S. Teresa Więcek o opiece nad chorymi: Praca nie jest lekka, ale piękna!

– Ich szczęście jest dla mnie największą zapłatą – tak o pomocy chorym mówi w rozmowie z KAI dyrektorka Domu Pomocy Społecznej w Elblągu, s. Teresa Więcek ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. – Praca nie jest lekka, ale piękna – dodaje zakonnic, która wskazuje, że trafiają do nich dzieci z trudnymi doświadczeniami. – Wszystkie nasze mieszkanki są niepełnosprawne intelektualnie, a do tego dochodzą różne problemy zdrowotne. Niektóre z nich mają bolesne wspomnienia z dzieciństwa i tęsknią za kontaktem z rodziną – wyznaje dyrektorka Domu. Od ponad 30 lat, każdego roku 11 lutego, Kościół katolicki obchodzi Światowy Dzień Chorego.

Maria Osińska (KAI): Dlaczego charyzmatem Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi jest opieka nad chorymi?

S. Teresa Więcek, SFRM: – Nasz założyciel św. bp Zygmunt Szczęsny w młodzieńczych latach doświadczył wiele bardzo trudnych przeżyć. W wieku 11 lat stracił ojca, a pięć lat później jego matka Ewa Felińska, za udział w pracy konspiracyjnej w Stowarzyszeniu Ludu Polskiego, zorganizowanego przez Szymona Konarskiego, została aresztowana i wywieziona na Syberię.

Zygmunt Szczęsny Feliński w domu rodzinnym uczył się miłości do Boga i Ojczyzny oraz szacunku dla człowieka. Dzięki tym wartościom nie załamał się w chwilach trudnych doświadczeń i widział ogromną potrzebę troski o osoby cierpiące i chore. Stąd głównym celem zgromadzenia założonego przez św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego jest niesienie pomocy najbardziej potrzebującym, zwłaszcza dzieciom, osobom starszym i chorym.

Co Zygmunt Szczęsny Feliński mówił o chorobie?

– W piśmie „Duch Rodziny Maryi” wskazał na słowa Ewangelii „Kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18,5). Tym samym św. Założyciel zaleca siostrom, aby za swych domowników uważały wszystkie osoby, które pod ich opieką zostają, bo i one należą do Rodziny Maryi, a nawet stanowią bezpośredni przedmiot pracy i poświęcenia. Perłą w dorobku naszego św. Założyciela jest zbiór Nabożeństw Majowych, w których wskazuje na Matkę Bożą, jako wzór chrześcijańskich cnót i przykład postaw, a zarazem uczynki Miłosierdzia, które każdy człowiek wierzący, niezależnie od powołania, zdolności i zajmowanych stanowisk, może pełnić. I tak, np. w Nabożeństwie Majowym czytamy: „Przypomnijmy sobie naprzód czy w razie ciężkiej niemocy najdroższych nam osób, troszczymy się przede wszystkim o zbawienie duszy chorego?”

W jaki sposób Siostry pomagają chorym?

– Prowadzimy przedszkola, szkoły podstawowe, specjalne, a także domy opieki społecznej dla osób niepełnosprawnych intelektualnie, z różnymi zaburzeniami i chorobami. W warszawskiej prowincji prowadzimy siedem domów pomocy społecznej i jeden zakład opiekuńczo-leczniczy, w którym przebywają osoby chore i starsze. Cztery z nich to domy dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej intelektualnie, dwa – dla osób starszych, oraz jeden dom dla kobiet przewlekle psychicznie chorych. Wszystkie istniejące placówki mają długą historię sięgającą lat 50. ubiegłego wieku i zawsze ich celem było niesienie pomocy potrzebującym.

Każdy dom niezależnie od rodzaju, świadczy usługi w zakresie potrzeb bytowych, opiekuńczych i wspomagających. Aktualnie w naszych domach pomocy i zakładzie opiekuńczo-leczniczym Prowincji Niepokalanej – Warszawskiej znajduje opiekę 470 osób. To nie jest lekka praca.

Jak wygląda codzienne życie pośród chorych?

Najważniejsze to zapewnić podstawowe potrzeby. Po pierwsze to poczucie bezpieczeństwa, po drugie – życzliwość. Wspomnieć też należy o pomocy medycznej, pielęgnacyjnej, ale również duchowej. Wiele osób u schyłku swojego życia, czy w obliczu choroby potrzebuje wsparcia duchowego. Pomimo że nasze mieszkanki są niepełnosprawne intelektualnie, one wszystkie mają te same potrzeby. Potrzebują wyjazdów, spotkań, rozmów, spacerów, mają również potrzebę modlitwy. Od rozpoczęcia wojny na Ukrainie, modlą się o pokój na świecie i robią to wytrwale.

