Życie zakonne zrodziło się na peryferiach Kościoła i społeczeństwa jako odpowiedź na wezwanie Ducha Świętego, by być prorockim świadectwem w świecie. Mówi o tym w rozmowie z KAI s. Jolanta Kafka, przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej Misjonarek Klaretynek, a zarazem pierwsza w historii Polka wybrana przewodniczącą Międzynarodowej Unii Przełożonych Generalnych.
KAI: Została Siostra mianowana przez papieża Franciszka konsultorką Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego. Czy wynika to z Siostry osobistego doświadczenia kontaktów z wyznawcami innych religii?
– Moje osobiste doświadczenie takich kontaktów, podobnie jak i mojego zgromadzenia jest niewielkie w proporcji do wymiarów dialogu międzyreligijnego. Ta nominacja wiąże się przede wszystkim z funkcją przewodniczącej Międzynarodowej Unii Przełożonych Generalnych (zgromadzeń żeńskich – UISG). Moja poprzedniczka również była konsultorką tej Rady, więc mamy pewną kontynuację. Unia zrzesza przełożone generalne z całego świata. Ta nominacja jest więc wezwaniem do podzielenia się doświadczeniami i refleksją sióstr pracujących „w terenie”, w kontakcie z wyznawcami innych religii. Ale myślę, że to działa też w drugą stronę: my możemy przenieść to, co Rada proponuje i opracowuje, do życia naszych wspólnot i do życia Kościoła tam, gdzie siostry zakonne są obecne.
KAI: Tam, gdzie dominują wyznawcy innych religii, siostry zakonne bardzo często mogą świadczyć o swojej wierze głównie działaniem, a niekoniecznie słowem…
– To prawda. Są dzisiaj takie miejsca w świecie, gdzie nawet jeśli konstytucje państw zapewniają wolność wyznania, to w praktyce tak nie jest. Siostry nie mogą tam otwarcie mówić o Chrystusie. Mogą mówić o wartościach, mogą życiem świadczyć o miłości Boga, ale ich świadectwu nie towarzyszy głoszenie Ewangelii słowem. Prawdą jest też, że to stwarza inną bliskość w relacjach z wyznawcami różnych religii, która pozwala zrozumieć się wzajemnie. Kiedy ktoś z miłości do Boga jest w stanie oddać życie za drugiego człowieka, bez względu na to, jaką religię on wyznaje, to daje świadectwo, które niejednokrotnie porusza. Wówczas jego dom zakonny czy parafia staje się punktem odniesienia dla ludzi ze wszystkich religii, bo wiedzą, że mogą tam znaleźć przyjęcie, zrozumienie, pomoc.
KAI: Swą nominację skomentowała Siostra słowami: „Spotkanie z osobami należącymi do innych religii jest drogą prowadzącą do pokoju i pojednania między narodami. Doświadczamy tego w naszej małej rzeczywistości misyjnej”. Czy dialog międzyreligijny może także sprzyjać głoszeniu Chrystusa?
– W słynnej encyklice „Ecclesiam suam” św. Paweł VI napisał, że nasz dialog nie wynika tylko z tego, że żyjemy blisko siebie i musimy jakoś współżyć, ale z tego, że jesteśmy uczniami Chrystusa, który sam jest „dialogiem” – znakiem dialogu Boga z ludzkością. Nasze wejście w dialog już jest podbudowane wiarą, przynależnością do Chrystusa i do Kościoła, nawet jeśli nie jest bezpośrednim głoszeniem Ewangelii. Świadectwa sióstr potwierdzają, że każde spotkanie jest okazją, by podzielić się, na czym opiera się moja nadzieja, moja miłość, moja służba. I wtedy przychodzi moment, kiedy już nie tylko świadczę życiem, ale też uzasadniam swoją wiarę. Jest to okazja do bezpośredniego głoszenia Chrystusa. Dlatego myślę, że dialog sprzyja głoszeniu Ewangelii.
KAI: W encyklice „Redemptoris missio” św. Jan Paweł II pisał wręcz, że dialog jest sposobem ewangelizacji.
– I to jest piękne! Dialog powinien charakteryzować wszelkie działanie Kościoła. Powraca do tego często papież Franciszek, mówiąc o kulturze dialogu. A w adhortacji apostolskiej „Evangelii gaudium”, stawia jakby kolejny krok, dodając do dialogu towarzyszenie duchowe. Wymiar towarzyszenia jest przeniesiony w kontekst ewangelizacji. Wspomniany św. Jan Paweł II mówił, że człowiek jest drogą Kościoła, każdy człowiek. Każdy jest godny uścisku Kościoła, objęcia go przez Kościół.
