S. M. Paschalisa Walendziuk: bez uczynków miłosierdzia Kościół jest niewiarygodny

„Gdyby Kościół zatrzymał się tylko na tym, że mówi o uczynkach, bylibyśmy kompletnie niewiarygodni” – podkreśliła w Bielsku-Białej Hałcnowie s. M. Paschalisa Walendziuk. Siostra z klasztoru sióstr Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia w Płocku gościła w hałcnowskiej bazylice jako autorka kolejnej katechezy.

„W naszych tegorocznych rozmowach o Kościele, zastanawianiu się, jaki on powinien być, jakie jest pragnienie Jezusa wobec niego, nie mogło zabraknąć stwierdzenia o tym, że Kościół powinien był miłosierny” – zauważył kustosz bazyliki ks. Piotr Konieczny.

Zdaniem s. Walendziuk, autorki książki o historii klasztoru sióstr Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia w Płocku oraz Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w tym miejscu, mówienie jedynie o uczynkach miłosiernych, zamiast czynienia miłosierdzia wobec drugiego, naraża nas na bycie niewiarygodnymi.

„Gdyby Kościół zatrzymał się tylko na tym, że mówi o uczynkach, bylibyśmy kompletnie niewiarygodni. Możemy się pochwalić pięknymi sanktuariami, ale jeżeli nie będzie tam doświadczenia Boga i nie będzie się to przekładało na codzienne życie, to będą to po prostu kolejne kościoły do utrzymania, nic więcej” – zauważyła i przypomniała, że w Płocku, miejscu objawienia obrazu Jezusa Miłosiernego, po raz pierwszy Pan Jezus wspomina o tym, że pierwsza niedziela po Wielkanocy ma być świętem Miłosierdzia.

Zamiast, jak to określiła, „suchego wykładu”, siostra zaproponowała w swym wystąpieniu rozważanie wybranych scen ewangelicznych i analizę ich pod kątem uczynków miłosiernych. Odwołała się przy tym do konkretnego doświadczenia, także osobistego, związanego z pracą na rzecz bliźniego – opieką nad chorymi i codziennej pracy na rzecz ubogich. Zwróciła uwagę, jak ważny jest motyw podejmowanego uczynku miłosierdzia.

„Dobrze jest pomagać innym, bo dobrze jest, jak ludzie widzą moje dobre uczynki. Jak my sobie fajnie to wytłumaczymy, fajnie wyglądamy z tą filantropią. Można się pochwalić, co ja dobrego zrobiłam. Jednak, żeby był uczynek miłosierdzia, to musi być troszeczkę inny motyw” – przestrzegła.

„Motyw podstawowy to w zasadzie coś, co zawrzemy w słowach: ze względu na miłość Jezusa do nas, ze względu na Jezusa. Czyli ja w drugim człowieku, już w punkcie wyjścia, zanim zacznę myśleć, co dla niego zrobić, muszę zobaczyć w nim dziecko Boga, kogoś, kto został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. To z kolei oznacza, że ja nie mogę stanąć jako ktoś lepszy” – zaznaczyła.

Przyznała, że spotyka w życiu osoby bezdomne, bezrobotne, które z braku wykształcenia nie mogą znaleźć pracy lub są niezaradne. „I różnica między nim a mną jest tylko taka, że miałam więcej szczęścia. Żadna moja zasługa w tym, że urodziłam się w takiej rodzinie, która dała mi wykształcenie, z którego wynika praca. Mam to wykorzystać dla drugiego człowieka, nie dla siebie” – podkreśliła.

Zwróciła uwagę na wiele sytuacji, które są dla nas szansą, by zostać miłosiernym, na rolę modlitwy, podejmowanych intencji i podejścia do cierpienia. Wskazała, jak ważne jest szukanie i zadawanie sobie osobistych pytań.

„Jaki ma być Kościół – ten Chrystusowy i ten miłosierny? Jaka mam być ja i jaki masz być ty?” – zakończyła swą refleksję zakonnica, zachęcając do sięgania po Ewangelię, a także „Dzienniczek” s. Faustyny.

S. Faustyna Kowalska (1905-1938) w wieku 20 lat wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie. W 1930 r. św. Faustyna zamieszkała w klasztorze tego zgromadzenia w Płocku. Spędziła w nim lata 1930-1932. 22 lutego 1931 r. 26-letnia Faustyna miała pierwsze objawienie Jezusa Miłosiernego. W Płocku także usłyszała życzenie dotyczące ustanowienia w Kościele święta Miłosierdzia Bożego.

rk / Bielsko – Biała
KAI

Wpisy powiązane

DO POBRANIA: Biuletyn Tygodniowy CIZ 51-52/2024

Paulini zapraszają do przeżywania świąt na Jasnej Górze

RPO: ks. Michał O. w areszcie był traktowany niehumanitarnie