Uroczystości 80. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana

„Bez miłości, która zawiera w sobie także miłość nieprzyjaciół, przebaczenie nie jest możliwe. To jest nauka, której udziela nam Maksymilian Kolbe” – podkreślił abp Ludwig Schick z niemieckiego Bambergu, który przewodniczył 14 sierpnia br. Mszy św. ku czci św. Maksymiliana Kolbego w kościele parafialnym w centrum Oświęcimia. Przed liturgią metropolita, wikariusz generalny diecezji bielsko-żywieckiej ks. Marek Studenski oraz przedstawiciele władz zakonu franciszkanów konwentualnych odwiedzili były obóz Auschwitz, gdzie złożyli kwiaty pod ścianą śmierci i na historycznym placu apelowym oraz w celi, w której 80 lat temu męczeńską śmierć poniósł o. Maksymilian.

W oświęcimskim kościele pw. św. Maksymiliana Męczennika liturgii przewodniczył po łacinie abp Schick z Bambergu. Przy ołtarzu modlił się z nim wikariusz generalny diecezji bielsko-żywieckiej oraz księża dekanatu oświęcimskiego. W świątyni zgromadzili się m.in. przedstawiciele władz wojewódzkich i samorządowych. Nie zabrakło reprezentantów instytucji, organizacji religijnych i społecznych. Modliła się delegacja z rodzinnego miasta o. Kolbego – Zduńskiej Woli.

W kazaniu ks. Studenski, zastanawiając się nad szczególnością męczeńskiej śmierci o. Maksymiliana w bunkrze głodowym Auschwitz, zwrócił uwagę, że najważniejsze jest to, że Maksymilian w tym piekle na ziemi „pokonał instynkt przetrwania i samozachowawczy, pokonał samego siebie i oddał swe życie za człowieka, którego wcześniej nie znał”.

Duchowny przywołał świadectwa wielu więźniów, dla których „krok do przodu” Maksymiliana w obecności kata podczas apelu i oddanie życia za innego był nie do wyobrażenia. Zaznaczył, że nie była to jedyna taka decyzja zakonnika więzionego w Auschwitz. „On właściwie powoli umierał podczas pobytu w obozie” – dodał, wspominając, że o. Kolbe dobrowolnie rezygnował ze swoich racji głodowych, podnosił na duchu współwięźniów, rozmawiał z nimi i mówił o Bogu.

„Nikt z nas tutaj młodych nie przeżył obozu, nie mamy prawa nawet zgadywać, jak można było w tym miejscu się odnaleźć, jakie mogły być ludzkie decyzje, dramaty, tragedie” – kontynuował.

„Św. Maksymilian czy św. Teresa Benedykta od Krzyża mówią o tym, że w nieludzkim miejscu można było się zdobyć na wyżyny człowieczeństwa, że człowiek jest zdolny do wielkich zwycięstw” – stwierdził kaznodzieja, zauważając, że wpatrywanie się w Maksymiliana pozwala uwierzyć, że człowiek może pokonać swój ludzki krzyż. „Niosąc swój własny, straszny krzyż można też pomagać innym” – zauważył, przypominając, jak w ostatnich dniach życia Maksymilian pocieszał innych w bunkrze głodowym.

Jak zaznaczył ks. Studneski, Maksymilian był człowiekiem współpracującym z łaską, proszącym Ojca, by nie zabrakło mu siły do niesienia krzyża.

Arcybiskup w słowie pod koniec liturgii przypomniał, że uczestniczy już po raz 12. w uroczystościach rocznicowych ku czci św. Maksymiliana. „To jest osobiście dla mnie wielka radość i honor. Jestem oddanym czcicielem św. Maksymiliana Kolbe, a on jest przykładem miłości bliźniego i inspiratorem pojednania” – podkreślił w przesłaniu, które odczytał po polsku dyrektor Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu ks. Paweł Baran.

Reprezentujący niemiecki episkopat hierarcha podkreślił znaczenie św. Maksymiliana dla pojednania między Niemcami i Polakami po straszliwym czasie II wojny światowej. Zwrócił uwagę, że to biskupi polscy i niemieccy poprosili razem papieża Pawła VI o kanonizację męczennika Auschwitz. Odwołał się też do znanej inicjatywy pod koniec Soboru Watykańskiego, która zaowocowała słynnymi słowami „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Wspomniał, że do zainspirowanych przez Maksymiliana dzieł należą „Dzieło Maksymiliana Kolbe” i „Fundacja Maksymilian Kolbe”.

„Uniwersalna miłość i pojednanie są ze sobą ściśle powiązane. Bez miłości, która zwiera w sobie także miłość nieprzyjaciół, przebaczenie nie jest możliwe. To jest nauka, której udziela nam Maksymilian Kolbe” – znaczył abp Schick, cytując słowa Maksymiliana z listu z 1940 do przedstawiciela niemieckiego okupanta.