KAI: Na co dzień kieruje Siostra misyjnym Zgromadzeniem Sióstr Maryi Niepokalanej Misjonarek Klaretynek. Jakie są główne obszary waszej pracy? Na ile wciąż wynikają one z charyzmatu wskazanego przez założycieli?
– Jesteśmy małym zgromadzeniem, liczącym pięćset sióstr na całym świecie. Kiedy w połowie dziewiętnastego wieku św. Antoni Maria Claret i matka María Antonia París założyli je na Kubie, prawie jedyną formą apostolatu dla kobiety było nauczanie oraz, ewentualnie, prowadzenie rekolekcji wewnątrz domów zakonnych. I tak zaczęłyśmy. Ale już wtedy nasi założyciele pokazali nam szerokie horyzonty misji. Mówili, że dla misjonarki klaretynki cały świat jest ojczyzną. Ukazali nam horyzont bez granic. Powiedzieli też, że naszą zasadą życia jest głoszenie Ewangelii. Dlatego przez te 165 lat historii próbowałyśmy dalej odczytywać nasz charyzmat, rozszerzając obszary działania apostolskiego w zależności od tego, jakie były potrzeby Kościoła, możliwości głoszenia Ewangelii i dawania świadectwa jako siostry zakonne.
W sensie geograficznym jesteśmy dzisiaj obecne w 25 krajach Europy, Azji, Ameryki i Afryki. A obszarami naszego działania apostolskiego są: edukacja, duszpasterstwo parafialne i diecezjalne, głoszenie rekolekcji, praca na terenach, które tradycyjnie nazywamy misyjnymi. I na tym jeszcze nie koniec, bo świat się zmienia, a my nie przestajemy odczytywać wezwań na dzisiaj. Robimy to wspólnie na zebraniach i kapitułach. Za każdym razem podejmujemy na nowo wezwanie założycieli: Idźcie i nieście Ewangelię wszystkim narodom!
KAI: Czy ja się nie przesłyszałem, że w połowie dziewiętnastego wieku kobiety – siostry misjonarki klaretynki prowadziły rekolekcje? To było coś niecodziennego w Kościele tamtych czasów!
– Tak. Myślę, że było tak dlatego, że matka María Antonia París, zanim założyła nasze zgromadzenie, była w postulacie i w nowicjacie Towarzystwa Maryjnego (Compagnie de Marie-Notre-Dame) o duchowości ignacjańskiej. Stąd wziął się jej zamysł, że formą ewangelizacji będą również rekolekcje. Część domu zakonnego zawsze była przeznaczona na to, żeby kobiety świeckie mogły przyjść i przeżyć rekolekcje prowadzone przez siostry. Były to czterotygodniowe rekolekcje ignacjańskie.
KAI: Chociaż od dwóch tysięcy lat Kościół głosi Ewangelię, to nadal większa część ludzkości nie zna Chrystusa. Misje są więc nieustanie konieczne!
– W skrócie można powiedzieć, że najpierw była pierwsza ewangelizacja i tworzenie wspólnot Kościoła, potem św. Jan Paweł II zainicjował nową ewangelizację, a teraz Franciszek dąży do misyjnej reformy Kościoła, dając nam dodatkowy impuls do ewangelizacji. Ciągle na nowo jesteśmy budzeni i wzywani do uobecniania Jezusa i Ewangelii w świecie. Są kraje, które potrzebują odnowy ewangelizacyjnej, czyli trzeba tam jakby na nowo zgromadzić lud, który odszedł od wiary, od Kościoła. Ale są też kraje, gdzie ciągle jeszcze potrzebna jest pierwsza ewangelizacja. Siostry uczestniczą w tej misji Kościoła, wspierają ją, jak mogą, przede wszystkim poprzez katechizację, formację katechetów i inne formy duszpasterstwa, a także głosząc Ewangelię swoją służbą najbardziej potrzebującym.
KAI: Od zeszłego roku jest Siostra – jako pierwsza Polka w historii – przewodniczącą Międzynarodowej Unii Przełożonych Generalnych. To reprezentacja ponad 640 tysięcy zakonnic z całego świata wobec Stolicy Apostolskiej?
