Zakonnica w Wielką Sobotę skończyła 100 lat. Sama mówi o tym: „Urodziłam się w dzień zmartwychwstania Pańskiego. Setne urodziny były dokładnie w ten sam dzień”. Swoje urodziny obchodziła w Mocarzewie w Zgromadzeniu Sióstr Zmartwychwstania Pańśkiego. Mszy świętej przewodniczył bp Andrzej F. Dziuba.
Siostra Walentyna była ostatnim z dziesięciorga dzieci. Wychowywała się w wierzącej rodzinie. Wspomina, że w dzieciństwie każdego dnia odmawiały z mamą różaniec. Kiedy miała 12 lat zachowała na szkarlatynę. Wszystko działo się w czasie Triduum Paschalnego, w Wielki Piątek. „Wszyscy myśleli, że to już koniec”. Poprosiła mamę o księdza, zdążyła się wyspowiadać, nie wiedziała, co będzie dalej. W Wielką Sobotę wstała z łóżka. O tym wydarzeniu mówi: „Wiem, że to Jego działanie”.
Już w wieku 18 lat wiedziała, że chce pójść do zakonu. Niedługo później wybuchła wojna, więc to się nie udało. Wspomina, że w czasie wojny kilka razy prosiła jednego z księży, żeby pomógł jej się dostać do zakonu, wydał dokumenty, ale on wtedy powiedział, że więcej będzie mogła zrobić jako świecka osoba niż jako zakonnica.
Tak padła decyzja o szkole dla pielęgniarek, żeby pomagać cierpiącym. Przyznaje, że „wtedy przekonała się, że w szpitalu można tak samo apostołować jak w zakonie”. Po wojnie ponownie próbowała się dostać do zakonu, ale znowu usłyszała to samo. W końcu trafiła na rekolekcje w Kętach, wtedy poznała Zgromadzenie Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego. Przyznaje, że myślała, że jest już za stara na zakon, bo miała powyżej 40 lat. Dziwnym trafem na tym samym wyjeździe była matka generalna i przełożona zakonu, która ją przyjęła.
„Jeśli człowiek uwierzy w zmartwychwstanie, w nieskończoną dobroć Chrystusa, będzie szczęśliwy, jak ja” – mówi.
Więcej o siostrze można przeczytać w Gościu Niedzielnym.
Za: www.deon.pl