„Św. Maksymilian Kolbe – wzór miłości bliźniego, inspirator pojednania kieruje naszą uwagę na Bożą Rodzicielkę, Maryję, matkę Jezusa i naszą matkę, która kocha każdego człowieka w taki sam sposób. Maryja wskazuje na Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Boga, który umiłował ludzkość aż do śmierci na krzyżu. On zmartwychwstał i wstąpił do nieba. Siedząc po prawicy Ojca, działa jako sprawca wszelkiego pojednania na świecie” – dodał i wskazał, że w ten sposób ludzie mogą tworzyć cywilizację miłości i przysłużyć się pojednaniu, mimo niesprawiedliwości, przemocy i wrogości.

Wezwał, by oddawać cześć św. Maksymilianowi i szerzyć Jego kult. „To przysłużyć się nam, wszystkim ludom i narodom w dążeniu do pokoju” – zapewnił.

Jubileuszowe obchody narodzin św. Maksymiliana dla nieba odbyły się też w podoświęcimskich Harmężach. Mszy św. przewodniczył wikariusz generalny z Rzymu o. Jan Maciejowski OFMConv. Po liturgii odbył się spektakl słowno-muzyczny o św. Maksymilianie.

W kazaniu wikariusz generalny franciszkanów za Andrem Frossardem powtórzył, że ofiara Maksymiliana, gdy oddawał własne życie i ciało, była jego Eucharystią i kapłaństwem. „Mógł wypowiedzieć wobec Boga słowa: oto ofiara spełniona. Ofiara życia, pracy, wysiłku” – powiedział w kazaniu o. Maciejowski.

„Św. Maksymilian był prorokiem. Być prorokiem, to nie przewidywać przyszłość, ale ukazywać Boga człowiekowi, prowadzić do niego. Prorok to nie wróżbita, lecz ten, który potrafi żyć całkowicie Ewangelią” – sprecyzował i wskazał, że proroctwem dla współwięźniów była śmierć św. Maksymiliana. „W tym piekle zrobionym przez ludzi rozbłysła nadzieja. To tak, jakby Pan Bóg dotknął zranionej ludzkości” – zauważył.

Zdaniem zakonnika, Maksymilian jest prorokiem na dzisiejsze czasy. „Jego proroctwo mówi o rodzinie, w kryzysie ojcostwa mówi o ojcu rodziny, w kryzysie wartości o godności ludzkiej” – nadmienił.

„Tak łatwo się poddajemy, my chrześcijanie, także osoby konsekrowane. Patrzymy na zło i mówimy – co ja mogę poradzić? Przyzwyczailiśmy się do zła” – przyznał wikariusz i podkreślił, że „ofiara Maksymiliana mówi, iż są takie rzeczy w życiu, do których nie można się przyzwyczaić; takie, za które warto oddać życie. To przykład dla współczesnych kapłanów” – skonkludował.

Rajmund Kolbe urodził się 8 stycznia 1894 r. w Zduńskiej Woli. W 1910 r. wstąpił do zakonu franciszkanów we Lwowie, gdzie otrzymał imię Maksymilian. W 1912 r. rozpoczął studia w Rzymie z zakresu filozofii i teologii, uzyskując doktoraty z tych nauk, a także przyjął święcenia kapłańskie. Do Polski powrócił w 1919 r. W 1927 r. założył pod Warszawą klasztor w Niepokalanowie i wydawnictwo. Był też misjonarzem w Japonii.

28 maja 1941 r. trafił do obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Formalnie władze obozowe zarejestrowały go jako więźnia następnego dnia. Dwa miesiące później, po ucieczce jednego z więźniów, ofiarował swoje życie za nieznanego mu Franciszka Gajowniczka, wyznaczonego na śmierć głodową.

Zmarł 14 sierpnia 1941 r., dobity zastrzykiem fenolu jako ostatni z więźniów zamkniętych w bunkrze głodowym, w podziemiach bloku 11, tzw. Bloku Śmierci.

Został beatyfikowany przez papieża Pawła VI w 1971 r., natomiast kanonizacji dokonał Jan Paweł II 10 października 1982 r. W 1999 r. Ojciec Święty ogłosił św. Maksymiliana patronem honorowych dawców krwi. Patronuje także diecezji bielsko-żywieckiej.

Święty Maksymilian Maria Kolbe był franciszkaninem, założycielem największej męskiej wspólnoty zakonnej dwudziestego wieku i twórcą największego w Polsce wydawnictwa prasy i książki religijnej w Niepokalanowie k. Warszawy, założycielem ruchu maryjnego pod nazwą „Rycerstwo Niepokalanej”, męczennikiem Auschwitz (14 sierpnia 1941 r.).

Za: diecezja.bielsko.pl

Wpisy powiązane

DO POBRANIA: Biuletyn Tygodniowy CIZ 51-52/2024

Paulini zapraszają do przeżywania świąt na Jasnej Górze

RPO: ks. Michał O. w areszcie był traktowany niehumanitarnie