S. Matyja posługująca w Ukrainie: nie czuję się bohaterką

„Wiem, że jestem tu potrzebna. Czuję się spełniona i szczęśliwa. Robię to, do czego wezwał mnie Bóg” – napisała w liście do autorki s. Jonasza, pracująca w Czarnomorsku na Ukrainie. W czwartek w Warszawie odbyła się promocja książki Agaty Puścikowskiej „Siostry nadziei”, przedstawiająca posługę sióstr zakonnych na Ukrainie w czasie toczącej się wojny. Na promocji były obecne dwie bohaterki książki: salezjanka s. Teresa Matyja z Odessy i elżbietanka s. Alicja Jonasza Bukowska z Czarnomorska.

Agata Puścikowska przedstawiła „wojenne losy” sióstr, które pozostały na Ukrainie po 24 lutego. Autorka dotarła do 22 zgromadzeń zakonnych żeńskich. – To prawdziwe bohaterki, chociaż one nie lubią tego słowa – mówiła podczas promocji Puścikowska.

Książka jest bardzo żywo napisana; autorka przytacza fragmenty rozmów, które przeprowadzała, korzystając z różnych komunikatorów, rozmawiając czasem w nocy, gdy siostry siedziały w schronach, a także poruszające fragmenty listów mailowych. Siostry opowiadają o swoim życiu, trudnościach, przytaczają dramatyczne historie osób, które u nich szukały wsparcia, ale też niezwykłe znaki Bożej opatrzności.

– Dostrzegam troskę Boga o nas. Nie było ani jednego dnia, żeby nam czegoś zabrakło – mówi elżbietanka z Czarnomorska, która wraz ze współsiostrą gotuje codzienne zupę dla 50 osób. Poza bezdomnymi, którzy wcześniej otrzymywali wsparcie tej maleńkiej wspólnoty dwóch sióstr, przychodzą przesiedleńcy, ale też mieszkańcy, którzy z każdym dniem mają coraz trudniejszą sytuację bytową.

Podczas promocji zauważono, że sytuacja na Ukrainie coraz bardziej się pogarsza. W wielu miastach trwa kryzys humanitarny, społeczeństwo się pauperyzuje, wzrastają obawy przed nadchodzącą zimą. Ks. Leszek Kryża dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie, obecny na konferencji, zaznaczył, że księża proszą o pomoc w zorganizowaniu ogrzewania w prowizorycznych schronach, które utworzono w podziemiach kościoła.

– Często jeżdżę na Ukrainę, na ulicach widać ludzi, którzy gotują na zewnątrz domów na prowizorycznych piecach zbudowanych z cegieł. Pomagamy też mieszkańcom domów, z których wyleciały szyby. Organizujemy płyty paździerzowe, którymi będą mogli zabezpieczyć mieszkania przed zimą – poinformował ks. Kryża. Zaapelował, by „nie znudzić się pomaganiem”, gdyż ta pomoc cały czas jest niezbędna.

Ks. Kryża zauważył, że obecność sióstr zakonnych, kapłanów z Polski, którzy mogli wyjechać, ale pozostali, są dla wielu ludzi znakiem nadziei. – Pamiętam mój pobyt na stacji metra, która stała się schronem dla 600 osób. Były tam siostry zakonne i księża i nagle zaczęliśmy się modlić. I to był dla wszystkich znak nadziei. I to jest zadanie, które oni spełniają – być znakiem nadziei. A dla mnie osobiście, gdy patrzę na siostry i księży, którzy tam pozostali, to myślę o nich jak o bohaterach – stwierdził duchowny.

Salezjanka, s. Teresa jednak protestuje: „Nie czuję się bohaterką, czuję w sercu, że robię to, do czego jestem powołana”. Przypomina słowa swojej mistrzyni z nowicjatu: „Lepiej się zniszczyć niż zardzewieć”.

Na spotkaniu padały pytania, dlaczego siostry zdecydowały się pozostać, mimo, że przełożone pozostawiały to do osobistej decyzji sióstr. Zaznaczyły, że ekstremalne sytuacje zawsze są testem formacji, wiary i kondycji psychicznej. – W ekstremalnych sytuacjach zawsze sprawdza się nasza relacja z Bogiem. To jest test naszej wiary i przylgnięcia do Boga – powiedziała s. Teresa. A s. Jonasza dodała: – Patrzę wstecz na te lata, które przeżyłam w klasztorze, i nie żałuję ani jednego dnia, nie żałuję swojej drogi, jestem wdzięczna Panu Bogu za to, jak kieruje moim życiem, i że naprawdę nie muszę się niczego wstydzić ani niczego żałować.

W liście do autorki, zamieszczonym w książce, s. Jonasza pisze: „Czasem myślę, że jeszcze młoda jestem, może w bezpiecznym miejscu dłużej pożyję i dzięki temu więcej zrobię? Ale wiem, że jestem tu potrzebna. Czuję się spełniona i szczęśliwa. Robię to, do czego wezwał mnie Bóg”.

– Chciałam tą książką oddać hołd kobietom w habitach i zgromadzeniom w Polsce, które im pomagają – powiedziała Agata Puścikowska. – To są dla mnie prawdziwe bohaterki. Czasem czytelnicy mnie pytają, czy będzie druga część książki, odpowiadam wtedy, że mam nadzieję, że drugiej części nie będzie.

Promocja odbyła się w gmachu Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski. Organizatorami były: wydawnictwo „Znak” oraz Katolicka Agencja Informacyjna.

Za: www.ekai.pl

Wpisy powiązane

Kokotek: prawie 100 uczestników Zakonnego Forum Duszpasterstwa Młodzieży

Na Jasnej Górze odbywają się rekolekcje dla biskupów

125 lat obecności naśladowców św. Franciszka w Jaśle