Jak przypomniał w homilii kard. Nycz, w 1854 r. ks. Bosco założył zgromadzenie salezjanów (Towarzystwo Świętego Franciszka Salezego) “po to, by to wielkie przedsięwzięcie i wielki charyzmat, który czuł i nosił w sobie, pielęgnować i rozwijać, służyć w wychowaniu młodego pokolenia”. Zgromadzenie zaczęło się rozwijać bardzo szybko w niemal wszystkich krajach europejskich i wielu na świecie, trafiło także na ziemie polskie.
Św. Jan Bosco umiał “być prostym, tak jak dziecko” – tłumaczył hierarcha – a równocześnie umiał “robić wszystko, by otoczyć opieką i troską, i nie daj Boże nie zgorszyć, żadnego z tych dzieci, żadnego z tych młodych, których Bóg powierza człowiekowi.
Kard. Nycz wspomniał m.in. o oratoriach, stworzonych przez ks. Bosco dziełach, będących połączeniem miejsca nauki, zabawy, modlitwy i pracy dla ubogiej młodzieży z Turynu i okolic. Święty zakładał je jeszcze przed powołaniem zgromadzenia salezjanów.
– W 1854 r. zrozumiał, że trzeba mieć wokół siebie współpracowników, by takie oratoria prowadzić i młodzież w nich wychowywać, uczyć. Zdiagnozował, że bieda, brak wykształcenia, brak mocnej rodziny – to są przyczyny, dla których młody człowiek bardzo często gubi drogę swojego życia – wyjaśnił metropolita warszawski.
Św. Jan Bosco “wszystko postawił na młodzież” – podkreślił kard. Nycz. I zaznaczył, że dzieło oraz charyzmat świętego zawierają się w trzech określeniach: oratoria, asystencja i system prewencyjny.
Asystencja to bycie przy młodym człowieku, bycie i nieopuszczanie na żadnym etapie jego życia. Towarzyszenie młodzieży w oratoriach, które salezjanie kontynuują do dziś, to podstawa systemu prewencyjnego, który polega na tym, by nie leczyć tylko skutków, ale działać poprzez wychowanie i zapobieganie.
Zdaniem kard. Nycza, o podejściu św. Jana Bosco do młodego człowieka trzeba pamiętać także dziś, choćby dlatego, by “z jednej strony nie popaść w skrajność uwierzenia, że wszystko naprawimy karaniem – na co św. Jan Bosco był bardzo wrażliwy, zakazując tego swoim kapłanom i siostrom – a z drugiej strony, by nie ulec wrażeniu, że porządek nie musi być egzekwowany. – Ta równowaga u św. Jana Bosco jest postawą, której możemy się uczyć także dzisiaj” – dodał metropolita.
W opinii kard. Nycza, postawa świętego odpowiada sposobowi, w jaki papież Franciszek prowadzi obecnie Kościół. – Mówi on nieustannie: Kościół musi być jak szpital polowy – iść do ludzi poranionych, chorych, cierpiących, pogubionych – czyli musi działać jako ten, który ma obowiązek leczyć skutki tego, co się wokół nas w świecie dzieje. Ale równocześnie [Franciszek] zwraca uwagę na to, co św. Jan Bosco nazwałby systemem zapobiegawczym: trzeba tworzyć szkoły uczniów Chrystusa, apostołów, ewangelizatorów, by człowiek nie szedł do świata nieprzygotowany, bo wtedy sam się pogubi.
– Papież używa języka innego, ale przecież jest to język oratorium: twórzcie grupy i wspólnoty przy parafiach, przy domach zakonnych, w różnych miejscach, bo bez tego nie ma ewangelizacji i wychodzenia do człowieka, który potrzebuje pomocy – zwrócił uwagę metropolita warszawski.
Kard. Nycz zwrócił uwagę zgromadzonym w Bazylice Najświętszego Serca Jezusowego, że jest to świątynia, nad którą opiekę sprawują właśnie salezjanie. Inicjatorką i osobą istotnie wspierającą powstanie świątyni była Maria Radziwiłłowa i to zgodnie z jej wolą od 1931 r. do bazyliki przybyli salezjańscy duchowni, by prowadzić oratoria na rzecz ubogiej młodzieży z Pragi. – Dokonuje się tu ta wielka asystencja potrzebna do wychowania młodego pokolenia. Ileż takich miejsc potrzeba dzisiaj w Polsce! Ileż takiego ducha św. Jana Bosco! – podkreślił kard. Nycz.
Zgromadzonym w bazylice salezjanom metropolita warszawski życzył, by “wytrwali i kontynuowali ten ponadczasowy charyzmat, jaki wam zostawił św. Jan Bosco”. Powierzył też modlitwie wiernych polską młodzież, salezjanów na świecie i w Polsce oraz całą Ojczyznę, “która tak bardzo potrzebuje uformowanego młodego pokolenia”.
KAI/pl
Za: www.deon.pl