Symbole liturgiczne Wielkiego Tygodnia

„Bóg, który ustanowił na początku te święta, pozwala nam je teraz co roku przeżywać” – takie zdanie odnajdujemy w „Liście Wielkanocnym” z 367 r. autorstwa  św. Atanazego, biskupa.

Koleiny Zmartwychwstania

Przed nami Wielki Tydzień. Czas eksplozji symboli liturgicznych, które w teologii liturgii porównywane są do kolein drogowych. Nasze spotkanie z nimi oraz ich oddziaływanie na nas stanowią niepowtarzalną szansę. To dobry czas, by odważyć się na „jazdę po koleinach”, która może nami potrząsnąć, dotknąć i duchowo ożywić. Przyjrzyjmy się zatem nim samym, by lepiej zrozumieć ich znaczenie. Zróbmy to, by wyostrzyć wzrok, dostrzegając w nich wtajemniczające i przemieniające działanie Obecnego.

Wczoraj, dziś i na wieki

Symbolika liturgiczna jest integralnym elementem liturgii. Ona sama ma do spełnienia potrójne zadanie. Jej celem jest: przypomnieć wydarzenia z przeszłości (Chrystus „z kiedyś”), uobecnić wydarzenie (Chrystus „z dziś”) i zapowiedzieć to, co nas czeka (Chrystus „z przyszłości”).

Aby przybrać właściwe nastawienie do symboli, które spotykamy w liturgii, szczególnie istotny jest ich drugi, uobecniający cel. Ze wsparciem przychodzi nam tutaj żydowskie rozumienie wydarzeń religijnych. Ludzie Bliskiego Wschodu inaczej rozumieją historię niż my. Dla nich historia biblijna z przeszłości w momencie spotkania z nią w wydarzeniu religijnym jest nadal żywa i aktualna. To, co jest wspominane, jest jednocześnie czymś dziejącym się aktualnie. Historia biblijna jest przeżywana i dzieje się teraz, z moim w niej udziałem.

Dlatego niezbędne jest właściwe mentalne nastawienie wobec spotkania z wydarzeniami Wielkiego Tygodnia. Warto przenieść bliskowschodnie „teraz” na grunt Wielkiego Tygodnia, by aktywniej i owocniej uczestniczyć w symbolach liturgii.

„Viva Cristo Rey!” – Niedziela Palmowa

Niedziela Palmowa rozpoczynająca Wielki Tydzień akcentuje prawdę o Chrystusie jako Królu. To doskonałe potwierdzenie i podsumowanie motywu Królestwa Bożego, przewijającego się w nauczaniu Jezusa. Wjazd na osiołku do Jerozolimy pokazuje nam pokorę Boga i jednocześnie zaprasza nas do praktykowania tej cnoty. Każdy z nas w tym dniu może stanąć razem z wiwatującymi: „Hosanna Królowi Dawidowemu” i podpisać się pod tym wezwaniem. Może je wypowiedzieć jako akt wiary. Może krzyknąć jak bł. Jose Luis Sanchez podczas męczeństwa: „Viva Cristo Rey!” – „Niech żyje Chrystus Król!”.

Scena ta jest doskonałą okazją do tego, by na nowo w swoim życiu zdecydować się na panowanie Boga; by jeszcze raz podjąć ryzyko uwzględnienia Go w swoim życiu. Tego dnia możemy intensywniej „zgodzić się na Boga”, o co ciągle apeluje w swoim nauczaniu papa emeritus – Benedykt XVI.

Pan wjeżdża do miasta, które wita go palmami i gałązkami. One same, choć początkowo wyrażają radość, w perspektywie dalszej zapowiadają coś innego: są symbolem pierwszego ołtarza męczeństwa i ofiary. Wiemy, że Jerozolima wkrótce stanie się przestrzenią liturgiczną, w której Chrystus Pan za cenę najwyższą z możliwych (oddanie życia), przejdzie drogę odkupienia człowieka.

„Sala na górze” –  Wielki Czwartek

Wielki Czwartek to dzień obecności Pana w symbolu „sali na górze”, którą On sam poleca przygotować. Sala ta w liturgii ma niejako dwa poziomy. Pierwszy ma miejsce do południa – to spotkanie biskupa ze swoimi kapłanami. Wydarzenie symbolizujące komunię wybranych i uświęcenie posłanych. To okazja, by czerpać soki  i duchowe umocnienie z kapłańskiego spotkania. To widok „Dwunastu w wielokrotności” lokalnego Kościoła, którzy odnawiają swoje przyrzeczenia –  osobiste „chcę” dla Chrystusa. To dogodna sposobność do pochylenia się nad otrzymaną łaską wynikającą z sakramentu święceń.