– Nie, nie reprezentujemy sióstr zakonnych wobec Stolicy Apostolskiej. Unia jest ich głosem w Kościele jako instytucja zatwierdzona przez Kongregację ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego. Przełożone generalne około 1800 zgromadzeń zakonnych z całego świata – małych i dużych, lokalnych i międzynarodowych – włączają się w prace Unii głównie w trzech celach. Pierwszym jest wymiana doświadczeń w zarządzaniu i animacji życia zakonnego i misji. Jest to sfera dzielenia się i wzajemnego ubogacania się różnorodnością charyzmatów i form życia zakonnego. Drugim celem jest integralna formacja skierowana do przełożonych generalnych i zarządów instytutów zakonnych oraz formacja formatorek zakonnych. Wszystko po to, aby życie zakonne mogło w sposób zaktualizowany odpowiadać na wyzwania Kościoła i świata. Trzeci cel, a właściwie dobro, które nas łączy, to bycie pomostem: wsłuchujemy się w nauczanie Kościoła, we wskazania Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i pomagamy we wcielaniu ich w życie. UISG współpracuje również z Kongregacją ds. Ewangelizacji Narodów, Dykasterią ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, Papieską Radą ds. Kultury itd. Dzielimy się również pracami i wymieniamy doświadczenia na wielu płaszczyznach z męską Unią Przełożonych Generalnych (USG).
Tu, w Rzymie mieści się Zarząd naszej Unii, złożony z dwunastu sióstr, i jej sekretariat, a w różnych krajach istnieją zrzeszenia przełożonych generalnych, które mają kontakt z siedzibą w Rzymie. Jest to oddziaływanie w sieci. Dlatego często powtarzam, że nie przewodniczę 640 tysiącom zakonnic, tylko przewodniczę temu małemu zarządowi, którego członkinie wspólnie starają się towarzyszyć życiu zakonnemu, a konkretnie w tym trudnym zadaniu zarządzania instytutami i bycia wiernymi ich charyzmatom.
KAI: Innymi słowy, przewodniczy Siostra instytucji wspierającej życie zakonne na świecie?
– Tak. Pozwala mi to uświadomić sobie różnorodność życia zakonnego i jego żywotność na całym świecie. Przyznam, że jest to dla mnie niezwykle ubogacające. Z rozmów z siostrami z Zarządu wiem też, jak bardzo lubimy to, że nie mamy autorytetu decyzyjnego nad zgromadzeniami, ale wspieramy ich działania. Dziękuję Bogu za to bogactwo!
KAI: Papież wzywa wszystkich ochrzczonych do wychodzenia na wszelkiego rodzaju peryferie. Siostry zakonne są chyba od dawna w awangardzie tej działalności? Nie ma chyba takiego miejsca, gdzie by ich zabrakło?
– Trzeba powiedzieć, że życie zakonne zrodziło się na peryferiach Kościoła i społeczeństwa. Zawsze rodziło się na pograniczu. Pojawiało się jako odpowiedź na wezwanie Ducha Świętego, by być alternatywą wobec danej rzeczywistości, by być prorockim świadectwem w świecie. I ciągle do tych peryferii wracamy, bo one wciąż na nowo stają przed nami. Papież Franciszek powiedział kiedyś, że jeśli upada misja jakiegoś zgromadzenia albo jeśli kryzysy wewnętrzne zaostrzają się, utrudniając życie zakonne i wspólnotowe, to on nam daje jedną radę: wrócić na peryferie, czyli tam, gdzie zgromadzenie powstało. Tam trzeba wrócić, żeby na nowo odczytać charyzmat, sięgając do źródła.
Tu, w Rzymie, znajdują się domy generalne i zarządy wielu zgromadzeń, ale życie konsekrowane jest głównie obecne tam, na peryferiach świata czy na peryferiach egzystencjalnych, jak czasami mówimy. Nie zawsze oznacza to: „być bardzo daleko”, tylko: „być w miejscach trudnych, ekstremalnych, gdzie nikt inny być nie chce”.
KAI: Jedną z takich „peryferyjnych” aktywności jest działająca przy UISG międzynarodowa sieć Talitha Kum, zajmującą się pomocą ofiarom prostytucji i innych form handlu ludźmi. Dlaczego akurat siostry zakonne się tej pracy podejmują? Czy są jakoś szczególnie do tego predysponowane?
– Mniej więcej trzydzieści lat temu poproszono małą grupę sióstr zakonnych o towarzyszenie przebywającym w rzymskich więzieniach kobietom, ofiarom wykorzystania w prostytucji, które potrzebowały wsparcia duchowego, psychologicznego, pomocy w komunikacji w językach obcych. Siostry podjęły się tej służby i od razu dotknęły problemu handlu ludźmi. Zaczęły działać w sieci, kontaktując się z siostrami zakonnymi w krajach pochodzenia tych kobiet w celu zapobiegania u źródła problemu. I tak się to zaczęło.
