Rozpoczął się remont wieży kościoła w Stadnikach. Przy okazji znaleźono tzw. “kapsułę czasu” złożoną tam dokładnie 70 lat temu.
Zaczęliśmy wreszcie zapowiadany remont wieży kościelnej. Remont — jak się okazuje — konieczny i pilny, bo po zdjęciu wierzchnich blach wyszło na jaw, że wewnętrzna konstrukcja już długo by nie wytrzymała…
I, jak to zwykle przy remoncie, pojawiły się trudności i wyzwania: i tam, na górze — “prezenty” pozostawione przez wieloletnie urzędowanie gnieżdżących się ptaków i niebezpieczeństwa naruszonej zębem czasu drewnianej struktury; i tu, na dole — wyłączone dzwony, zamknięta alejka i kłopoty z dojściem do kościoła czy na furtę. Któż z nas nie zaznał tych drobnych “niespodzianek” przy okazji prac u siebie w domu?
Ten remont jest jednak trochę inny od wszystkich tych, które dotąd miały miejsce w naszym kościele. Bo oto podczas rozbiórki więźby pracownicy odkryli niedużą metalową tubę. Bomba? Niewypał? Nie, kościół był przecież budowany już po wojnie… Zawartość cylindra lekko grzechotała, ale nic nie wskazywało na to, by miał on komuś wyrządzić krzywdę. Otwarto go zatem ostrożnie, i co się okazało? Ów tajemniczy walec to kapsuła czasu, pamiątka z czasów już odeszłych do historii. W środku, oprócz kilku monet pamiętających jeszcze drugą Rzeczpospolitą, znajdował się dokument — list budowniczych tego kościoła do przyszłych pokoleń: “Za pontyfikatu jego świątobliwości papieża Piusa XII, kradynała księcia metropolity Adama Stefana Sapiehy (…) położono w dniu 13 lipca 1947 r. kamień węgielny i rozpoczęto budowę świątyni Pańskiej (…) w miejscowości Stadniki koło Krakowa.” A więc nie tak dawno minęło równo 70 lat odkąd nasz stadnicki kościół zaczął stawać się rzeczywistością…
Każdy remont można poniekąd przyrównać do rekolekcji — trzeba coś poruszyć, zburzyć, dotrzeć do sedna, żeby móc później zacząć naprawiać, postawić na nowo. Jedno i drugie wymaga wysiłku, tak ducha jak i ciała. Jeśli się jednak podejmie ten wysiłek i wytrwa w nim, jego owoce będą trwałe — tak jak mury kościoła.
Niech ten remont będzie dla nas również okazją do modlitwy — z jednej strony dziękczynnej za budowniczych i fundatorów naszej świątyni, z drugiej zaś o zdrowie i pomyślne zakończenie prac dla obecnie pracującej ekipy. W końcu — “Jeśli domu Pan nie zbuduje, na próżno się trudzą, którzy go wznoszą”…
Więcej na: www.sercanie.pl