Z tym spotkaniem związany jest również symbol błogosławienia świętych olejów. Dzięki niemu my sami (duchowni i świeccy) niejako na nowo odkrywamy siebie jako zapaśników – ludzi stających do zmagań i walki – jak pisze św. Ambroży.

Drugi poziom „sali na górze” to wieczorne spotkanie, podczas którego każdy kościół staje się jerozolimskim Wieczernikiem. Tu Chrystus przekazuje nam swój testament odejścia i jednoczesnego pozostania. Tutaj widzimy Boga, który chce nam ciągle umywać nogi. Obrzędowi uczty paschalnej nadaje nowe znaczenie – staje się ona Eucharystią –  sakramentem Jego realnej obecności.

Usiądźmy tego dnia razem z apostołami i pozwólmy, by Pan obmywał nasze nogi i łamał dla nas chleb. Doświadczmy Boga uniżonego, pokornego i służącego. Uczmy się z tej sceny ducha służby, która jest wyznacznikiem właściwego stylu życia chrześcijan. Chrystus tego dnia wyraźnie pokazuje, że najlepszym panowaniem jest służba, jak podkreślał św. Josemaria Escriva.

Widzisz to drzewo? – Wielki Piątek

W Wielki Piątek początek liturgii zaskakuje nas nietypowym widokiem. Kapłan, rozpoczynając ją, pada twarzą na posadzkę. Ten akt, będący symbolem przebłagania, to komunikat uzmysławiający nam, że to właśnie dzisiaj nasz Pan zostanie podeptany i doszczętnie wyniszczony. Że Jego miłość wobec ludzkości przekroczy wszelkie granice i możliwości jej ludzkiego zrozumienia. Chrystus Pan stanie się dziś ziarnem, które obumrze przy nas. Wystawi się na pożarcie przez lwa śmierci.

Tego dnia podczas celebracji uroczyście wnoszony jest zasłonięty krzyż, który stopniowo ukazywany, nabiera pewnej świeżości i rangi. Symbol ten wybija nas z powszechności swego istnienia. Niejako staje przed nami po raz pierwszy ze swoją nowością. Jest jednym wielkim pytaniem i jednocześnie odpowiedzią. Niejako przemawia do każdego uczestnika: widzisz to drzewo? Ono się zieleni i nosi na sobie Owoc – nowego Adama, dającego ci zupełnie nowe życie!

Całujemy ten symbol zbawienia, by tym samym wyrazić osobistą wdzięczność za miłość Boga. Na końcu razem z Józefem z Arymatei i kobietami uczestniczymy w pochówku ciała Chrystusa Pana. Odśpiewujemy mistyczne „Odszedł Pasterz od nas”, aby autentycznie przeżywać żałobę po śmierci Bliskiego. Symbole krzyża, cierpienia i śmierci są dogodną sposobnością do tego, by tego dnia na nowo podłączyć nasze życiowe Wielkie Piątki do tego jednego, wyjątkowego Wielkiego Piątku naszego Baranka. Tym samym decydujemy się na współcierpienie i na bycie z Cierpiącym.

Tkanina milczenia  Wielka Sobota

Wielka Sobota to dzień wielkiej ciszy. Tak naprawdę w liturgii w ciągu dnia nie dzieje się nic. Mamy co prawda motyw święconki, urastający często do rangi głównego wydarzenia dnia, jednak na osi liturgii panuje zupełna cisza. Starożytna homilia doskonale pokazuje nam działanie Pana w tej wielkosobotniej ciszy:

„Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg zasnął w ludzkim ciele, a zbudził tych, którzy spali od wieków. Bóg umarł w ciele, a poruszył Otchłań. Idzie, aby odnaleźć pierwszego człowieka jak zgubioną owieczkę. Pragnie nawiedzić tych, którzy siedzą zupełnie pogrążeni w cieniu śmierci; aby wyzwolić z bólów niewolnika Adama, a wraz z nim niewolnicę Ewę, idzie On, który jest ich Bogiem i synem Ewy. Przyszedł więc do nich Pan, trzymając w ręku zwycięski oręż krzyża. Ujrzawszy Go, praojciec Adam, pełen zdumienia, uderzył się w piersi i zawołał do wszystkich: «Pan mój z nami wszystkimi!» I odrzekł Chrystus Adamowi: «I z duchem twoim!» A pochwyciwszy go za rękę, podniósł go mówiąc: «Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus»”. Tego dnia Chrystus Pan zstępuje w totalną ciemność ludzkości, by jako światło odkupienia  zbawić wszystkich ludzi w symbolu Adama i Ewy.