A dlaczego siostry? Nie wiem. Może dlatego, że są one bardzo uwrażliwione na problemy kobiet, a być może z tego powodu, że jest mało instytucji, które zajmują się tą problematyką? Jest to ogromna peryferia medialna, polityczna. I bardzo ryzykowna. Tutaj ma się o czynienia z mafiami…
W Talitha Kum jest dziś około dwóch tysięcy sióstr, zakonników i osób świeckich, działających w łączności z lokalnymi konferencjami wyższych przełożonych zakonnych w dziewięćdziesięciu krajach. Ale nie jest organizacją, która wszystko koordynuje, tylko siecią wspierającą ludzi działających w terenie, żeby mieli możliwość formacji, dzielenia się doświadczeniami. Ze względu na ryzyko, muszą oni działać w grupie, a nie indywidualnie. Talitha Kum ma również swoje przedstawicielki w Polsce, bardzo prężnie działające.
KAI: Papież Franciszek często mówi o konieczności dowartościowania roli sióstr zakonnych, i w ogóle kobiet, w Kościele. Ostatnio przypomniał o potrzebie powierzania im odpowiedzialnych zadań w strukturach kościelnych. Dlaczego ta kobieca strona Kościoła jest dla niego taka istotna?
– Papież często powtarza, że Kościół jest Matką. W wielu językach słowo „Kościół” jest rodzaju żeńskiego. Nie ma wątpliwości, że ten wymiar matczyny jest współistotny z tożsamością kobiety. Może on być jeszcze bardziej widoczny, kiedy kobiety podejmują role, które ukazują właśnie takie oblicze Kościoła. Ale papież również podkreśla to, co Hans Urs von Balthasar nazywał „zasadą Maryjną” Kościoła. Jest nią cały wymiar charyzmatyczny – pomysłowość, troska o drugiego człowieka, wyjście naprzeciw, uczestnictwo w tworzeniu wspólnoty. Papież mówi, że ten wymiar dotyczy całego Kościoła, nie jest zarezerwowany tylko dla kobiet, ale jeśli to one realizują zadania, na pewno jest to sposobnością, by ukazać go jeszcze bardziej.
KAI: Obserwujemy od pewnego czasu spadek liczby sióstr zakonnych. A jednocześnie wiele niewielkich instytutów zakonnych ma chryzmat i pole pracy bardzo podobne do innych. Czy nie czas na połączenie sił poprzez stworzenie większych liczebnie międzynarodowych zgromadzeń zakonnych, złożonych właśnie z takich, niekiedy już zamierających, wspólnot o podobnym charakterze?
– Jest to obecne w refleksji podejmowanej z Kongregacją ds. Instytutów Życia Konsekrowanego. Spadek powołań to smutna rzeczywistość. Ciągle zastanawiamy się i szukamy sposobów i dróg, żeby pomimo wszystko nie zabrakło świadectwa życia całkowicie oddanego Chrystusowi, jakiego Pan Bóg i Kościół dzisiaj od nas oczekuje.
Podeszłabym do tego problemu z dwóch stron. Z jednej strony zmniejszenie liczby powołań daje zgromadzeniom możliwość odpowiedzieć na nowe wyzwania ewangelizacji, łącząc siły we wspólnotach międzyzakonnych. Stają się one jeszcze bardziej znakami wspólnoty Kościoła, bogactwa charyzmatów. Już św. Jan Paweł II napisał w adhortacji apostolskiej „Vita consecrata”, że charyzmat się utwierdza, kiedy jest w relacji z innymi charyzmatami. Wydaje mi się, że jest to znak czasów i mamy zgromadzenia, które podejmują taką inicjatywę.
Natomiast, z drugiej strony, istnieje potrzeba towarzyszenia małym zgromadzeniom, które mają trudności w odpowiedzi na wyzwania formacji, zarządzania, prowadzenia instytucji, struktur. Tutaj również ze strony UISG szukamy dróg spotkania, dzielenia się doświadczeniami i wspierania tych małych zgromadzeń. Niektóre z nich, bliskie charyzmatami czy pochodzeniem, podejmują proces łączenia się. Jest już sporo takich zgromadzeń, które osiągnęły zjednoczenie lub są w trakcie jednoczenia się. Odbywa się to zarówno w sferze instytucjonalnej, jak również w sferze odczytania na nowo charyzmatów, dzielenia się nimi w odpowiedzi na „potrzeby Kościoła”.
Źródło: KAI