej, nawet oddając własne życie. I takimi bohaterami,  wymienionymi przez kaznodzieję, są niewątpliwie: Inka, której babcia powtarzała, że trzeba kochać Polskę zawsze: w radości i smutku, w wolności i niewoli, a także kpt. Władysław Łukasik, czy Leopold Okulicki. Msza zakończyła się uroczystą procesją eucharystyczną.

O godzinie 14.45 klerycy WSD redemptorystów poprowadzili koronkę do Bożego Miłosierdzia, po której rozpoczęła się Eucharystia z udziałem grup modlitewnych Ojca Pio. Eucharystii przewodniczył i homilię wygłosił ks. prałat Andrzej Liszka. U początku homilii, odwołując się do osobistego doświadczenia z 10 czerwca 1979 roku, kaznodzieja przypomniał hasło dzisiejszego dnia. Możemy być dumni z faktu, że kolejne pokolenia zostawiły w dziejach historii trwały ślad swojej wiary, umiłowania Pana Boga i człowieka oraz troski o poszanowanie tych wartości, które wraz z chrztem Mieszka I zostały przeniesione na nasze ziemie. Polska nie była inna niż chrześcijańska. Zaistniała w momencie chrztu. Nie podcinajmy tych korzeni, z których wspólnie wyrastamy. „Naszym świętym obowiązkiem jest kochać nasze narodowe dziedzictwo, dziedzictwo naszej wiary”. A kochać ojczyznę, to pielęgnować w sobie i podtrzymywać szacunek do naszej historii, tradycji, przeszłości. Narody które zapominają, które odcinają się od swojego korzenia – stracą życie. Winniśmy przodkom pamięć, ale i zobowiązanie, że następnym pokoleniom poniesiemy to otrzymane dziedzictwo wiary. Na to trzeba nam zwrócić uwagę zwłaszcza teraz, kiedy przeżywamy 1050. rocznicę chrztu Polski. 1050 lat pada ziarno dobrej nowiny na nasza polską ziemię „Myślę, że nie będzie żadną przesadą jeżeli powiem, że ta siejba (…) przyczyniła się niejednokrotnie do uratowania od rozpadu i zagłady nasz naród”. Czym byłaby dziś nasza Ojczyzna gdyby nie ten ewangeliczny siew, gdyby nie wiara, gdyby nie Kościół, umacniany ziarnem dobrej nowiny. Kaznodzieja zakończył homilię mocnymi słowami, że jeśli zabraknie wiary – zginiemy, stąd trzeba nam prosić Matkę „z tuchowskiej Kany” o wstawiennictwo u Jej Syna, by naród zrozumiał, że Ojczyzna to dziedzictwo, że nie można odcinać się od korzeni.

Dzisiejszym nieszporom przewodniczył neoprezbiter, o. Antoni Popek CSsR.

Głównym celebransem wieczornej Eucharystii o godzinie 18.30 był o. Janusz Urban CSsR. Kaznodzieją był głoszący już rano słowo Boże – o. Stanisław Bafia CSsR. „Nie ma złego, które by na dobre nie wyszło” – od takich słów rozpoczął homilię kaznodzieja. Następnie nawiązał do postaci Dawida, kobiety „lekkich obyczajów” i do św. Pawła. Przedstawiał ich grzeszne życie, ale ukazywał jednocześnie jak zmieniło się ich życie w spotkaniu z Bogiem. I tylko w sprawach boskich podane na początku zdanie jest prawdziwe. I tylko Bóg wyprowadza ze zła grzechu. Czym jest nasz grzech? – jest naszym ludzkim wyzwaniem, prośbą skierowana do Boga. Tylko Bóg nigdy nie przegra, nie zostanie zwyciężony, nie upadnie w walce. To jest dobra nowina! W świetle historii trzeba przyglądnąć się nam samym. Bo my chyba tez jesteśmy świadkami tego, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W roku miłosierdzia zastanawiamy się nad tym czym ono jest, na czym polega. Przyzwyczailiśmy się myśleć o nim w kontekście sakramentu pokuty i pojednania. A przecież pierwszym wielkim czynem miłosierdzia Bożego jest stworzenie każdego z nas, to objawianie się prorokom w Starym Testamencie, a przez nich nam. Największym  czynem miłosierdzia było zniżenie się do nas ludzi, aby nas wynieść nas niezmiernie wysoko w Osobie Jezusa Chrystusa. Być prawdziwym wyznawcą Jezusa Chrystusa wyraża się w czynie zwanym miłością i czynie zwanym przebaczeniem. Miłość mierzy się pragnieniem bycia razem i miarą ofiary składanej z siebie. To jednak połowa chrześcijaństwa. Druga połowa to wspaniałomyślne przebaczenie. Tak wspaniałej i pozytywnej i obiektywnej i radosnej religii nigdzie nie znajdziemy! Tak wspaniałego Boga, który ze zła wyprowadza dobro nigdzie nie znajdziemy! Bóg zawsze zwycięża, nawet jeśli komuś się wydaje, że przegrywa.

Na zakończenie dnia podczas „Wieczoru Maryjnego” program słowno-muzyczny zaprezentowały Siostry Służebniczki, a właściwie ich podopieczni z Ochronki. Były wiersze, pieśni, korowód króli, a nawet tańce, które porwały niejedną osobę obecną na placu.

Jutro do Tuchowa pielgrzymować będą nauczyciele i pracownicy oświaty (o godzinie 9.00), przyjaciele misji zagranicznych i osoby wspierające misje (o godzinie 11.00) oraz Dziewczęca Służba Maryjna, schole, ministranci i lektorzy (godzina 15.00). Po wieczornej Eucharystii zapraszamy na wieczór miłosierdzia z modlitwą uwielbienia (od godziny 20.00 do 24.00).

br. Adam Dudek CSsR
br. Grzegorz Pruś CSsR

Wpisy powiązane

Epitafium ku czci ks. Leona Bemke SAC

Spotkanie przełożonych zakonów, zgromadzeń męskich archidiecezji katowickiej

19-22 listopada: Rekolekcje dla biskupów na Jasnej Górze (zapowiedź)