Faktem jest, że coraz trudniej nam dostrzec tę wielkosobotnią ciszę i w niej przebywać. Krzątanina domowa, ostatnie przygotowania, zapinanie świąt na ostatni guzik nie sprzyjają jej poszukiwaniu. Zostaje ona zepchnięta na margines. Wiemy, że tęskni za nią liturgia oraz my sami również jej potrzebujemy. Jak uczy nas kard. Robert Sarah: „Milczenie jest tkaniną, z której nasza liturgia powinna być wykrojona. Nic nie powinno przerywać milczącej atmosfery, która jest jej naturalnym klimatem”. On sam nazywa ją „dźwiękowym welonem odsłaniającym tajemnicę”.

Fala wieczności – Wigilia Paschalna

Wieczorna liturgia tego dnia, nazywana Wigilią Paschalną, jest naszym oczekiwaniem i spotkaniem się z faktem zmartwychwstania. Natura pomaga nam w aktywnym uczestnictwie. Wskazówki liturgiczne sugerują, iż powinna ona się zacząć po zmroku. Porządek kosmiczny współgra wtedy lepiej z porządkiem religijnym. Ciemność, królująca na początku celebracji, pomaga nam lepiej dostrzec symbol światła bijącego od płonącego paschału. On sam jest „słupem ognia” Nowego Testamentu. Prowadzi nas, a my idziemy za nim i wyśpiewujemy radosny „Exultet”, widząc w tej świecy moc działającego Boga. Następnie biegniemy przez liturgię słowa, by poprzez Pismo dostrzec całą drogę paschy-przejścia ludzkości z ciemności do światła, z niewoli egipskiej grzechu do ziemi obiecanej Kanaan, którą jest zwyciężający dla nas i żyjący w nas zmartwychwstały Chrystus Pan.

Kolejnym punktem jest liturgia chrzcielna, która wyostrza nasze oczy na ten symbol sakramentalny. Tego dnia zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy, jak nazywano nas pieszczotliwie w starożytności pisciculi – rybkami. Św. Ambroży w swojej homilii idealnie oddaje rzeczywistość tego etapu naszej celebracji:

„Zostałeś zanurzony i stałeś się rybą, żyj zatem w wodach własnego chrztu. Gdy będziesz się wynurzać, zatracisz powietrze i umrzesz. Tylko w wodzie chrztu możesz żyć naprawdę. Tylko wtedy jesteś chrześcijaninem, kiedy żyjesz świadomością tego, co się stało w chrzcie. Tylko wtedy pływasz jak ryba”. W kolejnym fragmencie skierowanym do ochrzczonych mówi: „Woda odrodziła cię do łaski, podobnie jak inna woda zrodziła cię kiedyś do życia. Naśladuj rybę: ona powinna być dla ciebie przedmiotem podziwu. Ryba żyje i pływa wśród fal i głębin. Na morzu szaleje burza, z hukiem toczą się fale, lecz ryba pływa, nie tonie. Dla Ciebie świat doczesny jest również morzem. Wiele w nim różnych prądów, groźnych fal, strasznych burz. Ty bądź rybą, by nie zalała cię fala doczesności”.

Tego dnia w odnowieniu przyrzeczeń chrzcielnych wyrzekamy się wszelkich, jak nazywali je Ojcowie Kościoła pompae diaboli – powabów szatana. W naszym asertywnym „wyrzekam się” widzimy odcięcie się od świata, który zostaje sprowadzony do diabelskiego widowiska z pychą w centrum, będącą mistrzem ceremonii. To nasze „nie” jest także wyrzeczeniem się pewnego rodzaju kultury, przeciwnej Chrystusowi i Bogu. To ma nam przypominać, że chrzest jest zasadniczo wyzwoleniem się od tej antykultury, zerwaniem z nią, bo ona powoduje zamęt i zniszczenie.

Wyostrzmy zatem zmysł wiary w Wielkim Tygodniu. Niech „dziejące się” symbole liturgiczne przemówią do nas na nowo. Niech będą czółenkiem, które tka tunikę liturgii tych dni – szatę zasługującą na naszą adorację i podziw. Ona sama była najbliżej ciała Chrystusa Pana. My więc jako Jego Ciało – Kościół twórzmy w tych dniach osobliwą bliskość z Panem. Motywujmy się wzajemnie, by znaleźć czas na współtkanie szaty świętej liturgii – tuniki ozdobionej perłami symboli.

Ks. Łukasz Matuszczak CRL

Za: www.kanonicy.pl

Wpisy powiązane

Kapituła warszawskich redemptorystów m.in. o statutach prowincjalnych i atakach na Radio Maryja

Dążenia Sługi Bożego o. Anzelma Gądka OCD do wyniesienia na ołtarze św. Rafała Kalinowskiego

Kokotek: prawie 100 uczestników Zakonnego Forum Duszpasterstwa Młodzieży