Z jakimi trudnościami spotykają się Siostry?

– Przede wszystkim stykamy się z trudnymi przeżyciami każdej osoby, która u nas przebywa. Wiele z nich było pozostawionych losowi. Trafiła do nas mieszkanka z zespołem Downa, która nie umiała chodzić. Nie wszystkie dzieci znają swoje rodziny. Jedna z naszych mieszkanek bardzo chciałaby zobaczyć swoją mamę, nigdy jej nie widziała i pewnie już nie zobaczy. Zawsze staram się jej tłumaczyć: „Kasiu, Ty masz swoje oczekiwania, a jak byś spotkała mamę, która by ich nie spełniła, Twój ból mógłby być jeszcze większy”.

Wiele naszych mieszkanek oprócz niepełnosprawności intelektualnej cierpi z powodu różnych chorób, przebywają u nas osoby z porażeniem mózgowym, autyzmem oraz różnymi sprzężeniami. Nasza najmłodsza mieszkanka ma 15 lat, a najstarsza w tym roku skończy 70 lat. Do nas zgłaszać mogą się osoby od 3 do 18 lat.
Gdy mieszkanka kończy 30 rok życia i nie ma możliwości powrotu do środowiska rodzinnego lub samodzielnego funkcjonowania uruchomiamy procedurę dalszego pozostania. U nas zawsze ma swój dom. 

Czy osoby świeckie pomagają Siostrom?

– Bardzo! Pomoc świeckich opiekunek jest niesamowitym wsparciem i uzupełnieniem w naszej codziennej pracy. Jednak pracując ze świeckimi, pragnęłabym również, abyśmy wspólnie odkrywali wartość niesienia pomocy słabszym i aby świeccy czerpali radość z posługi potrzebującym. 

Codzienny trud i poświęcenie nie męczy tak bardzo, gdy podejmowany jest dla Boga. Dzięki Jego bliskości potrafimy jeszcze więcej. Więź z Nim dodaje sił i nowych pomysłów.

Odczuwają Siostry zmęczenie?

– Praca nie jest lekka, ale piękna. Jedna z naszych mieszkanek osiąga wspaniałe sukcesy sportowe. To cieszy serce! Wytrwałość naszych podopiecznych, buduje! Jeżeli ja widzę, że one dzięki nam, są pogodne, mają tyle zaufania do nas, to wystarczy. Nasza pomoc chorym to fundament i podstawa miłosierdzia. Okazanie serca choremu jest naszym najważniejszym powołaniem. Jeśli nasze poświęcenie cieszy, znaczy – jest potrzebne. Zmęczenie nie jest zniechęceniem. Każdego dnia zaczynamy od nowa.

Jak mieszkanki przeżywają swoje choroby?

– To zaskakujące, ale są szczęśliwe! Pomimo choroby, kiedy mają zaspokojone potrzeby, nie narzekają. Cieszą się, że mają swój pokój, ubrania, zajęcia. Są zmotywowane do podejmowania, choć niewielkiego trudu, który nadaje ich życiu sens. Odnajdują się u nas, nie czują się w żaden sposób gorsze. Marzą o podróżach, dlatego umożliwiamy im wyjazd na różne wycieczki. Byliśmy w Berlinie, Wilnie i Lourdes. Jeździmy nad morze, w góry. Chcemy, aby doświadczyły trochę świata, aby były szczęśliwe.

Co Siostra powiedziałaby chorym, którzy nie widzą sensu w swoim cierpieniu?

– Na Dzień Chorego chciałabym im życzyć, aby chcieli nie tylko oczekiwać darów od innych, ale aby chcieli też ofiarować coś od siebie. Zwyczajne proste gesty. To może być uśmiech, rozmowa, czy nawet wspólna herbata. Potrzebne jest, aby otworzyli się na drugiego człowieka. Jeśli chory będzie tylko patrzeć na swoje bolączki, to nie zazna spokoju.

Czy Siostra wyobraża sobie życie bez tego poświęcenia?

– To jest niemożliwe! Nie wyobrażam sobie! To poświęcenie jest radością. Ja nie muszę, to jest mój wybór! Chcę im pomagać i służyć swoim wsparciem. Ich szczęście jest dla mnie największą satysfakcją.

Rozmawiała Maria Osińska 

Maria Osińska, mos/KAI

Wpisy powiązane

Kokotek: prawie 100 uczestników Zakonnego Forum Duszpasterstwa Młodzieży

Na Jasnej Górze odbywają się rekolekcje dla biskupów

125 lat obecności naśladowców św. Franciszka w Jaśle