W tym roku Żywa Szopka przy ulicy Franciszkańskiej w Krakowie odbędzie się już po raz trzydziesty. O jej początkach i historii opowiada KAI o. Jan Maria Szewek OFMConv, rzecznik krakowskiej prowincji franciszkanów.
Łukasz Kaczyński (KAI): Pierwsza Żywa Szopka w Polsce powstała u franciszkanów w Krakowie w roku 1992. Jak to Ojciec wspomiona?
O. Jan Maria Szewek OFMConv.: – Byłem wtedy na pierwszym roku seminarium, a rok starsi współbracia poprosili mnie, bym stał się rzecznikiem całego wydarzenia. To było bardzo duże wyzwanie jak na kleryka. Wciąż pamiętam jak drukowałem na kartce A4 przygotowaną przez siebie informację prasową, którą potem kserowałem i chodziłem z nią od redakcji do redakcji. Niektórych tych mediów już nawet nie ma na rynku. Jednak w każdym z nich inicjatywa naszego zakonu spotkała się z wyjątkowym zainteresowaniem medialnym.
KAI: Skąd wziął się pomysł na Żywą Szopkę i czy nie baliście się, że będzie to wyzwanie ponad Wasze siły?
– Współbracia z seminarium wyczytali we „Wczesnych Źródłach Franciszkańskich”, że taką szopkę po raz pierwszy przygotował w Greccio w XIII w. św. Franciszek z Asyżu i postanowili ten zwyczaj przeszczepić do polskich tradycji bożonarodzeniowych. Najważniejszym wyzwaniem było sprowadzenie zwierząt, co było możliwe dzięki ogromnej życzliwości ówczesnego dyrektora krakowskiego ZOO, śp. Józefa Skotnickiego oraz profesora Akademii Rolniczej, Jana Szarka. Wspólnie z nimi dobrano zwierzęta tak, by potrafiły wytrzymać trudy zimowej aury, jak i dużą liczbę
odwiedzających osób. Poza tym zorganizowaliśmy również ptactwo domowe od podkrakowskich rolników.
KAI: Żywa Szopka przy ulicy Franciszkańskiej wciąż ewoluowała…
– Trzeba przyznać, że nie uniknęliśmy drobnych pomyłek, bo w pierwszych latach uczyliśmy się niewątpliwie jak ma to wyglądać. Nie mieliśmy odpowiedniego doświadczenia w opiece nad zwierzętami i okazało się, że jedna z zagród była za niska, co spowodowało ucieczkę kozy. Jeden z braci, ubrany w habit, musiał ją gonić aż do Małego Rynku, co spowodowało niezwykłą radość mieszkańców i turystów, którzy myśleli nawet, że to jakieś przedstawienie i go oklaskiwali. Poza tym, już kilka godzin przed rozpoczęciem całego wydarzenia, okazało się, że nie mamy… Pana Jezusa do żłóbka! Akurat była u mnie wtedy na wywiadzie reporterka telewizyjna, która zaproponowała, że może nam pożyczyć pasującą do tej roli ogromną lalkę swojej córki. Do tej pory pamiętam, jak wiozłem ją w wigilijne popołudnie w tramwaju, w którym był już tylko motorniczy…
KAI: Niektóre elementy wydarzenia nie zmieniły się od lat, ale franciszkańska Żywa Szopka w Krakowie wciąż się zmienia.
– Powiem z uśmiechem, że nie potrzebujemy już lalki. Od wielu już lat w odegranie roli Świętej Rodziny wcielają się świeccy ze swoimi dziećmi. Jest więc „mały Jezusek”, który czasami popłakuje, co niewątpliwie oddaje mocno realność przyjścia na świat Chrystusa w betlejemskiej szopce. Ale tak, niektóre elementy są tradycyjne. Dziś, jak zwykle w wigilijny wieczór, spotkamy się z metropolitą krakowskim, który złoży życzenia świąteczne i podzieli się opłatkiem z obecnymi na skwerze. Następnie wszyscy udadzą się na pasterkę do pobliskiej bazyliki św. Franciszka z Asyżu. Nie zabraknie też zwierząt w specjalnie przygotowanych zagrodach, które cieszą najmłodszych, ale przecież i dla dorosłych to duża frajda.
Tradycyjnie w dwa kolejne dni zaproszeni przez nas goście będą wystawiać jasełka i kolędować z mieszkańcami i turystami przybyłymi do Krakowa w okresie świątecznym. W ostatnich latach przygotowujemy także wykłady, które przedstawiają zwyczaje świąteczne, historię Żywej Szopki czy inne bożonarodzeniowe zagadnienia.
KAI: Jak Ojciec myśli – czemu Wasza Żywa Szopka tak mocno wrosła w krakowski klimat okresu Świąt Bożego Narodzenia?
– To niewątpliwie swego rodzaju fenomen. Bo przecież w Krakowie jest ogród zoologiczny, do którego można pójść na co dzień i pooglądać znacznie więcej zwierząt niż w naszych zagrodach w dni świąteczne. A jednak do Żywej Szopki na Franciszkańskiej przychodzą tłumy. Sądzę, że ma to związek nie tylko ze zwierzętami, które gromadzą się przy naszej Świętej Rodzinie, jak ponad dwa tysiące lat temu przy żłóbku Jezusa w Betlejem. To też wyjątkowa atmosfera całego spotkania, podczas którego rodziny, znajomi i nieznajomi mogą w niezwykły sposób przypomnieć sobie tajemnicę narodzin Bożego Syna. Niewątpliwie pomagają w tym kolędy, pastorałki, jasełka oraz stajenka ze Świętą Rodziną i zwierzętami. To wszystko buduje niezwykły bożonarodzeniowy klimat Żywej Szopki, który jest ponad wszelkimi podziałami i już od 30 lat stanowi wyjątkowy symbol jedności.
Rozmawiał Łukasz Kaczyński / Kraków
KAI