Home WiadomościZ kraju Święty z wczoraj, z przesłaniem na dziś

Święty z wczoraj, z przesłaniem na dziś

Redakcja

Niedawno, bo 7 września br., papież Franciszek zachęcił nas podczas audiencji generalnej do poznawania polskich świętych i ich przesłania na współczesne czasy. Powiedział dosłownie: „zachęcam was, abyście poznawali żywoty świętych waszego narodu i w ten sposób mogli rozpoznać, jak Pan Bóg prowadził was w przeszłości i czego oczekuje od was dzisiaj”.

W związku z przypadającym 18 września liturgicznym świętem św. Stanisława Kostki, patrona młodzieży, chciejmy w tym kluczu przywołać jego postać i ciągle aktualne przesłanie.

Święty wśród świętych

Od samego początku zauważmy – co nie jest bez wymowy – że najliczniejsi z naszych rodaków wyniesionych na ołtarze nosili imię Stanisław. Jest ich bowiem dziesięciu, a św. Stanisław Kostka, patrząc na datę śmierci (zm. 1568), jest trzecim, a zarazem najmłodszym. Wcześniejsi, to św. Stanisław Szczepanowski (zm. 1079) i św. Stanisław Kazimierczyk (zm. 1489); późniejsi zaś to św. Stanisław Papczyński (zm. 1701) i sześciu błogosławionych męczenników drugiej wojny światowej: Stanisławowie Kubista, Kubski, Mysakowski, Pyrtek, Trojanowski i Kostka Starowieyski.

Nadto, patrząc także na wiek innych polskich świętych i błogosławionych, musimy stwierdzić, że tylko szesnastoletnia bł. Karolina Kózkówna była młodszą od naszego, osiemnastoletniego św. Stanisława. Wszyscy pozostali, także ci młodzi, byli od niego starszymi: np. 19 lat miał Anicet Hryciuk, po 21 Onufry Wasyluk i Michał Wawryszuk, a 22 Łukasz Bojko, wszyscy czterej z grupy błogosławionych męczenników z Pratulina, zamordowanych w 1874 roku. Także błogosławieni wychowankowie salezjańskiego oratorium w Poznaniu, tworzący tzw. „Poznańska Piątkę”, męczennicy nazizmu, byli starszymi od św. Stanisława: o 2 lata Jarogniew Wojciechowski, o 4 Franciszek Kęsy i o 5 Czesław Jóźwiak, Edward Kaźmierski i Edward Klinik.

Młodszymi od św. Stanisława byli natomiast niektórzy wyniesieni na ołtarze młodzieńcy spoza Polski, tak ze „starej gwardii”, jak i z „nowego zaciągu” (używając języka jednego z młodych autorów). Tymi pierwszymi byliby (w nawiasie podajemy lata życia): św. Agata (16), św. Agnieszka (ok. 12), św. Dominik Savio (15) i bł. Imelda Lambertini (ok. 11); zaś drugimi św. Maria Goretti (12), św. Franciszek Marto (11) i jego siostra, św. Hiacynta Marto (10), św. José Sánchez del Río (15) i bł. Carlo Acutis (15), którego, notabene, babcią ze strony ojca była Polka, Maria Henrietta Acutis z Perłowskich.

Młodzi wiekiem, dojrzali duchem

Drogi młodych świętych na ołtarze były różne, żyli w różnych epokach historycznych i pochodzili z różnych stron świata, z rodzin o różnym statusie społecznym i materialnym, ale Kościół swoim autorytetem orzekł, że wszyscy oni całkowicie przylgnęli do Chrystusa przez męczeństwo, lub osiągnęli ewangeliczną doskonałość w praktyce cnót. Bylimłodzi wiekiem, dojrzali duchem. Ich przesłanie jest ciągle aktualne.

