S. Michaela Rak – przyjaciółka chorych i ubogich, kobieta od zadań specjalnych

W dzieciństwie chciała zostać… księdzem. Dorastanie w rodzinie wielodzietnej i domu z problemami ukształtowało jej charakter. Była już narzeczoną, ale postanowiła realizować swoje powołanie w życiu zakonnym i pomaganiu innym. Siostra Michaela Rak jest założycielką i dyrektorem hospicjum w Wilnie, gdzie od lat towarzyszy drugiemu człowiekowi w trudnych momentach choroby i odchodzeniu z tego świata. W książce „Mężczyźni mojego życia. O miłości, miłosierdziu i dobrym pomaganiu” wydanej właśnie nakładem wydawnictwa Esprit, opowiada Małgorzacie Terlikowskiej swoją poruszającą historię.

Siostra Michaela Rak jest polską siostrą zakonną ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego. Kilka lat temu została przez prezydenta Andrzeja Dudę odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. W rozmowie przeprowadzonej przez dziennikarkę Małgorzatę Terlikowską wydobywa się obraz kobiety spełnionej, silnej, pełnej ciepła i macierzyńskiej troski.

„Rozmowa z siostrą Michaelą nie jest łatwa. Poruszamy w niej wiele poważnych tematów nie tylko związanych ze śmiercią, umieraniem czy samotnością. Siostra opowiada także swoją trudną historię rodzinną, mówi też o wielu przeciwnościach, z którymi na różnych etapach życia musiała się mierzyć, ale nie jest to książka pesymistyczna. Jest w niej wiele radości, nadziei, a także miłości i przebaczenia. Nie brakuje w niej uśmiechu, ciepła i serdeczności. Bo taka jest siostra Michaela. Kobieta spełniona, która swoimi pięknymi ciemnymi oczami patrzy na człowieka z miłością. Jak sama mówi, została powołana przez Boga, by temu człowiekowi służyć” – pisze we wstępie Małgorzata Terlikowska.

Książka jest wzruszającą opowieścią o zakonnicy, która nie przejdzie obojętnie obok potrzebującego, zapuka do każdych drzwi, prosząc o wsparcie, i nie boi się rozmawiać o śmierci. Jest to także świadectwo kobiety, która uczy nas na nowo odkrywania radości życia, wprowadzania miłosierdzia w czyn i walki o dobro w świecie.

Fragment:

– Tu zawsze jest taki kołowrotek?

– Zawsze jest kołowrotek. Jesteśmy domem otwartym, a w domu otwartym każdy się spotka, każdy się naje, każdy się napije, każdy się przytuli, każdy się uśmiechnie, każdy doświadczy łez i ich otarcia, i wyjdzie umocniony.

– Często mówisz o sobie, że jesteś jędzą. Na własne uszy słyszałam to kilka razy.

– Tak, to prawda, bo ja jestem bardzo wymagająca. Jestem perfekcjonistką, choleryczką, a przede wszystkim jestem całkowicie oddana tym, dla których istnieje ten dom, dla których zatrudniam fachowców, dla których tworzę tę codzienność. Ja po prostu chcę tych ludzi uszczęśliwić.

– Dla chorych zrobisz wszystko?

– Chcesz – dla ciebie zrobię wszystko. Ja się nie wstydzę. Nigdy nie biorę pod uwagę, że jestem

na stanowisku, że jestem dyrektorem. Jestem siostrą, jestem matką, jestem kimś bliskim. Stanowisko nie służy do wywyższania, tylko jest podstawą służby. Kiedy widzę łzy moich pacjentów, robię wszystko, żeby ich nie było, żeby nie było cierpienia. Nie raz stawałam wobec sytuacji dramatycznych. Pamiętam, kiedy był rok 2011, trwał remont hospicjum, pochłaniały mnie sprawy prawno-administracyjne, firmy budowlane i… długi. Miałam już podpisane umowy, trzeba było zapłacić za pracę, a ja nie miałam z czego. Przyjechał tutaj do Wilna pewien przedsiębiorca, nie zdradzę jego nazwiska, spotkaliśmy się i rozmawialiśmy na wiele tematów. On opowiadał, że znał naszą siostrę ze wspólnoty, siostrę Helenę, i jest mu ciężko, że jej już tutaj nie ma, ale czuje, że ona mu z nieba pomaga. W pewnym momencie ten pan na mnie spojrzał i spytał: „Siostro, a czemu ty jesteś taka smutna?”. Ja, jako ta czarno-biała zakonnica, wprost odpowiedziałam: „Proszę pana, bo ja mam naprawdę ogromne problemy”. Powiedziałam, jakie mam długi, że nie mam skąd wziąć tych pieniędzy. Pożaliłam się, że wysyłałam wiele próśb do różnych milionerów i cisza, nikt nie odpowiedział na moje wołanie. On siedział, pokiwał głową, a przy wyjściu, kiedy się żegnaliśmy, powiedział: „Siostro, uśmiechnij się. Jutro wrócę, będziesz miała”. Okazało się, że on mi przelał sumę dwukrotnie większą niż tę, o której wspomniałam. W ten sposób udało się zabezpieczyć środki na kolejne etapy remontu. Człowiek, który tylko popatrzył, doświadczył prawdy, doświadczył szczerości, niemocy i się otworzył. To jest pełnia człowieczeństwa.

Książka miała swoją premierę 4 maja 2022 roku. Została objęta patronatem KAI.

Więcej o książce na stronie: https://bit.ly/3FcGFEU

Wydawnictwo Esprit, KAI / Kraków

Wpisy powiązane

Dominikanie komentują przeszukanie lubelskiego klasztoru

Generał Paulinów na Pasterce: narodzony Bóg-Człowiek przypomina o pięknie i godności naszego człowieczeństwa

REKOLEKCJE: ODCINEK 5 „Jak zadbać o dziś”I ks. Piotr Pawlukiewicz & ks. Jerzy Jastrzębski