Przez cały dzień ks. Rafał zapraszał na wieczorną modlitwę, Apel, katechezę i procesję. „Poczujmy się jak w Monte Sant’ Angelo. Tam niosą Michała, miecz i jego koronę. A przy tym modlą się i śpiewają. Zróbmy wszystko, by Kraków zamienił się w Górę Gargano” – mówił tak wiele razy. I Kraków nie zawiódł. Długa kolejka, by dotknąć figury, przyłożyć zdjęcie kogoś bliskiego. Niewiele krótsza do konfesjonału. Tak od 15.00 do samego Apelu. Rycerze w tym czasie śpiewają, kapłani kolejne Msze odprawiają. Wieczorem modlitwa o uzdrowienie i uwolnienie z nałogów, później śpiew i modlitwa, modlitwa i śpiew. O 21.00 w ciemnym kościele brak wolnych miejsc w ławkach. Modlitwa i śpiew. Apel Jasnogórski, katecheza o objawieniach na Monte Sant’ Angelo i wreszcie procesja, nocą wśród gwiazd. „Będę śpiewał Tobie, mocy moja…” – jak mantrę powtarza schola, gitara, skrzypce i trąbka. A potem „Patronie nasz święty Michale” i włoskie „Siamo Pellegrini”. Ktoś krzyknął: „Wnieśmy świece do góry, wysoko”. Wszyscy oczarowani, las rąk wzniesionych wysoko. A Michał Archanioł inaczej jakoś wygląda. Inaczej uśmiechnięty. Pewnie dlatego, że gwiazdy na niebie… i radość w niejednym sercu.
Oj, Święty z Gargano, czym Ty nas jeszcze zaskoczysz?
ks. Rafał Szwajca CSMA
Więcej (zdjęcia) na: www.michalici.pl