Jesteśmy ostatnio świadkami, jak właśnie dwaj z nich, bliscy nam w czasie, cieszą się szczególnym kultem i wywierają wpływ na polską młodzież, m.in. dzięki peregrynacji ich relikwii. Pierwszy, José Sánchez del Río, zamordowany za swoją wiarę, nazywany jest świętym, który „zawstydza i inspiruje oraz dodaje siły, kiedy mamy pokusę, aby się poddać”; drugi zaś, Carlo Acutis, bardzo wcześnie złapał bakcyla komputerowego i propagował w sieci treści religijne zostając „patronem internetu”. Ale chciejmy sobie uświadomić, że także dawniejsi młodzi święci, pomimo przemijania wieków, nadal cieszą się popularnością, np.: św. Agata, czy św. Agnieszka, jako „święte od…”. Tak utrwaliła je wielopokoleniowa pamięć. Św. Agata jest więc świętą „od ochrony przed pożarami”, a św. Agnieszka „od opieki nad zaręczonymi i młodymi parami małżeńskimi”. Nadto z obchodami liturgicznego ich wspomnienia związane są pewne tradycje, jak błogosławienie chleba, soli i wody w dniu św. Agaty oraz błogosławienie przez samego papieża baranków, z wełny których wykonywane są potem paliusze dla metropolitów, w dniu św. Agnieszki. Biogramy młodych świętych czyta się ze szczególnym wzruszeniem: to młodzi, których Kościół wskazał jako patronów dla ich rówieśników. Np. bł. Imelda Lambertini jest patronką dzieci pierwszokomunijnych, św. Dominik Savio – patronem ministrantów, św. Maria Goretti – patronką dziewic i bielanek (tj. dziewcząt od najmłodszych lat zaangażowanych w życie religijne w parafiach), zaś niejako bliźniacza dla niej nasza rodaczka bł. Karolina Kózkówna – patronką Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Ruchu Czystych Serc w Polsce.

Ad maiora natus

Znane jest powszechnie zawołanie św. Stanisław Kostki „do wyższych rzeczy jestem stworzony i dla nich winienem żyć”. Rzeczywiście zawsze wyróżniało go przeciwstawienie się panującym modom na życie i poszukiwanie prawdziwego, głębszego jego sensu. Ten trzeci (patrząc chronologicznie) i najmłodszy polski św. Stanisław urodził się w 1550 roku w Rostkowie, małej wiosce koło Przasnysza na Mazowszu, w rodzinie szlacheckiej Jana Kostki i Małgorzaty zd. Kryskiej. Miał dwie siostry i trzech braci. Wychowany w domu rodzinnym w klimacie skromności, pobożności i uczciwości, jako czternastolatek został wysłany ze swoim starszym bratem Pawłem do szkół jezuickich w Wiedniu. Rok później ciężko zachorował. Uzdrowiony dzięki wstawiennictwu Matki Bożej i św. Barbary, których wizji doświadczył, pragnął wstąpić w szeregi jezuitów, ale napotkał na sprzeciw rodziców. Wówczas potajemnie opuścił Wiedeń i skierował się w kierunku Bawarii by spotkać się z przełożonym prowincjalnym, św. Piotrem Kanizjuszem. Pogoń starszego brata Pawła za Stanisławem okazała się bezowocna. Prowincjał zaś, utwierdzony naocznie w dobrej opinii wystawionej Stanisławowi przez jezuitów wiedeńskich, skierował go do Rzymu i łącząc z nim wielkie nadzieje w liście polecającym do generała zakonu, św. Franciszka Borgiasza, napisał, że „wielkich rzeczy spodziewamy się po nim”. Po przybyciu do Wiecznego Miasta, 28 października 1567 roku, Stanisław został przyjęty do Towarzystwa Jezusowego. Wyróżniała go zawsze ponadprzeciętność. Wierny swej dewizie, że „do wyższych spraw został stworzony”, nie zadowalał się wiernością li tylko codziennemu regulaminowi i przepisanym prawem ćwiczeniom zakonnym, ale w swej gorliwości podejmował dodatkowe modlitwy i umartwienia, by przynależeć tylko do Jezusa i Jego Matki. Zawsze pałając miłością braterską, przebaczał wszelkie urazy i chętnie pomagał. Zaświadczyli o tym jego współbracia, którzy mieszkali z nim na co dzień w rzymskim klasztorze św. Andrzeja na Kwirynale. Trudno byłoby – patrząc na jego postawę – nie zauważyć niejako proroczego uprzedzenia wypowiedzi św. Jana Pawła II do młodych, by wymagali od siebie więcej, nawet „gdyby inni tego od nich nie wymagali”, czy też zachęty papieża Franciszka ze światowych dni młodzieży w Krakowie, o wygodnej kanapie, która usypia, prowadzi do „wegetowania”, podczas gdy w życiu trzeba się zaangażować i zostawić trwały ślad przynależności do Jezusa. Taki właśnie, do dziś wymowny i pociągający innych ślad, zostawił św. Stanisław Kostka.

W pierwszych miesiącach 1568 roku (najprawdopodobniej w marcu lub kwietniu) złożył on śluby zakonne. I już10 sierpnia tego samego roku, wieczorem, zachorował. Jakkolwiek choroba nie wydawała się bardzo groźna, słabł coraz bardziej i po północy 15 sierpnia zakończył swoją ziemską pielgrzymkę, otrzymawszy dzień wcześniej ostatnie sakramenty w otoczeniu współbraci. „Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele” – moglibyśmy powtórzyć za starotestamentowym mędrcem (zob. Mdr. 4,13). Bóg uznał go za godnego Siebie, ”dusza jego spodobała się Bogu, dlatego pospiesznie zabrał go spośród nieprawości” (Mdr 4,13-14).

