Uroczystości odpustowe ku czci św. Andrzeja Boboli – patrona Polski i Warszawy

Głos takich męczenników jak św. Andrzej Bobola to wołanie o to, by nie marginalizować Boga i uszanować to, co jest święte – życie ludzkie od poczęcia do naturalnej śmierci, Dzień Pański, sakramentalne małżeństwo, a także głos sumienia i głos powołania, także do służby w kapłaństwie czy zakonie – mówił w środę wieczorem bp Piotr Libera w sanktuarium św. Andrzeja Boboli na warszawskim Mokotowie. Odbyły się tam uroczystości odpustowe ku czci św. Andrzeja Boboli – patrona Polski i Warszawy.

W homilii bp Piotr Libera przypomniał, że jest biskupem diecezji, z której pochodził św. Stanisław Kostka i który podobnie jak św. Andrzej Bobola chciał zostać jezuitą, a dziś jest wespół z męczennikiem patronem Polski.

Kaznodzieja zastanawiał się, co współcześnie do ludzi mówią tacy męczennicy jak Andrzej Bobola. – Ich głos to głos sensu, bo dziś wielu ugania się za tym, co modne, popularne, nośne, medialne, ale najzwyczajniej nie pytają się o to, czy to, czego pragną i szukają – ma sens przyniesie dobre owoce i w ogóle jest godne człowieka? – mówił bp Libera.

Zdaniem biskupa, świat i jego kultura ignorują, banalizują i nie rozumieją tego głosu. – O co dziś wołają do naszych sumień męczennicy, również męczennicy naszych czasów, jak siedmiu trapistów z Algierii, dwudziestu jeden Koptów ściętych w Libanie, czy 86-letni francuski proboszcz zamordowany przy ołtarzu – pytał hierarcha.

„Myślę, że wołają o jedno: aby nie marginalizować Boga; aby uszanować i uznać za święte to, co jest święte – życie ludzkie od poczęcia do naturalnej śmierci, Dzień Pański, sakramentalne małżeństwo, następnie głos sumienia i głos powołania, także do służby Bożej w kapłaństwie czy zakonie. Czyż nie jest to współczesne wołanie o sens? – pytał zgromadzonych bp Libera.

Wezwanie świętych i męczenników dotyczy także tego, by nie banalizować Jezusa i głosu rozlegającego się w nauczaniu Kościoła, a także aby „nie brać wiary w nawias” i „nie spychać jej na margines wstydu”. – Przecież dzisiaj jest tyle ironii i obojętności, które chcą ośmieszyć i unieważnić Jezusa – mówił biskup płocki.

Nawiązał także do tego, by zgodnie z Apokalipsą podążać za swoistym „teraz” dla wiary, czyli zdecydowanym świadectwem i opowiedzeniem się za Chrystusem, które jak najszybciej trzeba złożyć. – Nie możemy czekać, aby zacząć żyć Ewangelią, gdy wszystko wokół nas będzie nam sprzyjało – cytował bp Libera papieża Franciszka z jego ostatniej adhortacji „Gaudete et exsultate”.

– Wiara to „teraz”, nie „jutro”, ani „wczoraj” – „teraz” mojego życia i jego wyzwań, słuchania Słowa Bożego i wewnętrznego zmagania się z własnymi wątpliwościami i niemocą. Czy nie tak wierzył święty Andrzej Bobola? Widzimy w jego żywocie wręcz pewną gwałtowność, determinację i wielką gorliwość – mówił hierarcha.

Za Adamem Mickiewiczem bp Libera przypomniał także różne demaskowane przez narodowego wieszcza narodowe przywary Polaków, najczęściej wyrażające się w powiedzeniu „jakoś to będzie”. – Kiedy się ogląda na później to, co ważne; kiedy się ogląda na innych; gdy się liczy na układy, znajomości; gdy nie pracuje się nad sobą i od siebie wpierw się nie wymaga – to „jakoś to będzie”. Jakoś, czyli byle jak – stwierdził bp Libera.

Podkreślił, by w takim miejscu jak sanktuarium św. Andrzeja Boboli „zdemaskować ociężałość ducha, swoją niemoc, a może bylejakość”. – Coś trzeba ze sobą zrobić, gdy stoi się nad relikwiami tak wielkiego męczennika – zaznaczył hierarcha.

Mszy św. przewodniczył nuncjusz apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio, a koncelebrowali ją m.in. bp Wiesław Lechowicz – przewodniczący Komisji KEP ds. Polonii i Polaków za Granicą i biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej Piotr Jarecki oraz ojcowie jezuici z sanktuarium i pobliskiej uczelni „Bobolanum”. W świątyni zgromadziły się jak co roku rzesze mieszkańców stolicy.

Andrzej Bobola urodził się 30 listopada 1591 r. w Strachocinie koło Sanoka. W wieku 20 lat wstąpił do jezuitów w Wilnie, gdzie odbył studia. Pracował jako kaznodzieja, spowiednik, wychowawca młodzieży. Podejmował szczególne wysiłki na rzecz pojednania prawosławnych z katolikami.

Po święceniach w 1622 r. jako misjonarz przemierzał rozległe obszary na terenie dzisiejszej Polski, Białorusi i Litwy, aby nieść Dobrą Nowinę ludziom opuszczonym i religijnie zaniedbanym.

Uwieńczeniem jego życia było męczeństwo za wiarę, którą poniósł 16 maja 1657 r. w Janowie Poleskim. Kozacy, którzy najpierw zdobyli Pińsk, a następnie schwytali i okrutnie męczyli kapłana, w końcu powiesili go na rynku miejskim za nogi głową w dół i dobili szablą. Papież Pius XI kanonizował go w Rzymie 17 kwietnia 1938 r.

Obecnie zachowane w całości relikwie św. Andrzeja spoczywają w sanktuarium pod jego wezwaniem w Warszawie na Mokotowie. Św. Andrzej Bobola od 2002 r. jest patronem Polski.

Za: www.ekai.pl

Wpisy powiązane

Kapituła warszawskich redemptorystów m.in. o statutach prowincjalnych i atakach na Radio Maryja

Dążenia Sługi Bożego o. Anzelma Gądka OCD do wyniesienia na ołtarze św. Rafała Kalinowskiego

Kokotek: prawie 100 uczestników Zakonnego Forum Duszpasterstwa Młodzieży