Śluby zakonne to odpowiedź na miłość

O Kongresie Młodych Osób Konsekrowanych, radościach i trudnościach powołania, a także zaproszeniu, by podążać za Chrystusem – opowiada salezjanin ks. Patryk Chmielewski.

Małgorzata Gajos: Młodzi konsekrowani – kim są w dzisiejszym świecie?  

Ks. Patryk Chmielewski SDB: Młodzi konsekrowani to ci, którzy poszli za głosem serca. Ten głos odebrali, jako głos samego Boga. W dzisiejszym świecie nie są tymi, którzy za cel mają iść pod prąd, albo kwestionować wszystko i wszystkich. W świecie pokazują, że są ludźmi, którzy poważnie traktują swoje życie i odkrywają jego najgłębsze znaczenie. Pełnię w Bogu, za którym idą.

Dlaczego młodzi wybierają życie konsekrowane skoro mają dostępnych tyle opcji? 

Właśnie odkrycie Boga, który jest bliski, sprawia, że się go wybiera. Zostawiamy to, co od Niego odrywa, odciąga. Nawet jeśli samo w sobie nie jest złe, ale wszystko staje się narzędziem, żeby Jemu służyć: ciało, umiejętności, zdobyte wykształcenie, oddana młodość.

Czy trudno być młodą osobą konsekrowaną? Jak się nie pogubić?

Pewnie, że trudno! Ale nie tylko osobą konsekrowaną – trudno jest być sobą. Każdy ma oczekiwania, często pretensje, żale, że ktoś nie jest takim, jakim inni chcieliby go/ją widzieć. Żeby się nie pogubić, trzeba wracać do szczerych i Bożych motywacji, które mnie wciągnęły na tę drogę. Czas modlitwy, kierownictwa, korzystanie z sakramentów i odnowa życia są niezbędne. Inaczej wracamy do świata, z którego wyszliśmy.

Jak realizować życie ślubami w XXI wieku, który ślub jest najtrudniejszy?

Jak realizować? Jak najbardziej! Całym sobą: z całego serca swego, z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich…. Bo śluby to odpowiedź na miłość. W XXI wieku każdy ślub jest trudny. Bo miłość jest zagrożona, wygrywa z nią egoizm, hedonizm, pycha, władza… To zależy od człowieka, z czym się najbardziej zmaga. Każda sfera życia wymaga porządkowania, więc czy czystość, posłuszeństwo bądź ubóstwo, będą wymagały większej pracy konkretnej osoby.

Co w życiu konsekrowanym jest najpiękniejsze? 

Najpiękniejsze jest samo życie, które świadomie przeżywasz. Wtedy piękne jest spotkanie z człowiekiem, który przychodzi do ciebie, bo wie, że jesteś blisko Boga i chce o Nim pogadać; wtedy piękne jest towarzyszenie komuś, kto wzrasta dla Pana; wtedy piękne stają się obowiązki, bo wiesz, że robisz to, co się Jezusowi podoba… Najpiękniejszy jest Jezus i Maryja. Bez dwóch zdań!

Jak ty postrzegasz Kościół, swoją rolę w nim u progu życia konsekrowanego?

Kościół postrzegam jako Ciało Chrystusa, w którym mamy, jako konsekrowani, być w samym sercu. Mamy pompować krew do najmniejszych komórek tego Ciała, żeby nikt nie odpadł, nikt nie umarł, żeby dostarczyć pokarm duchowy. Z serca można dużo zrobić nawet dla małego palca u stopy.

W zeszłym roku byłeś organizatorem Kongresu Młodych Osób Konsekrowanych, co dało ci to doświadczenie?

Przygotowywanie Kongresu dało mi przekonanie, że są inni, którym zależy na życiu z Bogiem. Już wtedy (odległe czasy przed pandemią) robiliśmy sobie konferencje on-line, kiedy nie mogliśmy się spotkać na żywo, bo nam zależało, żeby kongres był dobrze przygotowany dla innych ze względu na Pana. Szukaliśmy rozwiązań i ludzi, którzy pobudzą serca, ożywią Duchem Świętym, żeby poczuć, że to On daje wolność i z tym przekonaniem każdy mógł wrócić.

Temat przewodni kongresu został wzięty z Pisma Świętego, a brzmi: “POWSTAŃ I ŚWIEĆ” (Iz 60, 1a). To wyzwanie?

Tak! To zadanie. Bo wstać można o własnych siłach, ale światła nie mamy z siebie. Ktoś musi nam je dać, ktoś nas musi podpalić. To zadanie: otwórz się, pozwól Bogu, żeby oświecił i posłał.

Na kongres zapraszani są goście, czy w poprzednich latach było może jakieś świadectwo, które szczególnie cię poruszyło?

Tak, mnie najbardziej urzekło świadectwo s. Ausilii, która jako klaryska, siostra klauzurowa, specjalnie przyjechała w zastępstwie przełożonej konferencji do Krakowa. Jej prostota i radość sprawiła, że cała sala śmiała się z nią, a kiedy dotykała serca mówiąc o wielkiej miłości Jezusa i o tym, jak On prowadzi, słuchali w świętym milczeniu. Widziałem osobę, która wybierając Boga, odkryła największą radość życia.

Jak zachęcić innych do pójścia za Chrystusem właśnie poprzez bycie osobą konsekrowaną?

S. Anna Bauchan po kongresie w Krakowie powiedziała tak: trzeba przede wszystkim dawać przestrzeń ludziom na spotkanie z Bogiem. To On wzywa. Dlatego nie trzeba się głowić nad tym, jak zaprosić, bo to nie nasze zadanie. Zaprasza Jezus. Jeśli ktoś wraca z imprezy, czy koncertu na który był zaproszony i opowiada wszystkim jak było super, to następnym razem pójdą z nim inni. Jeśli to słabe porównanie jest prawdziwe, to kiedy ktoś zobaczy szczęśliwą twarz zaproszonego przez Pana, sam będzie miał okazję odpowiedzieć sobie na pytanie: do czego mnie zaprasza Jezus?


Informacje o tegorocznym Kongresie Młodych Osób Konsekrowanych znajdziecie TUTAJ.

Za: www.gosc.pl

Wpisy powiązane

Kapituła warszawskich redemptorystów m.in. o statutach prowincjalnych i atakach na Radio Maryja

Dążenia Sługi Bożego o. Anzelma Gądka OCD do wyniesienia na ołtarze św. Rafała Kalinowskiego

Kokotek: prawie 100 uczestników Zakonnego Forum Duszpasterstwa Młodzieży