Św. Piotr Kanizjusz, który jako prowincjał wysłał Stanisława do Rzymu i wiązał z nim wielkie nadzieje, po jego śmierci stwierdził: „Nie zawiodłeś, Polaku. Nie zawiodłeś ty, którego ojczyzny nigdy nie zrozumiałem – nie zawiodłeś!”.

 Zatwierdzenia kultu św. Stanisława, żywotnego od samego momentu jego śmierci, dokonał 14 sierpnia 1606 roku, przez tzw. beatyfikację równoważną, papież Paweł V. Kanonizował go zaś 31 grudnia 1726 roku papież Benedykt XIII. Postać i przykład świętego przywoływali m.in. święci Franciszek Salezy, Robert Bellarmin, Jan Bosko, Alfons Liguori czy Rafał Kalinowski, a za naszych dni przede wszystkim, i to wielokrotnie, św. Jan Paweł II i bł. Stefan Wyszyński. Przed sarkofagiem św. Stanisława w kościele św. Andrzeja na Kwirynale modlili się i pisali o nim m.in. Piotr Skarga i Cyprian Norwid Norwid, a znany polski kardynał i opiekun polskiej emigracji Władysław Rubin (1917-1990) przyjął tam nadto sakrę biskupią.

Wzorzec w czasach antykultury

Jeden z autorów poczytnej biografii św. Stanisława Kostki (ks. Janusz Cegłowski) napisał słusznie, że bożyszczami młodzieży naszego czasu są nie tylko piosenkarze, aktorzy czy sportowcy, ale często karmiona jest ona kulturą absurdu, konsumpcji, seksu i zmysłów, brutalności, przemocy i braku szacunku wobec drugiego człowieka, niewiary w miłość, ojczyznę i tradycję, stając się kulturą utraty sensu i wyśmiewania wiary, kulturą rozpadających się rodzin i przyjaźni, kulturą samotności i rozpaczy, która wyciąga rękę po narkotyk, alkohol lub samobójstwo, słowem – kulturą przerażającej pustki.

Przeciwwagą dla takiej pseudokultury może być przykład młodych świętych, którzy potrafili płynąć pod prąd, nie dali się zwieść mirażowi kariery, bogatego i wygodnego życia, przyszłości zabezpieczonej majątkiem rodziców; nie chcieli uczynić z życia jednej wielkiej rozrywki, ale szybko zrozumieli jego złudzenia i odkrywali prawdziwą jego głębię. Umieli przeciwstawić się naciskom grupy, być sobą, być wolnymi i dojrzałymi, wiedzącymi po co żyją i dającymi wiele z siebie, w imię bezinteresownej miłości Jezusa, ukierunkowującej na miłość bliźniego, co dawało im prawdziwe szczęście. Żadna, ani żaden z nich nie był mięczakiem, który mówi: taki już jestem; nikt z nich nie usprawiedliwiał braku czynienia dobra słabością, nie obwiniał za nieczynienie go innych, nie oskarżał historii i otoczenia. Potrafili kochać i przebaczać, pomimo panującej wokół nienawiści i przemocy. Byli czujnymi ogrodnikami wyrywającymi chwasty słabości i grzechu, aby wyrosły piękne kwiaty i owoce. Do ich liczby należy także on, nasz rodak, św. Stanisław Kostka. Żył dawno, to prawda, ale żył w pełni Ewangelią, a ona nigdy się nie starzeje, nigdy nie ulega przedawnieniu, lecz ciągle pozostaje aktualna. Podobnie, będąc w pełni ewangelicznym, nadal aktualnym jest życiowe orędzie św. Stanisława. Pozostaje on „świętym z wczoraj z przesłaniem na dziś”! 

Niech przybliżenie jego sylwetki i duchowego orędzia pomaga nie tylko młodzieży, ale i nam, wcześniej urodzonym, wstępować w jego ślady i czerpać w życiu duchowym z jego przykładu, byśmy – wbrew otaczającym nas destrukcyjnym prądom pseudonowoczesności – potrafili żyć na co dzień tak, „jak przystoi świętym” (Ef 5,3) i rzeczywiście stawali się „świętymi i doskonałymi przed Bożym obliczem” (por. Ef 1,4).

o. dr hab. Szczepan T. Praśkiewicz OCD

Nasz Dziennik, 17-18 września 2022, s. M6-M7

SERWIS INFORMACYJNY KONFERENCJI WYŻSZYCH PRZEŁOŻONYCH ZAKONÓW MĘSKICH W POLSCE

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda